W skrócie
- Rennsport prezentuje się jako konkurent dla największych symulatorów wyścigowych, ale zawodzi ubogą zawartością i wysoką ceną.
- Sterowanie na padzie jest niemal niegrywalne, nawet na kierownicy brakuje realizmu w modelu jazdy i sprzężeniu zwrotnym.
- Gra oferuje słabą grafikę oraz mało angażujące tryby dla jednego gracza, stawiając głównie na multiplayer.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
- Wjazd do pustego garażu
- Kontroler zostaw na półce
- Technologiczny zgrzyt
- Samotność na torze
- Rennsport - werdykt
- Dla kogo jest Rennsport?
- Dla kogo nie jest Rennsport?
Gdy na rynek wjeżdża nowy gracz i zapowiada walkę o tron z Gran Turismo, Forzą Motorsport czy iRacing, oczekiwania naturalnie szybują w górę. Rennsport od czasu zamkniętej bety w 2023 roku budził mieszane uczucia, ale wielu liczyło, że końcowy produkt zamknie usta krytykom. Niestety, zamiast gotowego produktu otrzymaliśmy coś, co przypomina wczesną wersję alfa, sprzedawaną w cenie pełnoprawnej gry.
Wjazd do pustego garażu
Pierwszy kontakt z zawartością wywołuje konsternację. Twórcy udostępnili zaledwie 19 samochodów. To liczba trudna do zaakceptowania w standardach współczesnego gamingu, zwłaszcza gdy spojrzymy na podział klasowy. Sytuacja, w której kategoria GT3 jest reprezentowana przez jeden pojazd, zakrawa na ponury żart.
Z trasami nie jest lepiej - dostajemy ich jedynie dwanaście. Co gorsza, jeśli kupiliście standardową wersję cyfrową, legendarna pętla Nordschleife pozostaje za ukryta paywallem. Trzeba za nią dopłacić, i to niemało, co w kontekście ogólnej ubogości zawartości wydaje się ruchem ryzykownym, by nie powiedzieć - bezczelnym.

Mikrotransakcje nie są zresztą w Rennsport dodatkiem, a fundamentem ekonomii. Sklep zajmuje wyeksponowane miejsce w menu głównym. Na szczęście, przynajmniej na razie, zakupy ograniczają się do kosmetyki. Nie wpływają na rozgrywkę, ale ich wszechobecność w tak pustej grze buduje wrażenie, że priorytetem była monetyzacja, a nie satysfakcja gracza.
Kontroler zostaw na półce
Rennsport testowałem na PlayStation 5 i szybko nasunął mi się jeden wniosek: jeśli nie masz kierownicy, nawet nie podchodź. Rennsport na padzie DualSense jest praktycznie niegrywalny. Mimo że kontroler Sony w innych tytułach wyścigowych sprawdza się znakomicie, tutaj poległ na całej linii. Niezależnie od ustawień w menu opcji, sterowanie analogami nie zapewnia precyzji ani przyjemności z jazdy.

Przesiadka na kierownicę poprawia sytuację, ale odsłania kolejny problem - fizykę jazdy. Competition Company promuje swój tytuł jako symulator, tymczasem model jazdy dryfuje niebezpiecznie w stronę starszych odsłon serii GRID. Samochody wydają się nie mieć odpowiedniej wagi, a ich kontakt z nawierzchnią jest umowny. Niezależnie od tego, czy pędzimy 250 km/h, czy wchodzimy w ostry zakręt, brakuje poczucia przyczepności i masy.
Największy zarzut dotyczy jednak systemu force feedback (sprzężenia zwrotnego). Informacje przekazywane na kierownicę są płaskie i powierzchowne. W konkurencyjnych tytułach czujemy fakturę nawierzchni, utratę przyczepności kół czy pracę zawieszenia na tarkach. W Rennsport sygnały są, ale nie mówią kierowcy niczego konkretnego. To "głuche" sterowanie sprawia, że jazda na granicy przyczepności staje się loterią, a nie testem umiejętności.

Technologiczny zgrzyt
Rennsport działa na silniku Unreal Engine 5 i utrzymuje stabilne 60 klatek na sekundę. Ale płynność to chyba jedyny atut oprawy wizualnej. Grafika wygląda na przestarzałą i nie przystaje do możliwości obecnej generacji konsol. Jedynie efekty oświetlenia cieszą momentami oko, ale cała reszta - od modeli otoczenia po detale samochodów - sprawia wrażenie wyjętej z poprzedniej epoki.

Samotność na torze
Dla graczy preferujących zabawę w pojedynkę Rennsport ma niewiele do zaoferowania. Tryb kariery nie istnieje. Możemy rozegrać pojedynczy wyścig lub wziąć udział w mistrzostwach, które są krótkie i mało angażujące. Największą bolączką single player jest jednak sztuczna inteligencja. Komputerowi przeciwnicy jeżdżą tragicznie. Nie stanowią żadnego wyzwania ani nie generują ciekawych sytuacji na torze.
Gra ewidentnie została zaprojektowana jako platforma pod multiplayer i e-sport. Funkcja cross-play pozwala na rywalizację z posiadaczami PC i Xboksów, co teoretycznie powinno zapewniać pełne serwery. Jednak nawet w trybie sieciowym, który jest sercem tej produkcji, szybko wkrada się nuda. Sama rywalizacja z żywym przeciwnikiem nie wystarczy, gdy model jazdy jest niesatysfakcjonujący, a liczba dostępnych kombinacji aut i tras wyczerpuje się po kilku wieczorach.

Rennsport - werdykt
Rennsport na ten moment nie ma racji bytu jako samodzielny, płatny produkt na konsolach. Uboga zawartość, fatalne sterowanie na padzie, przeciętna oprawa i model jazdy, który nie może się zdecydować, czy jest symulacją, czy zręcznościówką, dyskwalifikują ten tytuł w oczach fanów gatunku. Być może za rok lub dwa, po serii gruntownych aktualizacji, warto będzie do niej wrócić. Dziś - szkoda czasu i pieniędzy.
Dla kogo jest Rennsport?
Tytuł może zainteresować posiadaczy kierownic, którzy szukają nowej platformy do rywalizacji cross-platformowej i są znudzeni obecnymi liderami rynku.
Dla kogo nie jest Rennsport?
W szczególności odradzamy grę osobom grającym na padzie oraz fanom rozbudowanych trybów kariery dla jednego gracza.
- stabilne 60 klatek na sekundę
- działający cross-play w trybie multiplayer
- przyjemne dla oka oświetlenie
- skandalicznie krótka lista samochodów i tras
- fizyka jazdy pozbawiona "ciężaru" i precyzji
- fatalne sterowanie na padzie DualSense
- słaby force feedback nie dający informacji o drodze
- tragiczna sztuczna inteligencja w trybie single player
- przestarzała oprawa graficzna (poza oświetleniem)
- legendarny tor Nordschleife za dodatkową opłatą











