Elden Ring - recenzja - wielki hit 2022 roku?

​Najlepsza gra tego roku? Za wcześnie, by o tym mówić. Ale na pewno jedna z najlepszych w historii.

Nie miałem wątpliwości, że From Software nie zawiedzie i ponownie dostarczy grę, od której nie odejdę przez wiele tygodni, a może miesięcy. Studio to chyba jeszcze nigdy nie zawiodło i nie widziałem podstaw, by sądzić, że tym razem nie dostarczą produktu z wysokiej półki. "Ale oni przecież nie mają doświadczenia w otwartych światach" - sugerowali ci, którzy jednak w tokijskiego dewelopera wątpili. Tylko że ten otwarty świat jest nie do końca taki otwarty (o czym za chwilę), a w stworzeniu niesamowitego uniwersum pomógł sam George R.R. Martin, mistrz współczesnej fantastyki, ojciec książkowej "Pieśni lodu i ognia". Za kontrolę jakości odpowiadał zaś ponownie Hidetaka Miyazaki, twórca serii Dark Souls. Połączenie tych wszystkich składowych wypadło... nieziemsko.

Reklama

Mistrzowska realizacja zaczyna się zaraz po włączeniu gry, kiedy to zostajemy wprowadzeni w fabularne meandry. W Elden Ring trafiamy do zupełnie nowego uniwersum. To Ziemie Pomiędzy, w którym rządziła królowa Marika Wieczna. Jednak pewnego dnia doszło do rozbicia tytułowego Eldeńskiego Kręgu - źródła życia Złotego Drzewa - a ręce po jego fragmenty wyciągnęły dzieci Mariki. W efekcie postradały zmysły, co doprowadziło do wojny - Roztrzaskania. Gracz wciela się w jednego ze zmatowieńców, których niegdyś wygnano z Ziem Pomiędzy, a którzy teraz powracają, by stoczyć walkę o tron Eldeńskiego Władcy.

Zabawę rozpoczynamy od stworzenia postaci przy wykorzystaniu kreatora tak bogatego w zmienne, że można spędzić z nim bardzo długą chwilę. Później trafimy do początkowej, zamkniętej lokacji, w której przechodzimy przez samouczek - to jeden z ukłonów w stronę nowicjuszy. Po jego ukończeniu przekraczamy bramę i... wkraczamy na rozległy, otwarty obszar Ziem Pomiędzy. Początkowo przemierzamy go pieszo, ale wkrótce zdobywamy wierzchowca, który ułatwia eksplorację. Jednak nawet bez niego możemy przemieszczać się błyskawicznie pomiędzy miejscami łaski, czyli odpowiednikami ognisk w Dark Souls.

Co ważne, Ziemie Pomiędzy stoją przed nami otworem od samego początku. Nie ma mowy o grindowaniu w celu odblokowania któregoś obszaru. Co prawda jeśli zapuścimy się w jakieś odległe miejsce postacią na niskim poziomie, będzie to oznaczało naszą rychłą - a nawet bardzo rychłą - śmierć. Ale możemy to zrobić. Nikt nas tutaj przed niczym nie powstrzymuje. Żebyśmy natomiast nie tracili zbyt wiele czasu na szukaniu kolejnej kluczowej lokacji, From Software wprowadziło pomoc pod postacią przewodnictwa łaski - złotych promieni, które widzimy na mapie oraz w pobliżu miejsc łaski. Pokazują nam one drogę do następnego celu.

Co zaś się tyczy częściowej otwartości świata w Elden Ring. Gra pozwala wprawdzie przemierzać Ziemie Pomiędzy wzdłuż i wszerz niemal od pierwszej chwili, ale co jakiś czas docieramy do zamkniętej lokacji. Wówczas porzucamy wierzchowca i rozpoczynamy rozgrywkę przywodzącą na myśl to, co znamy tak dobrze z Dark Souls. Miejsca tego typu, takie jak zamki czy twierdze, mają korytarzową strukturę, po której przemieszczamy się liniowo, dopóki nie odblokujemy skrótów. W tych częściach świata gra rzuca przeciwko nam także znacznie trudniejszych przeciwników, a na samym końcu czeka na nas starcie z bossem.

