Capcom idzie na przekór branżowym trendom - firma motywuje pracowników podwyżkami
Japoński oddział Capcom oferuje nowym pracownikom wyższe niż dotychczas podstawowe wypłaty, a już zatrudnionym 5% podwyżki.
W czasach, kiedy smutnym branżowym "standardem" stają się masowe zwolnienia, Capcom idzie pod prąd. W rozmowie z inwestorami wydawca zapowiedział, że nowym pracownikom planuje oferować wyższe niż do tej pory wynagrodzenie podstawowe, a tym już zatrudnionym - około 5% podwyżki. Podwyżki rok do roku powinny być normą i pewnie nikt by na taką wiadomość nie zwrócił uwagi, gdyby nie to, że w branży produkcji gier panują generalnie zupełnie odmienne nastroje.
Bazowe wynagrodzenie dla nowych pracowników w japońskim oddziale Capcomu, zlokalizowanym w Osace, zostanie podniesione z 235 tysięcy jenów do 300 tysięcy, co stanowi równowartość ponad 2000 dolarów. Nie są to wypłaty, z którymi można by się czuć komfortowo w dużym amerykańskim mieście, co pokazuje, jaka jest różnica pomiędzy poziomem wynagrodzenia w Japonii a w USA. Poza tym na przelicznik wpływ ma słabnący jen, który w ciągu ostatnich 5 lat stracił na wartości ponad 30% w porównaniu do dolara.
Aktualni oraz nowi pracownicy otrzymają także jednorazową, specjalną premię, jako formę "inwestycji" w ludzi, którzy wspierają przyszłość firmy. Capcom planuje też wprowadzić system bonusów, powiązany z wynikami firmy oraz system wynagradzania pracowników przez akcje.
Ostatni raz, kiedy Capcom zapowiadał masowe zwolnienia, miał miejsce gdzieś w okolicach 2018 roku, kiedy to firma zamknęła swój oddział w Vancouver, odpowiedzialny m.in. za Dead Rising. Straciło wtedy pracę ponad 150 osób. Poza tym jednym przypadkiem, w ostatnich latach firma jest cały czas na fali wznoszącej i ma na koncie kilka sporych hitów - Monster Hunter, remake’i kolejnych odsłon Resident Evil, Street Fighter 6 oraz pecetowe wersje kilku swoich klasyków. A na horyzoncie już czeka Dragon's Dogma 2.