Walka Ubisoftu o przetrwanie, w gry francuzów prawie nikt nie chce inwestować
Kolejne opóźnienie Skull and Bones oraz skasowanie niektórych projektów to nie koniec problemów Ubisoftu. Z francuskim wydawcą nie chcą współpracować kolejni inwestorzy.
Ubisoft szuka oszczędności gdzie tylko może, więc mimo zapowiedzianych niedawno kilku gier z serii Assassin’s Creed, inne pomysły firmy poszły pod topór. W ten sposób zrezygnowano z trzech, niesprecyzowanych bliżej projektów. Firma tłumaczy to rynkowymi trendami, które nie dawały szans wspomnianej trójce na osiągnięcie większego sukcesu.
I faktycznie Ubisoft ma się czym martwić, bo okazuje się, że pomiędzy planowanymi a osiągniętymi zarobkami jest aż 100 milionów euro różnicy. Wyniki finansowe firmy nie spodobały się inwestorom, a co za tym idzie oberwały też ceny akcji firmy na giełdzie, które aktualnie są najtańsze od ostatnich 7 lat.
Złe wiadomości na temat stanu Ubisoftu przynoszą również branżowi dziennikarze i obserwatorzy - Jeff Grubb informował na przykład, że ze strony Ubisoftu padały już przeróżne propozycje w kierunku potencjalnych inwestorów, ale kończyło się to w niektórych przypadkach, dosłownie, wyśmianiem.
Ratunkiem i największą inwestycją w firmę jak do tej pory była pomoc ze strony firmy Tencent, która “wpakowała" we francuską spółkę 200 milionów euro w akcjach i 100 milionów kapitału. Dzięki temu chińczycy mają teraz 49,9% udziałów spółki.
Sytuacja Ubisoftu pokazuje dobitnie jeszcze jedno - wielu graczy narzeka, że gry francuskiego wydawcy ciągle są robione “na jedno kopyto". Jednak jak się okazuje, takich głosów jest niewiele, a zdecydowana większość graczy oczekuje wielkich, rozbudowanych tytułów w otwartym świecie i gier usług. I to właśnie takich produkcji możemy oczekiwać od twórców Ubisoftu w najbliższych latach.