Afro Samurai 2: Revenge of Kuma - recenzja

​Afro Samurai to manga i anime, które w Polsce nie zdołały się przebić. Wątpliwe, aby gra na ich podstawie poradziła sobie lepiej...

Afro Samurai to manga wydawana w latach 1999-2000, która później została przeniesiona na ekrany telewizorów. W Polsce można było ją obejrzeć w 2008 roku. Z pewnością pojawienie się jej nad Wisłą nie zakończyło się sukcesem. Po latach twórczość Takashiego Okazaki została przeniesiona także na komputery i konsole, ale w tym przypadku doszło do jeszcze większej klapy. Nie przeszkodziło to jednak w wydaniu kolejnej gry na podstawie brutalnego anime, zatytułowanej Afro Samurai 2: Revenge of Kuma. Niestety, równie fatalnej.

Reklama

W Afro Samurai poznajemy historię tytułowego bohatera, który jeszcze jako dziecko był świadkiem pojedynku jego ojca - Rokutaro - z bezwzględnym Justice. Starcie zakończyło się zwycięstwem tego drugiego i śmiercią pierwszego. Afro poprzysiągł zemstę, ale przed rzuceniem rękawicy Justice'owi czekało go jeszcze wiele treningów z samurajskim mieczem w dłoniach oraz starć z innymi wojownikami. I chyba tyle wystarczy słowem wstępu.

Manga i anime pełne były brutalnych pojedynków i nie brakuje ich też w grze. Ba, Afro Samurai 2: Revenge of Kuma został po brzegi wypełniony krwawym wywijaniem mieczem, którym paramy się od pierwszej aż do ostatniej chwili spędzonej z grą. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że starcia w produkcji zespołu Redacted Studios nie umywają się do tych, które można było zobaczyć na kartach komiksu czy na szklanym ekranie. Tamte były narysowane/wyreżyserowane niezwykle zgrabnie, a te zostały uproszczone aż do bólu. Wciskamy bezmyślnie wskazany klawisz i obserwujemy, jak nasz bohater wymachuje mieczem na lewo i prawo, tnąc to powietrze, to swoich przeciwników. Trudno czerpać z tego jakąkolwiek radość. Nie lepiej jest pomiędzy starciami, kiedy to spędzamy kilka chwil na spacerowaniu i przeciskaniu się z punktu A do punktu B. Lepiej w Afro Samurai 2: Revenge of Kuma nie jest ani przez moment.

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma wygląda po prostu fatalnie. Aż trudno uwierzyć, że taki potwór został wydany w wersjach na Xboksy One oraz PlayStation 4. Przecież ta gra prezentuje się, jakby pochodziła z epoki PlayStation 2! Lokacje, postacie, animacje, efekty towarzyszące walkom - to wszystko prezentuje się fatalnie. A wszelkie przerywniki najlepiej byłoby pomijać, gdyby nie to, że... nie zawsze jest to możliwe! Gwoździem do trumny dla Afro Samurai 2: Revenge of Kuma jest optymalizacja. To nieprawdopodobne, że gra w momencie, gdy wyprowadzamy cios kończący, potrafi aż tak "przyciąć". Coś okropnego.

Chyba jedynym elementem Afro Samurai 2: Revenge of Kuma, który wypadł nieźle, jest ścieżka dźwiękowa. Tej słucha się bez boleści brzucha. Natomiast cała reszta została wykonana tak źle, że trudno uwierzyć, że ktoś zdecydował się na wydanie tej gry. Co jeszcze lepsze, została ona opatrzona oznaczeniem "vol. 1", co może sugerować, że autorzy planują kolejną odsłonę. Jest tylko jedno pocieszenie - sequel od pierwowzoru gorszy już być chyba nie może.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy