W skrócie
- Escape from Duckov to samotna gra ekstrakcyjna z kreskówkową grafiką, gdzie taktyka i logistyka okazują się ważniejsze niż dynamiczna akcja.
- Brak trybu PvP powoduje szybkie pojawienie się monotonii i powtarzalności w misjach, mimo rozbudowy bazy i rozwoju postaci.
- Gra najlepiej sprawdzi się u cierpliwych fanów surwiwalu, którym nie przeszkadza powolny postęp i brak emocji wieloosobowych rozgrywek.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
- Taktyka ponad zręczność
- Kaczka w klatce
- Syndrom chomika
- Kaczka przyjemna w odbiorze
- Escape from Duckov - werdykt
- Dla kogo jest Escape from Duckov?
- Dla kogo nie jest Escape from Duckov?
Na pierwszy rzut oka w Escape from Duckov wszystko jest żartem. Zamiast ponurych operatorów mamy kaczora. Zamiast fotorealistycznych lasów Rosji - kolorową, kreskówkową oprawę. Zamiast widoku z pierwszej osoby - rzut izometryczny. Gra studia Team Soda wprost kpi sobie z Escape from Tarkov, ale paradoksalnie, im dalej w las (a raczej w kacze bagno), tym bardziej czuć ducha oryginału. Ale niekoniecznie w pozytywnym sensie.
Escape from Duckov to gra ekstrakcyjna dla jednego gracza. Pętla rozgrywki jest tu klasyczna: opuszczasz swoją bazę (bunkier), realizujesz zadania na jednej z pięciu map, zbierasz surowce, walczysz z wrogami, po czym wracasz do punktu ewakuacji. Jeśli zginiesz, tracisz wszystko, co miałeś w plecaku. Brzmi znajomo? Owszem, ale diabeł tkwi w perspektywie.
Taktyka ponad zręczność
Rzut z góry mógłby wskazywać na dynamiczną strzelankę typu twin-stick. Nic bardziej mylnego. Twórcy zaimplementowali system, który bardzo mocno trzyma zręcznościowe zapędy gracza w ryzach. Escape from Duckov to gra taktyczna, w której każdy strzał ma znaczenie, a kilka kulek kończy żywot twojej kaczki.
Najciekawszym - i najbardziej frustrującym - rozwiązaniem jest system pola widzenia. Widzisz tylko to, co widzi twoja postać. Wróg może stać tuż za kontenerem lub rogiem budynku i pozostanie niewidoczny, dopóki nie wejdziesz mu wprost pod lufę. Wymusza to bardzo powolną, metodyczną eksplorację i nieustanne sprawdzanie każdego kąta.
Zabawa polega nie tyle na strzelaniu, ile na przetrwaniu i logistyce. Masz ograniczony plecak, musisz żonglować amunicją, zasobami zdrowia i przedmiotami kluczowymi dla misji. Śmierć jest bolesna. Twórcy poszli jednak na lekkie ustępstwo w stylu soulslike - możesz wrócić na miejsce zgonu i odzyskać swój ekwipunek. O ile nie zginiesz po drodze.
Kaczka w klatce
Problem w tym, że Escape from Duckov usuwa z gatunku ekstrakcji element, który napędza w nim emocje: innych graczy. Prawdziwe gry ekstrakcyjne (PvPvE) są nieprzewidywalne. Napięcie wynika z faktu, że za każdym krzakiem może czaić się inny człowiek, który poluje na twoje zasoby.
Duckov jest doświadczeniem wyłącznie dla jednego gracza. Przeciwnikami steruje wyłącznie sztuczna inteligencja, a motorem napędowym są misje. I tu zaczynają się schody. Zadania są bowiem generyczną listą obowiązków: przynieś X materiałów, zabij Y wrogów, użyj broni Z.
Początkowo ten cykl wciąga. Rozbudowujesz bazę, stawiasz nowe stoły rzemieślnicze, ulepszasz technologie, odblokowujesz skróty i materiały wybuchowe. Postęp jest widoczny. Jednak pętla rozgrywki bardzo szybko pokazuje swoje ograniczenia.

Syndrom chomika
Twórcy przygotowali drzewko umiejętności (możesz specjalizować się w ofensywie lub przetrwaniu) oraz selektor poziomu trudności. Można dostosować wyzwanie - skupić się bardziej na akcji lub na zbieractwie. Niestety, to właśnie zbieractwo jest najsłabszym elementem gry.
Coraz większe mapy stają się z czasem areną żmudnego powtarzania tych samych czynności. Misje typu "zbierz X drewna" wymagają wielokrotnych, krótkich wypadów, byle tylko nie ryzykować utraty cennych zasobów.

Sytuacji nie poprawia losowe rozmieszczanie przedmiotów. W teorii brzmi to jak urozmaicenie w stylu roguelike. W praktyce oznacza, że jeśli do ukończenia misji brakuje ci jednej apteczki, być może będziesz musiał ponownie przeszukać całą mapę, zaglądając w każdy pojemnik, bo łup jest losowy. W końcu może zabraknąć cierpliwości.
Escape from Duckov daje najwięcej frajdy wtedy, gdy wchodzisz na nowy obszar i mierzysz się z nowymi zagrożeniami. Cała reszta to powolne budowanie bazy, które jest bardziej uciążliwe, niż powinno.

Kaczka przyjemna w odbiorze
Graficznie Escape from Duckov ma swój urok. Kreskówkowy styl jest przyjemny dla oka. To udany kompromis między prostotą a czytelnością. Oprawa audiowizualna nie jest niczym wybitnym, ale spełnia swoje zadanie i pasuje do konwencji.
Escape from Duckov - werdykt
Escape from Duckov to intrygująca próba adaptacji gatunku ekstrakcyjnego na potrzeby gry solo, opakowana w przystępną, kreskówkową oprawę. Nie da się ukryć, że gra odniosła ogromny sukces (ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy), ale nie można też przymykać oka na jej fundamentalny problem: brak ludzkiego przeciwnika lub partnera sprawia, że pętla rozgrywki szybko staje się monotonna, a misje zamieniają się w listę nużących obowiązków.

Dla kogo jest Escape from Duckov?
Dla osób, które lubią pętlę rozgrywki znaną z gier ekstrakcyjnych (zbieranie, ulepszanie, ryzyko), ale odstrasza ich stres związany z rywalizacją PvP. To także tytuł dla cierpliwych fanów surwiwalu, którym nie przeszkadza powolny postęp i powtarzalność.
Dla kogo nie jest Escape from Duckov?
Dla graczy szukających dynamicznej akcji lub szybkiej, zręcznej strzelanki. Jeśli oczekujesz nieprzewidywalności i emocji znanych z wieloosobowych gier ekstrakcyjnych, poczujesz się tu jak na samotnej i nudnej wycieczce.
- wciągająca pętla rozgrywki (przynajmniej na początku)
- udane połączenie akcji, survivalu i rozbudowy bazy
- taktyczne podejście do walki
- sporo zawartości
- oryginalna, przyjemna dla oka oprawa wizualna
- atrakcyjna cena
- brak trybu wieloosobowego
- wkradająca się dość szybko monotonia
- zbyt powolny i żmudny postęp
- mało kreatywne, generyczne misje
- losowość łupów bywa bardziej frustrująca niż pomocna