Tak właśnie wygląda "Dark Souls w otwartym świecie". To określenie jest tym bardziej trafione, że system walki czerpie garściami z Dark Souls 3. Starcia są jednocześnie taktyczne, ale i dynamiczne. Jednak nie zabrakło też nowinek, które dodają całości smaku. Pojawiły się przedstawiane w zapowiedziach duchy, które wspomagają nas w walce. Przeciwników w starciach możemy powalić, aby następnie zadać im cios krytyczny. Z kolei zdobytą broń możemy dodatkowo wzmacniać, nadając jej wyjątkową umiejętność.

From Software stworzyło grę, która powinna zadowolić i zwolenników Dark Souls, i miłośników otwartych światów. A także nie odstraszyć nowicjuszy. To wciąż szalenie wymagająca przeprawa, ale dająca tyle możliwości, że trudno się od niej odbić. Przykład. Napotkałeś na bardzo trudnego przeciwnika, którego nie możesz pokonać? Nic nie szkodzi. Zawróć, zanurz się z powrotem w otwartym świecie, przemierzaj go, szukaj skarbów, walcz z mniej wymagającymi wrogami, rozwijaj swoją postać... a kiedyś spróbuj ponownie zmierzyć się z dawnym niebezpieczeństwem - tym razem może ci się uda. A jeśli nie... to wciąż będziesz miał naprawdę mnóstwo do zrobienia.

Poza tym From Software wprowadziło kilka ułatwień dla mniej doświadczonych graczy. Po pierwsze - miejsc łaski jest naprawdę sporo. Po drugie - po pokonaniu grupy wrogów nasze mikstury leczące automatycznie się napełniają. Po trzecie - mapa jest na tyle informatywna, że trudno się zagubić na Ziemiach Pomiędzy. Te wszystkie drobnostki nie powinny zrazić "soulslike master race", a jednocześnie powinny dać szansę tym, którzy chcieliby w końcu przekonać się o potędze gier From Software, a wcześniej nie mogli, bo odbijali się od poziomu trudności.

Nie mogę napisać złego słowa o świecie gry, o fabule ani o rozgrywce. Ani jednego. Mogę je chwalić bez końca. No, może poza tym, że liczyłem, że tym razem From Software postawi na bardziej bezpośredni, mniej enigmatyczny sposób opowiadania historii niż dotychczas. Myślę, że moglibyśmy dzięki temu w pełni docenić kunszt George'a R.R. Martina. No, ale trudno, takie już jest to studio, taki ma (swój, niepowtarzalny) styl i trzeba się z tym pogodzić. Natomiast bardziej obiektywne będą moje narzekania na...

... stronę techniczną. W porządku, uniwersum wygląda pięknie,  niektóre lokacje są obłędne, a skupiając się na estetyce, trzeba przyznać, że to najwyższy światowy poziom. Jednak z czysto technicznego punktu widzenia patrząc, należy stwierdzić, że Elden Ring jest co najwyżej dobrze wykonany. Po spędzeniu kilkudziesięciu godzin z Horizon: Forbidden West nie potrafiłem zachwycić się technologią i sposobem wykorzystania jej przez From Software. Żeby tego było mało, na pecetach optymalizacja wypada podobno fatalnie. Ja testowałem grę na PlayStation 5 i nie zarejestrowałem żadnych spadków płynności, szarpnięć animacji etc. Ale na PC te są podobno na porządku dziennym. Nawet na bardzo mocnych sprzętach.

Tym niemniej Elden Ring to murowany kandydat do tytułu gry roku, jeden z najlepszych tytułów w historii i prawdopodobnie najwybitniejsze dzieło From Software. Ciekawe, intrygujące, wciągające, wymagające (ale jednocześnie robiące ukłon w stronę nowicjuszy), pełne tajemnic, dające dużo swobody i możliwości, a do tego tak ogromne, że odnoszę wrażenie, że nawet po stu godzinach spędzonych z padem dalej będzie tu co robić. Czy nie tego właśnie oczekiwaliśmy? Według mnie dokładnie tego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elden Ring
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy