W skrócie
- Stellar Trader obiecuje połączenie rozbudowanej ekonomii i RPG w kosmicznej scenerii, jednak wczesna wersja cierpi na braki techniczne i niedociągnięcia projektowe.
- Największy potencjał tkwi w realistycznych systemach handlu i rozwoju postaci, choć twórcy muszą poprawić interfejs i urozmaicić podróże oraz walkę.
- Gra ma szansę stać się gratką dla fanów symulacji i ekonomii, jeżeli studio wykorzysta czas przed premierą na dopracowanie kluczowych elementów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Gra zabiera nas w podróż, podczas której bilans zysków i strat okazuje się ważniejszy niż celność laserów. Za produkcję odpowiada studio ParaVerseLab, a wydawcą jest Spiral Up Games. Pełna wersja (1.0) zadebiutuje na Steamie dopiero w 2026 roku. Twórcy mają więc jeszcze mnóstwo czasu na szlify. To dobra wiadomość. Bo choć fundamenty pod rozbudowany symulator życia w kosmosie są solidne, fasada budynku na razie mocno się chwieje.
Ekonomia w cieniu manekinów
Pierwszy kontakt z Stellar Trader może być bolesny. Kreator postaci w obecnej wersji wygląda bardzo archaicznie. Modele przypominają pozbawione życia manekiny, a opcje wizualne sprawiają wrażenie losowego zbioru darmowych zasobów. Na szczęście pod tą nieatrakcyjną powłoką kryje się to, co tygrysy lubią najbardziej: statystyki. Wybór pochodzenia bohatera realnie wpływa na atrybuty, takie jak inteligencja czy percepcja, a rozwój postaci opiera się na treningu. Ta mechanika, żywcem wyjęta z klasycznych RPG-ów i wspomnianego Mount & Blade, daje nadzieję na satysfakcjonujący progres w pełnej wersji.
Gdy już przebrniesz przez kreator, Stellar Trader rzuca cię na głęboką wodę w pordzewiałym frachtowcu i z pustym kontem. Początek to żmudne przewożenie pomniejszych towarów i części zamiennych, ale system handlu szybko pokazuje pazur. Z czasem proste transakcje ustępują miejsca manipulacjom na lokalnych rynkach i wykorzystywaniu niedoborów towarów. Widać tu ogromny potencjał dla graczy czerpiących przyjemność z optymalizacji tras i analizy tabelek. Jeśli deweloperzy utrzymają ten kierunek, warstwa ekonomiczna może stać się najmocniejszym punktem produkcji.

Dziury w kadłubie
Niestety entuzjazm opada, gdy opuścisz stację dokującą. Podróż międzygwiezdna w testowanej wersji jest po prostu nudna, bo nie sterujesz statkiem bezpośrednio przez cały czas. Większość lotu to obserwowanie mapy i przeklikiwanie się przez menu. Płynność zabijają irytujące mechanizmy, takie jak częste ostrzeżenia o konieczności dekompresji. Wymuszają one zatrzymanie statku i wykonanie sekwencji kliknięć. Skutecznie wybija to z rytmu, a zamiast budować immersję - rodzi frustrację.
Również walka prosi się o gruntowny remont. Statki poruszają się ociężale, a starciom brakuje dynamiki. Twoja rola ogranicza się do wskazania kierunku ostrzału, przez co potyczki nie angażują. Ciekawą alternatywą wydaje się pacyfizm - system cech charakteru ma nagradzać unikanie konfliktów i na ten moment to jedyne sensowne wyjście.
Odbiór całości psuje też nierówna oprawa. O ile przestrzeń kosmiczna i stacje klimatycznie budują atmosferę kosmosu (wspieraną świetną muzyką), o tyle interfejs wymaga natychmiastowej interwencji. Czcionki są małe, a okna dialogowe rozmieszczone w sposób utrudniający czytanie. Twórcy muszą zrozumieć, że w grze opartej na tekście i danych czytelność interfejsu jest kluczowa.

Obiecujący chaos
ParaVerseLab ma przed sobą ambitne zadanie. Studio stworzyło szkielet fascynującego symulatora ekonomicznego. Niestety tonie on w morzu niedoróbek technicznych i nietrafionych decyzji projektowych, dotyczących szczególnie tempa rozgrywki. Do premiery ostatecznej wersji Stellar Trader zostało sporo czasu. Jeśli twórcy skupią się na poprawie interfejsu, ożywieniu podróży i dopracowaniu walki (lub całkowitym oparciu gry na dyplomacji), dostaniemy perełkę dla fanów gatunku. Na razie to jednak kosmiczny plac budowy. Obiecujący, ale bardzo surowy.












