Użytkownicy Steama wpadli w konsternację. Jedna z gier może zawierać wirusy?
Jeden z użytkowników Steam zauważył dość niezwykle opisane warunki użytkowania przy jednej z gier niezależnych.
Gracze zdążyli się już przyzwyczaić do przewijania niemal bez czytania ścian tekstu, którymi zwykle są warunki użytkowania, które poprzedzają proces instalacji na Steam. Jednak warunki, jakie opisują jedną z gier niezależnych wywołały sporą konsternację wśród co najmniej kilku graczy.
We wpisie na subreddicie r/Steam użytkownik PSY-FI64 udostępnił screenshot fragmentów warunków dla gry Arclight Beat. Strona gry na Steam opisuje grę jako minimalistyczną platformówkę z elementami gry rytmicznej. Licencja, oprócz standardowych elementów zawiera zapis, że wydawca DigiPen nie daje żadnych gwarancji, że oprogramowanie nie zawiera złośliwego oprogramowania, takiego jak wirusy, trojany, robaki, makra ani inne tego typu.
Gracze często natrafiali na Steam na dość dziwne tytuły - wielu skarży się, że szczególnie w ostatnich latach Steam stał się istnym śmietnikiem - ale zwykle chodzi o kiepską jakość samych gier, niż tak niezwykłe zapisy i ewentualne zagrożenia płynące z instalacji danego tytułu. Niektórzy komentujący wpadli na pomysł, że być może tak niepokojący zapis wynika po prostu z tego, że autorzy dokumentu skopiowali i wkleili fragmenty istniejących licencji, bez uprzedniego sprawdzenia czy mają one sens w przypadku ich gry. Jeszcze ktoś dokopał się do informacji, że DigiPen to szkoła projektowania gier, która być może w ten sposób chciała się zabezpieczyć na wypadek, gdyby ktoś z jej podopiecznych wypuścił na Steam projekt, który okazałby się złośliwym kawałkiem kodu.
Niezależnie od prawdziwych przyczyn takiego, a nie innego zapisu, raczej mało prawdopodobne jest, że Arclight Beat stanowi jakiekolwiek zagrożenie dla komputerów graczy. Na wszelki wypadek pamiętajcie, że dobry antywirus to zawsze podstawa.