The Turing Test - recenzja
The Turing Test to miła niespodzianka dla tych graczy, którzy wolą kombinować niż strzelać.
Za The Turing Test odpowiada studio Bulkhead Interactive, które do tej pory nie wsławiło się niczym szczególnym. W swojej debiutanckiej produkcji (jednej z kilku, nad którymi aktualnie pracuje brytyjski zespół) pokazało ono, że ma niezłe pomysły i potrafi je realizować. Za inspirację posłużyły mu takie tytuły, jak Portal, Talos Principle czy The Stanley Parable. Podobnie jak one, The Turing Test reprezentuje podgatunek pierwszoosobowych gier logicznych, w których większość czasu spędzamy na aktywizowaniu szarych komórek. Jednak w The Turing Test pojawiła się także fabuła, która skutecznie trzyma nas przy ekranie przez kilka godzin.
W grze Bulkhead Interactive wcielamy się w Avę Turing, która zostaje wysłana na księżyc Jowisza, Europę, aby sprawdzić, co wydarzyło się na stacji badawczej, z którą urwał się kontakt. Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie (albo i nie?), musimy wraz z nią rozwiązać szereg łamigłówek. Pomaga nam w tym sztuczna inteligencja imieniem Tom, a także specjalny pistolet, dzięki któremu możemy wyciągać energię z paneli elektrycznych przy drzwiach czy urządzeniach, a nastepnie przekazywać ją w inne miejsca. Zagadki przeważnie polegają na ustaleniu sekwencji, w jakiej należy poprzenosić energię, czyli tym samym wyłączać i włączać określone sprzęty.
Łamigłówki nie są przesadnie skomplikowane ani trudne. Jeśli macie doświadczenie w tego typu grach, raczej nie traficie w The Turing Test na zagadkę, która powstrzyma was na kilkanaście czy więcej minut. Autorzy wprowadzili także łamigłówki opcjonalne, rozwiązując które, możemy dotrzeć do dodatkowych szczegółów na temat stacji badawczej. Bo fabuła jest w The Turing Test całkiem ważnym ogniwem, bez którego nie byłaby to tak wartościowa i interesująca produkcja. Same zagadki - powtarzalne i na dłuższą metę raczej nużące - nie byłyby w stanie utrzymać nas przy komputerze aż do samego zakończenia. Tymczasem, właśnie dzięki historii i dialogom pomiędzy Avą a Tomem (to one napędzają scenariusz), trudno stracić zainteresowanie rozgrywką przed zobaczeniem napisów końcowych.
The Turing Test nie jest technologicznym cudem, ale dzięki dopracowanym projektom lokacji (głównie przemierzamy pomieszczenia stacji badawczej, a krajobraz Europy oglądamy z rzadka) oraz umiejętnie zastosowanym filtrom gra prezentuje się bardzo dobrze. Na ekranie oglądamy głównie biele i szarości, które jednak nawet po dłuższym czasie nie męczą i nie nużą. Także udźwiękowienie The Turing Test stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie.
The Turing Test to jedna z tych gier, które wymagają dużej dozy cierpliwości. Łamigłówki nie są w niej trudne i raczej nie ma obaw, że utkniecie przy nich na dłuższą chwilę, ale zabawa jest powolna, żeby nie napisać - ospała. Produkcję Bulkhead Interactive będziecie w stanie docenić, jeśli będziecie potrafili skupić się na eksploracji, na fabule, na odkrywaniu jej niuansów, na rozmowach między dwójką bohaterów... Pod tymi względami The Turing Test wypada bardzo, ale to bardzo dobrze.