Ancestors Legacy - recenzja

Ancestors Legacy /materiały prasowe

​Studio Destructive Creations kojarzyło się do tej pory wyłącznie z kontrowersyjnymi produkcjami - Hatred oraz IS Defense. W końcu postanowiono coś z tym zrobić.

Można powiedzieć, że Ancestors Legacy to pierwsza poważna gra stworzona przez ten zespół. Sygnałem ze strony Destructive Creations, że to już koniec zabawy w kontrowersje, a początek kariery dewelopera z prawdziwego zdarzenia, było m.in. zatrudnienie Tomasza Gopa, producenta znanego przede wszystkim z prac nad dwiema pierwszymi częściami Wiedźmina oraz nad niezłą Lords of the Fallen. Jesteśmy dumni, mogąc obwieścić światu, że oto nad Wisłą powstała kolejna naprawdę udana gra wideo. Ancestors Legacy to przednia strategia czasu rzeczywistego, która powinna zainteresować zarówno weteranów gatunku, jak i nowicjuszy.

Reklama

Destructive Creations położyło w swojej nowej grze nacisk przede wszystkim na rozgrywkę single player. W sumie przygotowało cztery kampanie, po jednej dla każdej z dostępnych frakcji: Anglosasów, Wikingów, Germanów oraz Słowian (z Mieszkiem I na czele!). W każdej czekają na nas dwa rozbudowane scenariusze, każdy podzielony na pięć misji. Wszystkie z nich zostały osadzone w historycznym kontekście. Nie zabrakło znanych z kart podręczników postaci ani wydarzeń. Pomiędzy poszczególnymi zadaniami oglądamy przerywniki filmowe - zarówno animacje, jak i cutscenki na silniku gry. Widać, że twórcom naprawdę się chciało.

A co z rozgrywką? Ta za każdym razem wygląda podobnie. Na początek otrzymujemy do dyspozycji oddział wraz z dowódcą, a także osadę, którą z czasem będziemy rozbudowywać o kolejne budowle (takie jak miejsca kultu, zapewniające naszym wojskom dodatkowe premie). Jednak nie odbywa się to tak, jak w klasycznych RTS-ach. Nie musimy zarządzać żadnymi robotnikami czy chłopami ani wyznaczać miejsca na kolejne konstrukcje. Tego rodzaju czynności wykonują się bez naszego udziału, dzięki czemu my możemy skupiać się na prowadzeniu wojny oraz... podboju kolejnych wiosek. Zdobywając następne osady, poprawiamy zasobność skarbca, dostęp do surowców oraz szanse na polu walki. Warto także eksplorować otoczenie ze względu na to, że na każdej planszy możemy znaleźć porozrzucane surowce.

Przejdźmy od warstwy ekonomicznej do samych potyczek, które stanowią najważniejszą część zabawy. Starcia toczą się na stosunkowo niedużą skalę, ale dzięki temu twórcy mogli nam pozwolić na obserwowanie ich wręcz z perspektywy pierwszoosobowej, z poziomu pola walki. To sprawia także, iż rozgrywka jest bardziej taktyczna i wymagająca. Liczba wojaków jest przeważnie dość ograniczona, więc cały czas musimy myśleć o ograniczaniu strat do minimum. Tym bardziej, że z czasem jednostki awansują na kolejne poziomy doświadczenia, a my możemy decydować o kierunku ich rozwoju. Warto ponadto pamiętać, że rannych można leczyć, a w kontrolowanych przez nas osadach także uzupełniać oddziały.

Element taktyczny został w Ancestors Legacy wyraźnie zaznaczony. Zapomnijcie o taktyce w stylu "huzia na Józia", która w wielu RTS-ach zdawała egzamin - tutaj nie zdaje. Warto mieć na uwadze, że jednostki różnią się między sobą nie tylko siłą i szybkością, ale również unikalnymi umiejętnościami, które wręcz trzeba nauczyć się wykorzystywać. Nie bez znaczenia jest także teren, na którym walczymy. Wykorzystując jego ukształtowanie i charakterystykę, możemy zastawiać na wroga rozmaite pułapki. Jest też sporo niuansów, o których musimy myśleć. Na przykład, gdy zapadnie noc, pogarasza się widoczność. Możemy ją wprowadzie poprawić, zapalając pochodnie, ale wówczas przeciwnik szybciej dostrzeże.

Ancestors Legacy wygląda bardzo efektownie - zarówno z oddali, jak i na największym zbliżeniu. Z przyjemnością ogląda się brutalne starcia wojaków, choć nie ma na to przeważnie zbyt wiele czasu (rozgrywka naprawdę mocno angażuje!). W tle przygrywa dobrze dopasowana do średniowiecznego klimatu muzyka. Pochwalić trzeba także zespół odpowiedzialny za dubbing. Podsumowując, oprawa audiowizualna Ancestors Legacy prezentuje się światowo. Destructive Creations nie musi się pod tym względem wstydzić (nie licząc drobnych błędów technicznych, które w ostateczności nie mają większego znaczenia). Podobnie zresztą jak i pod innymi.

Wbrew temu, co wydawało nam się na jakiś czas przed premierą, Ancestors Legacy to naprawdę złożona i wymagająca strategia czasu rzeczywistego z dużym naciskiem na taktykę. Jednak nie muszą się jej obawiać nawet początkujący. Na najniższym poziomie trudności powinni sobie poradzić w większości misji, choć może rzeczywiście będą potrzebowali więcej czasu na zgłębienie wszystkich niuansów (jest ich sporo). Tak czy inaczej, bez dwóch zdań warto. Nawet pomijając wysoką jakość samej produkcji, w której innej grze będzie wam dane stoczyć krwawe boje razem z Mieszkiem I?!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ancestors Legacy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy