Te gry rządziły w XX wieku! Lista nieśmiertelnych klasyków

Na początku konsolowe, później komputerowe, teraz mobilne - gry łączą wspaniała grafika, rozbudowana fabuła i świetna ścieżka dźwiękowa. Jednak początki gamingu były mniej spektakularne. Widać to na przykładzie gry uznawanej za prawdziwego protoplastę współczesnej rozrywki - Tennis For Two z 1958 roku. Wówczas świat zachwycał się możliwością interakcji człowieka z maszyną. A czy ten tytuł albo inne gry vintage byłyby interesujące dzisiaj? Poznaj klasyki XX wieku i przekonaj się!

Dobre dobrego początki - za co kochaliśmy gry z końca XX wieku?

Gry XX wieku mają w sobie to coś - urok, którego nie mają obecnie produkowane tytuły. Pierwsze produkcje były niezwykle proste technicznie, lecz także nie na tyle dochodowe, aby stanowiły wyłącznie intratny biznes. Co to oznacza? Że ich produkcja była zawsze wyrazem ambicji, chęci przekazania gamingowemu światu nowego dzieła, artyzmu i zaangażowania. Jednym słowem - miały duszę, a nad programowaniem i fabułą czuwali pasjonaci. 

Teraz bywa inaczej. Sprzedaż gier rośnie, a wydawcy notują rekordowe zyski, dlatego też cały gamingowy świat zalewają MVP - Minimum Viable Product. To produkty o minimalnej jakości, która zapewni dobre zyski w stosunku do nakładów finansowych poniesionych na ich wytworzenie. Nie dziwi już zatem np. to, że większą część budżetu pochłania nie produkcja gry, a wydatki związane z marketingiem.

Reklama

Za co więc kochamy gry z XX wieku? Za ich czystą, niezaburzoną "korporacyjną papką" duszę.

Najważniejsze tytuły XX wieku - początki lat 90

Początki, jak to w technologii użytkowej bywa, były dość trudne. Pierwszą "grą", która jednak nie jest przez wszystkich uznawana za prawdziwą, było OXO - gra Kółko i Krzyżyk. Była jednak wyświetlana statycznie na trzech monitorach CRT podłączonych do komputera EDSAC. Ta właściwość jest dla wielu ekspertów powodem, dla którego za prawdziwy pierwowzór gamingu uznali Tennis For Two z 1958 roku - grę-symulację tenisa stołowego, wyświetlaną na oscyloskopie.

Wróćmy jednak do tytułów bliższych współczesnym wyobrażeniom o gamingu. Historia gier komputerowych w formie znanej obecnie zaczyna się w latach 80. XX wieku, kiedy to nastąpiła era popularyzacji komputerów osobistych.

Wszystko zaczęło się od Prince of Persia w 1989 roku - platformówki 2D zachwycającej współczesnych wielbicieli technologii płynnością oraz doskonale odwzorowanym ruchem ludzkiego ciała. Produkcja w formie zręcznościówki była uwielbiana za nietuzinkowość i łatwą dostępność. Można było w nią grać na Amidze, Atari, PC oraz Sedze, ZX Spectrum czy na konsoli NES.

Kolejną grą, tym razem przewidzianą dla spokojniejszych, bardziej analitycznych graczy, była wydana w 1991 roku Civilization Cywilizacja. Tu cała rozgrywka odbywała się z lotu ptaka w formie turowej. To oznacza, że każdy gracz miał swoją "turę" - czas na wykonanie ruchu - w jej trakcie inni gracze (w tym komputer) oczekiwali na rozwój sytuacji. 

Początek lat 90. zamyka Sonic The Hedgehog - platformówka 2D, której świat przemierza się postacią radosnego jeża. Ten tytuł stanowił bezpośrednią odpowiedź na rosnącą popularność Mario, Bohatera zaprojektowanego przez Nintendo.

Gry FPS - odejście od 2D na rzecz rozgrywki 3D

John Carmack, obecnie traktowany jako pełnoprawny "ojciec chrzestny" gier typu FPS, zadziwił ówczesny świat technologii swoją absolutnie legendarną i niezwykłą produkcją. Chodzi o Wolfenstein 3D - grę wydaną w 1992 roku. To właśnie ona okazała się niezwykłym skokiem technologicznym, gdyż do momentu jej wydania wszystkie dotychczasowe produkcje występowały wyłącznie w formie 2D. W tym tytule gracze sterowali postacią Williama Josepha Blazkowicza - amerykańskiego żołnierza o polskim pochodzeniu, zamkniętego w bazie żołnierzy Hitlera.

Rok później, czyli w 1993 roku, tryumfy święciło już Doom. To FPS osadzony w świecie rządzonym przez demony oraz potwory, w którym gracz wcielał się w rolę żołnierza chroniącego ludzkość przed inwazją stworzeń nie z tego świata. To gra, którą wielu uznaje za najważniejszą w historii gamingu!

Dalsze lata i rozwój gamingu od połowy do końca XX wieku

Kolejne lata - kolejne nowości. W 1997 roku świat ujrzało Gran Turismo - wyścigi samochodowe w 3D, które zapoczątkowały całą produkowaną nieprzerwanie serię. Zresztą to nie jest przypadek odosobniony - wiele produkcji z XX wieku dało początek seriom znanym także obecnie i często nadal rozwijanym. Innymi są np. Fallout, w tym kultowa "dwójka" z 1998 roku, jak i Resident Evil z 1996 roku. Obie gry okazały się tak dużym sukcesem, że w zasadzie trudno ich nie znać. W Fallout gracz porusza się po postapokaliptycznym świecie, a w Resident Evil przyjdzie mu walczyć z hordami żywych trupów - zombie.

W 1997 roku gamingowy świat zadrżał w posadach. Na rynek wszedł i szturmem zdobył serca milionów tytuł Super Mario 64 - wspaniała gra w pełnym 3D, oparta na bogatej szacie graficznej i wciągającej rozgrywce. W grze zawodnik wciela się oczywiście w postać Mario - bohatera znanego z pierwowzoru z 1983 roku. Wówczas gra miała formę platformówki 2D.

W tym samym roku na rynku pojawiło się pierwsze Diablo - gra w rzucie izometrycznym i typu RPG, której czwarta część pojawiła się niedawno. Gracz walczy w niej z potworami prosto z piekieł, w tym także z tytułowym Diablo - Najwyższym Złym i Panem Terroru - jak i z wieloma pomniejszymi Złymi.

W 1998 roku gracze mogli poczuć powiew przyszłości - pojawił się wówczas Half-Life, gra w typie FPS, która zdefiniowała nową epokę gamingu i w dalszym ciągu jest uznawana za legendę. Za kultową uznaje się też grę Quake. Została ona pokazana dwa lata wcześniej, bo w 1996 roku, i, podobnie jak Doom oraz Wolfenstein, była wyprodukowana w całości przez id Software na czele z Johnem Carmackiem.

Czy podróż do lat 90. okazała się dla ciebie interesująca? Wierzymy, że tak! W końcu pod widocznymi pikselami i czasami dość pokraczną grafiką kryją się prawdziwa radość, nowoczesność i grywalność, którą nadal trudno przebić.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy