Zmiana na "tronie" nie była wcale taka łatwa jak to mogło się wydawać. Po rynkowym debiucie w 2015 roku Windows 10 potrzebował zaledwie dwóch i pół roku, by stać się numerem jeden. Jego następcy, Windowsowi 11 zajęło to niemal dwa razy więcej czasu.
Zmiana na tronie
Według najnowszych danych udostępnionych przez "GlobalStats" Windows 11 posiada aktualnie 51,36 procent udziału w rynku systemów Microsoftu, podczas gdy Windows 10 45,57 procent. Jeszcze do niedawna liczby wyglądały zdecydowanie inaczej - to "dziesiątka" wciąż miała wyraźną przewagę. Co sprawiło, że sytuacja się odwróciła?
Prawdopodobnie największy wpływ miało zapowiadane na 14 października 2025 roku zakończenie wsparcia technicznego dla Windowsa 10 - część użytkowników zaczęła szukać alternatywy. Z drugiej strony swoją cegiełkę do statystyk dołożyli także konsumenci przesiadający się na nowe urządzenia - większość dostępnych w sklepach laptopów i komputerów stacjonarnych od kilku lat domyślnie wyposażana jest właśnie w Windowsa 11.
Niekończąca się droga Windowsa 11
Windows 11 nie miał łatwego startu. Pomimo tego, że oferował darmową aktualizację dla użytkowników Windowsa 10, wielu nie mogło z niej skorzystać. Wszystko przez wyśrubowane wymagania sprzętowe. To właśnie te ograniczenia zablokowały aktualizację milionów starszych komputerów, ale nie tylko, bo po drodze pojawiły się także błędy w aktualizacjach oraz problemy z działaniem gier. Microsoft, świadomy oporu, zaczął intensywniej zachęcać do zmiany, m.in. pełnoekranowymi komunikatami informującymi o końcu wsparcia dla "dziesiątki".
Jednak to nie wystarczyło. Windows 11 wciąż nie przekonał wszystkich - w tym m.in. graczy, którzy skarżyli się na problemy z wydajnością, błędy aktualizacji i niestabilność we wczesnych wersjach systemu. Choć większość usterek została już usunięta, niechęć części użytkowników pozostała. Tymczasem wybór staje się coraz bardziej ograniczony: przejście na Windowsa 11, migracja na alternatywny system jak Linux lub macOS albo pozostanie przy Windowsie 10 bez dalszego wsparcia. Jednocześnie rynek komputerów wyraźnie się kurczy - według specjalistów z serwisu "zdnet" w ciągu trzech i pół roku liczba aktywnych urządzeń z systemem Windows prawdopodobnie spadła z 1,4 miliarda do ok. 1 miliarda, co oznacza zanik 400 milionów urządzeń. Microsoft prawdopodobnie liczy, że zakończenie wsparcia dla Windowsa 10 w październiku 2025 roku pobudzi sprzedaż nowych PC, ale równie możliwe jest, że wielu użytkowników uzna, że nie potrzebuje już nowego komputera w ogóle. Coraz więcej osób rezygnuje z wymiany klasycznego sprzętu (notebooki, stacjonarny PC), zastępując go urządzeniami mobilnymi.
Czas na nowy rozdział
Windows 10 przez lata uchodził za pewny wybór - stabilny, szybki i kompatybilny nawet ze starszym sprzętem. Jednak każde wsparcie kiedyś się kończy. Pomimo skomplikowanej historii, to Windowsowi 11 udało się w końcu przejąć rolę lidera i wiele wskazuje na to, że nie odda jej zbyt szybko.
Choć oficjalna data "śmierci" Windowsa 10 to październik, Gigant z Redmond zdecydował się na wprowadzenie rocznego okresu przejściowego. Użytkownicy mogą wykupić dodatkowe aktualizacje - za 30 dolarów (ok. 110 zł) dołączając do programu rozszerzonych zabezpieczeń (ESU - Extendent Security Updates).










