Switch 2: Czy nowe gry sprawią, że zapragniesz nowej konsoli Nintendo?

Nintendo Switch 2 Experience w Londynie był dla nas nie tylko okazją do przyjrzenia się bliżej nowej konsoli, ale również przetestowania gier, które zadebiutują latem tego roku. Czy planowane premiery wystarczą, aby zachęcić graczy do zakupu kolejnego handhelda?

Na wstępie warto zaznaczyć, że nasz czas z poszczególnymi grami podczas Nintendo Switch 2 Experience był dosyć ograniczony. W Mario Karcie przejechaliśmy parę wyścigów, Metroid Prime pokazał nam kawałek jednego poziomu i bossa, a w Donkey Kongu spędziliśmy ok. 15 minut. Uczestników było wielu, a sesje dosyć krótkie. Są to nasze bardzo wczesne, pierwsze wrażenia przedpremierowych wersji poniższych gier.

Mario Kart World

Zestaw Nintendo Switch 2 z Mario Kartem prawdopodobnie zrobi swoje i będzie to najpopularniejszy z premierowych tytułów. Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że Mario Kart to sprawdzona i uznana marka, a szczęśliwi posiadacze nowego Switcha nie będą żałować tego zakupu. Nowa odsłona chwali się przede wszystkim tym, że w wyścigu biorą udział aż 24 osoby, co idealnie pasuje do tej gry.

Reklama

Pełna rozwałka, totalny chaos i różnego rodzaju szalone przedmioty latające z lewej na prawą. W Mario Karcie nigdy nie chodziło o uczciwą rywalizację, tylko o szaleństwo i frajdę z rozgrywki. Teraz tego wszystkiego zdaje się być jeszcze więcej. Tory są ciekawsze, nie są teraz aż tak powtarzalne i są bardziej interaktywne. W jednym z wyścigów mijaliśmy chociażby ciężarówki, na które można było wjechać albo inne samochody dostawcze rozrzucające za sobą przyspieszające grzyby. Nigdy nie wiesz, co czeka Cię tuż za rogiem, co znacząco wpływa na satysfakcję z wygranej.

Mario Kart World to również nowe tryby gry - Knockout Tour i Free Roam. Pierwszy z nich co jakiś czas eliminuje ostatniego gracza, aż na torze zostanie tylko zwycięzca. Jest to sprawdzony, znany z innych gier wyścigowych tryb, który w Mario Karcie działa równie dobrze i jest przyjemną odskocznią od pozostałych trybów. Free Roam to z kolei coś w rodzaju otwartego świata, gdzie gracze już podczas playtestów odkrywali różne drobne smaczki i sekrety. Na pewno będzie to źródło licznych klipów w pierwszych tygodniach od premiery.

Metroid Prime 4: Beyond

Podczas gdy Mario Kart World w kilka wyścigów pokazał znaczną część tego, co ma do zaoferowania i potwierdził, że dalej będziemy się dobrze bawić, Metroid Prime nie miał na to czasu. Mamy do czynienia z czwartą, pełnoprawną odsłoną tak legendarnej serii. Poprzeczka wisi dosyć wysoko, oczekiwania są duże i chcemy udanej, dużej produkcji, która podbije nasze serca.

Zakładając, że Nintendo podczas tego typu wydarzenia chciało pokazać krótki, najbardziej imponujący fragment nadchodzącej gry, moje oczekiwania były jednak nieco wyższe. Mieliśmy okazję przejść przez jeden, krótki poziom, przetestować w akcji prezentowaną w materiałach promocyjnych umiejętność Morph Ball i stoczyć walkę z bossem. Po tym fragmencie Metroid wydaje się dosyć... generyczny. Umiejętności było niewiele, Morph Ball nie jest niczym rewolucyjnym, a boss wykonywał bardzo proste ruchy wymagające po prostu wykonania podskoku lub uniku w odpowiednim momencie. Strzelanie nie robiło też większego wrażenia. Możliwe, że lepsze momenty są jeszcze przed nami.

Metroid Prime 4: Beyond może jednak cieszyć się szczególną popularnością z uwagi na wykorzystanie nowej funkcji Nintendo Switcha 2 - możliwości wykorzystywania joy-cona w roli myszki. Wystarczy położyć go na płaskiej powierzchni, ułożyć wygodnie dłoń i nagle gramy w FPS-a na konsoli niczym na komputerze stacjonarnym. Oczywiście różni się to od gry na myszce i klawiaturze, ale jest zaskakująco intuicyjne i zdecydowanie lepsze niż celowanie przy pomocy zwykłych joy-conów.

Donkey Kong: Bananza

Najbardziej szalona i pozytywnie zaskakująca produkcja całego Nintendo Switch 2 Experience. Bananza to nie tylko nowa odsłona słynnego Donkey Konga, ale również niemała rewolucja pokazująca prawdziwą siłę nowej konsoli. Najbardziej charakterystycznym elementem Bananzy jest bowiem fakt, że wszystko można zniszczyć. Nasza przygoda na NS2 Experience zaczęła się w kopalni, gdzie pięściami rozwalaliśmy ściany i podłogę w poszukiwaniu kryształowych bananów.

Niedługo później wylądowaliśmy na otwartej przestrzeni, gdzie pole do popisu było znacznie większe i widać było prawdziwy potencjał tego rozwiązania. Chodzi bowiem nie tylko o frajdę z niszczenia ścian, sufitów i gór, ale również o to, jak wiele sekretów ukryć można dzięki temu na jednej mapie. Wspinaliśmy się wysoko po górach, wpadaliśmy daleko w dół, skakaliśmy po platformach, a kiedy stawialiśmy przed pozornie niemożliwą do pokonania przeszkodą... mogliśmy ją zniszczyć. Bardzo ciekawym będzie obserwować, co dalej z takimi możliwościami zrobi Nintendo.

Warto zaznaczyć, że jest to jedna z nielicznych gier NS2 Experience, która momentami wyraźnie sprawdzała możliwości nowej konsoli. Mieliśmy oczywiście do czynienia z wersją przedpremierową, a ciągłe skakanie i niszczenie wszystkiego w zasięgu wzroku musi być wymagające. Momentami odbijało się to na wydajności gry.

Drag x Drive

Jeżeli “koszykówka na turbodoładowanych wózkach inwalidzkich" nie brzmi wystarczająco absurdalnie, pomyślcie sobie, że kontrolujecie postać, przesuwając joy-conami do przodu lub do tyłu po płaskiej powierzchni. Im szybszy i dokładniejszy ruch, tym większe przyspieszenie postaci. Do tego wszystkiego walka o piłkę w trzyosobowych drużynach i gra na punkty. Kto zdobędzie więcej, wygrywa.

Rozumiem chęć wykorzystania nowej funkcji Nintendo Switcha 2 w inny sposób, poza FPS-ami, ale gra się w to tak samo absurdalnie, jak się na to patrzy. Drag x Drive wygląda na kolejny, dziwny pomysł Nintendo pokroju Arms, który będzie za drogi, dotrze do bardzo wąskiej grupy graczy i zostanie całkowicie zapomniany po dwóch tygodniach od swojej premiery.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy