Test pamięci Kingston Fury Beast RGB DDR5 2x 16 GB 5200 MHz CL 40. Złoty środek?
Procesory Intel Core 12. generacji są bez wątpienia bardzo dobre. Wspierają przy tym dwa standardy pamięci RAM i choć trochę potrwa zanim ujrzymy rozbudowane systemy bazujące na DDR5, już dziś producenci nie próżnują, jeśli chodzi o wydawanie na świat nowych modułów. Do tego grona za niedługo dołączy AMD ze swoimi procesorami Ryzen z serii 7000, dlatego spodziewamy się, że kolejne produkty będą pojawiać się coraz częściej. Jak zatem poradził sobie nowy konkurent w tym segmencie i czy ostatecznie warto się na niego zdecydować podczas składania nowej maszyny? Zapraszamy na test Kingston Fury Beast RGB!
Aktualnie jedyną platformą na rynku konsumenckim, która otrzymała wsparcie dla nowego standardu DDR5, jest LGA 1700, a więc podstawka pod procesory Intel Core 12. generacji. Dziś już wiemy, że na tym się nie skończy, ponieważ kolejna premiera procesorów AMD Ryzen nowej generacji już za niedługo (kilka miesięcy) i z tego powodu możemy spodziewać się widocznych obniżek cenowych. Z tym ostatnim wiąże się poniekąd temat dzisiejszego artykułu. Jak wiadomo, ceny za najnowsze pamięci DDR5 nie napawają optymizmem, ponieważ zmuszeni jesteśmy wydać dwu-, a niekiedy nawet trzykrotność wartości DDR4 przy zachowaniu identycznej pojemności. Czy wraz z debiutem procesorów z czerwonego obozu się to zmieni? Na razie nie wiadomo, ale światełkiem w tunelu może być testowany dziś zestaw.
Kingston Fury Beast RGB to kolejna wersja znanej linii pamięci DDR5. W obu przypadkach mamy do wyboru moduły o pojemności 8 GB, 16 GB i 32 GB o taktowaniu 4800, 5200, 5600 lub 6000 MHz (nie występuje wersja 32 GB 6000 MHz), a jedyną różnicą jest tutaj zastosowane podświetlenie (innowacyjne zresztą), którego nie znajdziemy w zwykłej wersji Kingston Fury Beast. W przypadku modułów o taktowaniu 4800 MHz i 5200 MHz mamy do czynienia z układem marki Micron, ale już w zestawach o taktowaniu 5600 MHz i 6000 MHz użyto kości pamięci Hynix i z tego też powodu warto zapoznać się z różnicami z tego wynikającymi - o tym nieco szerzej w dalszej części artykułu. Wcześniej wspomnieliśmy o podświetleniu, dlatego warto poświęcić temu zagadnieniu kilka zdań. Te jest, jak już zresztą napisaliśmy, innowacyjne, a to z tego względu, że oferuje funkcję synchronizacji za pomocą podczerwieni i w ten sposób wiemy, że oba zainstalowane moduły będą podświetlane tym samym kolorem i to bez potrzeby instalowania dodatkowego oprogramowania. Oczywiście tak też zrobić możemy, ponieważ w tym celu Kingston przygotował dedykowaną aplikację - FURY CTRL. Trzeba przyznać, że technika bazująca na podczerwieni działa zaskakująco dobrze i czegoś takiego nie znajdziemy u żadnego innego producenta - oczywiście do czasu.
Kingston Fury Beast RGB dostępne są do kupienia jedynie w jednym wariancie, czyli z anodowanymi na czarno, efektownymi, aczkolwiek nadal przyjemnymi w odbiorze radiatorami. Na jednej strony zauważyć możemy logo producenta wraz z serią, a na drugiej naklejkę z numerem seryjnym, oznaczeniami i specyfikacją. Wersja z RGB ma dodatkowo zamontowany w górnej części plastikowy, nieco matowy element rozpraszający światło pochodzącego z diod LED zamontowanych pod nim. Moduły są dość wysokie (43 mm), ale raczej nie będzie problemów z montażem w połączeniu z rozbudowanym układem chłodzenia powietrzem. W aktualnie testowanym modelu, jak już wspomnieliśmy, użyto kości pamięci Micron Rev. E. Wśród zapisów w SPD znajdziemy dwa profile XMP - DDR5-5200 CL 40-40-40-80 @ 1,25 V oraz DDR5-4800 CL 38-38-38-70 @ 1,1 V. Jak zatem kształtują się możliwości OC dla tych konkretnych modułów?
Wszystkie testy wykonano z użyciem systemu operacyjnego Windows 11 64-bit, sterowników graficznych GeForce Game Ready 493.13 oraz programu FRAPS w wersji 3.5.99, który posłużył do zmierzenia wydajności w grach wideo. Platforma testowa składała się z procesora Intel Core i9-12900K, płyty głównej MSI MEG Z690 Unify, karty graficznej KFA2 GeForce RTX 3080 Ti SG (1-Click OC), dysku SSD Patriot Viper VPR100 512 GB oraz zasilacza SilentiumPC Supremo M1 Platinum 700 W.
Jeśli chodzi o procesor, ten w trakcie testów pracował z zegarem 5,1 GHz i 4,1 GHz odpowiednio dla rdzeni P (Golden Cove) oraz E (Gracemont). Taktowanie uncore w tym wypadku wynosiło 4,2 GHz. Próby podkręcania pamięci RAM polegały na znalezieniu stabilnego zegara przy różnych ustawieniach opóźnień. W trakcie tego zabiegu moduły były zasilane napięciem z zakresu 1,3-1,45 V i miały zapewniony nawiew. Stabilność potwierdziliśmy wymagającą aplikacją TestMem5.
Testowana pamięć Kingston Fury Beast RGB może pochwalić się identycznymi parametrami fabrycznymi, jak jego odpowiednik bez dopisku RGB, którego zresztą mieliśmy okazję już przetestować. W obu przypadkach jest to 2x 16 GB DDR5-5200 CL 40-40-40-80 oba zestawy nie wyróżniają się na tle konkurenta niczym szczególnym. Co ciekawe, bohater dzisiejszego artykułu może pochwalić się nieco gorszymi wynikami po przetaktowaniu od zestawu bez RGB, ale jeśli spojrzeć na to z nieco szerszej perspektywy nie ma w tym nic zaskakującego, ponieważ rzeczą wręcz oczywistą jest, że trafiają się lepsze i gorsze egzemplarze tego samego sprzętu. Widać to przede wszystkim w trakcie testowania procesorów, gdzie różnica w potencjale OC może się różnić jeszcze bardziej. Decydując się na OC recenzowanego zestawu pamięci, możemy albo obniżyć opóźnienia przy fabrycznym taktowaniu, albo podnieść zegar do 5600 MHz przy nieco luźniej ustawionych timingach. Pod względem możliwości OC, zestaw wypada zauważalnie gorzej od na przykład Patriota Viper Venom, który bazuje już na kościach pamięci Hynix.
Z punktu widzenia wydajności, najlepszym profilem wydaje się być ten drugi, gdyż jak wykazały poprzednie testy, im wyższe taktowanie RAM w przypadku procesorów Intel Core 12. generacji, tym lepiej. W praktyce nieco luźniejsze opóźnienia po OC na chipach Microna zmieniają niewiele i jak najbardziej warto poświęcić czas na optymalizację ustawień, ponieważ nawet jeśli porównamy wyniki do zastosowanego w modułach profilu XMP w ten sposób uzyskać możemy dodatkowo nawet ok. 10% wydajności.
Wspomnijmy również o sferze wizualnej. Moduły Kingston Fury Beast RGB prezentują się.. cóż.. znakomicie. Podświetlenie jest jasne, bardzo dobrze współgra z czarnymi radiatorami, a użyty do wykończenia, matowy plastik efektownie je rozprasza. Tym dodatkowo możemy sterować z poziomu aplikacji Kingston FURY CTRL, a żeby tego było mało, podświetlenie obu modułów automatycznie się ze sobą synchronizuje przy pomocy podczerwieni, nawet wtedy, kiedy z aplikacji skorzystać nie chcemy.
Ostatnią kwestią jest cena. Za testowaną wersję 2x 16 GB 5200 MHz CL 40 przyjdzie nam zapłacić ok. 1100 zł, czyli 100 zł więcej niż za wersję bez podświetlenia. W niedalekiej przyszłości spodziewamy się wyraźnych obniżek, jak tylko producenci nasycą rynek swoimi wersjami DDR5, ale przypuszczamy, że różnica względem wersji bez RGB nadal będzie występować. Czy warto? Jeśli szukamy najwyższej możliwej wydajności, a przy tym chcemy, by nasz komputer wyposażony w 12. generacji procesor Intel Core prezentował się po prostu dobrze, to jak najbardziej. Innym jednak nadal będziemy polecać DDR4 - żeby nie przepłacać.