Ubisoft szoruje po dnie. Fatalna sytuacja na giełdzie
Ubisoft miał nadzieję, że ogłoszenie nowej umowy z Tencentem ustabilizuje jego sytuację i przygotuje grunt pod przyszłe projekty. Zamiast tego firma musi teraz mierzyć się z rosnącym buntem inwestorów, głęboką nieufnością rynku i widmem pozwu sądowego. W tle - Assassin’s Creed, miliardy euro i coraz słabsza pozycja rodziny Guillemot.
W skrócie:
- AJ Investments domaga się zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia Ubisoftu. Inwestorzy chcą głosowania nad kontrowersyjną umową z Tencentem.
- Transakcja obejmuje przekazanie trzech największych marek Ubisoftu do nowej spółki zależnej. Tencent ma objąć 25% udziałów za 1,16 mld euro.
- Kurs Ubisoftu spadł o 24% po ogłoszeniu umowy. Inwestorzy twierdzą, że struktura transakcji została tak zaplanowana, by utrzymać władzę rodziny Guillemot mimo niskiego udziału ekonomicznego.
List otwarty wystosowany przez AJ Investments - inwestora z siedzibą w Bratysławie - trafił do mediów i błyskawicznie rozgrzał atmosferę wokół francuskiego giganta. W dokumencie znalazły się dwa kluczowe żądania: zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia oraz umożliwienie inwestorom głosowania nad strukturą ogłoszonego niedawno porozumienia z Tencentem.
Według autorów listu, obecna forma umowy jest szkodliwa dla spółki i została zaprojektowana tak, by ominąć obowiązek złożenia publicznej oferty przejęcia. "Nie wiemy, jakie korzyści mamy z tej transakcji. Jesteśmy właścicielami Ubisoftu, a nie zostaliśmy dopuszczeni do stołu" - podkreśla AJ Investments.
Sednem kontrowersji jest nowa spółka zależna, do której Ubisoft przenosi prawa do trzech swoich największych marek: Assassin’s Creed, Far Cry i Rainbow Six. Tencent - chiński potentat technologiczny - ma objąć 25% udziałów w tej spółce, inwestując 1,16 miliarda euro. Wycena? 4 miliardy euro. Tyle że... nie w oczach rynku.
Od momentu ogłoszenia transakcji kurs Ubisoftu poleciał w dół - o 24%, przy wyjątkowo wysokich obrotach. Dla AJ Investments to sygnał jasny jak słońce. "Rynek właśnie wystawił tej umowie ocenę - i to ocenę niedostateczną" - czytamy w liście.
Dlatego inwestorzy chcą czegoś więcej niż zmiany formy. Domagają się, by Ubisoft sprzedał aktywa bezpośrednio Tencentowi za co najmniej 4 miliardy euro. A potem wypłacił 3 miliardy euro w gotówce akcjonariuszom, co dałoby po 23 euro na akcję. Pozostały miliard miałby pokryć zadłużenie firmy.
To radykalna propozycja. Ale zdaniem sygnatariuszy jedyna, która może przywrócić wiarę w przyszłość Ubisoftu.
Nie chodzi tylko o pieniądze. W tle rozgrywa się walka o władzę. AJ Investments oskarża zarząd o próbę zabezpieczenia wpływów rodziny Guillemot - współzałożycieli i długoletnich sterników Ubisoftu. Dziś ich ekonomiczne udziały wynoszą mniej niż 10%. Ale dzięki konstrukcji transakcji mają zachować pełną kontrolę.
Inwestorzy chcą temu zapobiec. Domagają się, by Tencent został wyłączony z głosowania nad transakcją ze względu na oczywisty konflikt interesów. Chcą też, by prawa głosu Guillemot Brothers Holding zostały ograniczone do udziałów niepowiązanych z chińskim gigantem.
W praktyce oznaczałoby to całkowitą zmianę układu sił.
Ubisoft nie odpowiedział jeszcze oficjalnie na zarzuty. Ale presja rośnie. Brak transparentności - zdaniem inwestorów - jest tu równie dużym problemem, jak sama umowa. Dokumenty opisujące transakcję miały liczyć zaledwie dwie strony formatu A4. "To zbyt mało, by ocenić skutki sprzedaży kluczowych aktywów" - alarmują inwestorzy.
Tymczasem Ubisoft nie może pozwolić sobie na kolejne tąpnięcia. Firma już wcześniej borykała się z kryzysem zaufania - zarówno ze strony graczy, jak i inwestorów. Opóźnione premiery, wewnętrzne zawirowania i słaba sprzedaż niektórych tytułów mocno nadszarpnęły jej wizerunek.
Ten konflikt może być punktem zwrotnym.
"To chwila, w której trzeba powiedzieć: dość" - mówi AJ Investments. - "Nie pozwolimy, by o przyszłości firmy decydowało kilku ludzi za zamkniętymi drzwiami. Chcemy głosowania. I chcemy decyzji, która przyniesie wartość wszystkim, a nie tylko wybranym".
Ubisoft znajduje się dziś w sytuacji, w której musi dokonać wyboru: bronić swojej wizji i dotychczasowego układu sił, czy otworzyć się na zmiany, których domagają się inwestorzy.
Obie drogi niosą ryzyko. Jedna - pozwu i dalszego spadku zaufania rynku. Druga - utraty wpływów przez zarząd. Ale trwanie w zawieszeniu wydaje się najgorszym możliwym scenariuszem.
Inwestorzy stawiają sprawę jasno: jeśli nie będzie głosowania, będzie sąd.
Tencent zainwestował po raz pierwszy w Ubisoft w 2018 roku, nabywając mniejszościowy pakiet akcji za pośrednictwem rynku wtórnego. Transakcja ta była częścią większego manewru, który pozwolił Ubisoftowi uniknąć wrogiego przejęcia przez Vivendi - francuski konglomerat, który przez lata próbował przejąć kontrolę nad firmą.