Destiny 2: Usunięta zawartość, pozew i dowody z YouTube w sądzie

Pozew pisarza science-fiction w sprawie Destiny 2 zmusił prawników Bungie do odwoływania się do nagrań YouTube.

W październiku zeszłego roku autor science fiction, Matthew Kelsey Martineau, złożył pozew przeciwko Bungie, dotyczący jednej z frakcji w grze - Czerwonego Legionu. Martineau twierdzi, że frakcja ta została oparta na pracy z jego bloga. Oczywiście gra tak duża jak Destiny co chwilę musi się mierzyć z różnego rodzaju spekulacjami i oskarżeniami i tak samo w tym przypadku - na pierwszy rzut oka sprawa nie wydaje się trudna, szczególnie dla zaprawionych w bojach prawników Bungie. Problem jednak polega na tym, że zawartość, której dotyczy pozew... nie jest już dostępna w grze.

Reklama

Odpowiedź Bungie na pozew pojawiła się w grudniu zeszłego roku i oczywiście odrzuca wszystkie twierdzenia Martineau. Ale co ciekawe, oskarżenia odnoszą się do oryginalnej kampanii z Destiny 2, która krąży wokół wojny przeciwko Czerwonemu Legionowi. Kampania ta została w pewnym momencie "odfiltrowana", jak to lubi ładnie określać Bungie - czyli po prostu usunięta z gry, przez co aktualnie jest po prostu niedostępna. Co za tym idzie, prawnicy musieli polegać na fanach gry - autorach nagrań, które stały się tym samym "dowodami w sprawie" odnośnie wskazanej w pozwie zawartości. 

Odpowiedź Bungie na pozew Martineau wyjaśnia, że studio nie jest w stanie dostarczyć kopii gry do sądu, by pokazać fabułę związaną z Czerwonym Legionem, ponieważ:

Następnie prawnicy Bungie dostarczyli 10-godzinne nagranie youtubera MynameisByf, wyjaśniające lore gry, zatytułowane "Kompletna historia Destiny! Od powstania do ostatecznego kształtu! Saga Światła i Mroku w lore i linii czasowej". Szkoda, że nie było nam dane zobaczyć miny sędziego, gdy otrzymał ten materiał... Film był "dowodem B", a "dowód C" to kolejne nagranie, tym razem youtubera DestinL, którego tytuł jest nieco bardziej bezpośredni: "Destiny 2: wszystkie cutscenki sezonu 1. z Czerwonej Wojny".

Bungie w 2022 roku zapowiedziało, że przestanie usuwać zawartość z Destiny 2, ale poza przywróceniem pewnej zawartości związanej z raidami, nie zrobiono tego samego z praktycznie żadnym innym elementem gry. Jest więc niezłą ironią losu, że teraz to oni sami muszą polegać na zawartości "zarchiwizowanej" przez graczy. To doskonały przykład, z którego inne firmy powinny wyciągnąć wnioski. Niezależnie od tego, za jakim eufemizmem ukryte zostaną pewne posunięcia, usuwanie starej zawartości z gry może się w przyszłości zemścić w najmniej oczekiwanym momencie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Destiny 2 | Bungie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Przejdź na