Super Mario 64: Kartridż z grą sprzedany za rekordowe 1,56 miliona dolarów!

​Fizyczne nośniki gier w postaci płyt już teraz stają się coraz rzadsze, a co tu mówić o kartridżach czy dyskietkach. O ile używane egzemplarze obecnie wciąż da się kupić za dość rozsądne kwoty, tak zapieczętowane kopie potrafią kosztować spore pieniądze. Najlepszym dowodem jest na to aukcja, która niedawno miała miejsce. Zapieczętowany egzemplarz Super Mario 64 został sprzedany za ponad półtora miliona dolarów!

1,56 miliona dolarów za Super Mario 64, czyli pierwszego "Mariana" w 3D

Super Mario 64 z 1996 roku to gra wyjątkowa - dość powiedzieć, że był to pierwszy “Marian" osadzony w świecie 3D. Podobne odczucia miała zapewne osoba, która zdecydowała się zakupić jego oryginalny, zapieczętowany egzemplarz na aukcji zorganizowanej przez Heritage Auctions. Ostatecznie grę sprzedano za imponujące 1,56 miliona dolarów.

Na tak wysoką cenę przełożyła się nie tylko rzadkość tego typu egzemplarzy, ale też bardzo dobry stan konkretnie tego, który był przedmiotem aukcji. Jeśli wierzyć jej autorom, ten kartridż Super Mario 64 mimo upływu 25 lat od produkcji jest w stanie niemal idealnym (9.8/10 w skali Wata). Poniżej możecie zresztą sami zobaczyć, jak wygląda ten niebywale cenny przedmiot:

Reklama

Zelda dopiero co złamała rekord, ale seria Super Mario jest nie do zdarcia

Rekordowa aukcja kartridża do Super Mario 64 miała miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak miejsce na topie najdroższych aukcji kartridży zajęła rzadka, w pełni zapieczętowana kopia The Legend of Zelda na NES-a, wyprodukowana w 1987 roku. Sprzedano ją za powalające 870 tysięcy dolarów.

Żeby było ciekawiej, rekord, który pobiła Zelda (a który teraz pobił Super Mario 64) należał wcześniej do innej gry ze słynnego cyklu o włoskim hydrauliku, a mianowicie do egzemplarza Super Mario Bros., który ktoś zakupił za 660 tysięcy dolarów.

Jak sądzicie - fani Zeldy jakoś na to odpowiedzą, czy też póki co ta rywalizacja skończy się na 1,56 miliona dolarów za Super Mario 64? Nie da się ukryć, że może być ciężko taką kwotę pobić. Chociaż kto wie, biorąc pod uwagę, że oba poprzednie rekordy padły w tym roku kalendarzowym, a mamy przecież dopiero lipiec.

Źródło informacji

Efectownia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy