Najnowsza odsłona kultowej serii o Predatorze zaskoczyła wszystkich. "Predator: Strefa Zagrożenia", wyreżyserowany przez Dana Trachtenberga, nie tylko rozwija dobrze znane fanom uniwersum, ale też przenosi go w zupełnie inny poziom. Tym razem historia skupia się na duecie - łowcy, Deka i jego partnerce, humanoidalnym robocie, Thii (w tej roli Elle Fanning) - którzy wyruszają na "misję niemożliwą", by odnaleźć i pokonać największego drapieżnika. Motyw drogi i relacji między bohaterami jest celowy - Trachtenberg przyznał, że pracując nad "Strefą Zagrożenia", inspirował się takimi filmami jak "Zdążyć przed północą" i "Prawdziwe męstwo", ale też grami wideo, w tym seriami Uncharted i The Last of Us.
Połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę, powstał film, który krytycy uznali za "świeży, ekscytujący, ambitny i jeden z najlepszych w serii". Zresztą liczby nie kłamią "Strefa Zagrożenia" zdobyła 85 procent (na 100 możliwych) w serwisie "Rotten Tomatoes" oraz 7,6 punktów (w dziesięciopunktowej skali) na platformie "IMDb".
Nowy kierunek dla Hollywood
Hideo Kojima, japoński wizjoner, twórca serii Metal Gear i Death Stranding, nie krył zachwytu nad filmem "Predator: Strefa Zagrożenia".
Film czerpie też silne inspiracje wizualne z gier wideo. To nowy kierunek w hollywoodzkiej rozrywce, prowadzony przez pokolenie twórców wychowanych na globalnych trendach w mandze, anime i kulturze gamingowej
Kojima docenił Trachtenberga za wcześniejsze "Prey", uznając "Strefę Zagrożenia" za kolejny etap jego wizji.
Dan Trachtenberg już wcześniej dokonał znakomitej reinterpretacji oryginalnego stylu (serii Predator - dop. red.) w ‘Prey’, w pełni realizując tamten zamysł. ‘Predator: Strefa Zagrożenia’ to jego kolejny etap - rozwinięcie animowanego filmu ‘Predator: Pogromca Zabójcóww’. To produkcja skupiona na bohaterach: Predatorze o imieniu Dek i jego partnerce Thii (Elle jak zawsze jest urocza). Zamiast historii o ’horrorze bycia ofiarą’ dostajemy klasyczne, komediowe kino akcji, które pokazuje ‘przyjaźń’ rodzącą się w samym środku polowania
W swojej recenzji Kojima wymienił motywy, które jego zdaniem budują strukturę filmu:
Słabszy skazany na porażkę, odosobnienie, wędrówka, szkolenie, spotkanie, bunt, konfrontacja, więź, zdrada, odkupienie, pojednanie, jedność, zemsta, dojrzewanie, wybór, rodzina - i nadciągające zagrożenie
Uznał je za esencję japońskiego sposobu opowiadania historii, charakterystycznego dla kultowego tygodnika "Weekly Shonen Jump".
Film, który mógłby być grą
Zresztą sam Trachtenberg nigdy nie ukrywał fascynacji światem gier. W rozmowie z redakcją "IGN" reżyser przyznał nawet, że chciałby, by Predator w końcu doczekał się wysokobudżetowej produkcji na miarę takich marek, jak Assassin's Creed czy Uncharted.
Marzę o przygodzie z perspektywy trzeciej osoby w otwartym świecie. Jest tyle frajdy, jaką można by przenieść do gry z tego uniwersum
Inspiracje z gier są wyraźnie widoczne także w "Strefie Zagrożenia". Trachtenberg podczas rozmowy z redakcją "Bloody Disgusting" wspomniał, że na jego wizję wpłynęła między innymi kultowa gra z PlayStation 2 Shadow of the Colossus.
Chociaż czerpię inspirację z kina, to gry wideo, jak Shadow of the Colossus również mnie ogromnie inspirują. Tam protagonista jest sparowany z kimś, kto nadaje koloryt i tworzy więź. W Shadow of the Colossus jest scena z koniem, która jest miażdżąca emocjonalnie podczas rozgrywki. I właśnie (Predator: Strefa Zagrożenia - dop. red) był po części zainspirowany tym - chciałem zobaczyć Predatora z kimś innym, postacią, która jest jego przeciwieństwem. On jest bardzo małomówny, Fanning nie. Ona jest kompetentna tam, gdzie on nie jest. Fizycznie ma w sobie coś naprawdę wyjątkowego i nie mogę się doczekać, aż to zobaczycie
Podczas niedawnej rozmowy z redakcją "Screentime" reżyser potwierdził nawiązania do gier, wymieniając wspomniane wcześniej dwa tytuły: The Last of Us i Uncharted.
Zaskoczenie od pierwszego wejrzenia
W "Strefie Zagrożenia" łowca nie jest już tylko maszyną do zabijania. Dek, pomimo "niezbyt sympatycznej aparycji" jak opisał go w swojej recenzji twórca Death Stranding, od pierwszych momentów wzbudza sympatię widza. Trachtenberg udowadnia, że nawet po prawie czterdziestu latach od debiutu serii Predator, kultową historię można opowiedzieć na nowo. Jeżeli ktoś nie ma pewności, to podjęcie decyzji powinny ułatwić mu słowa mistrza Koijmy.
To film, który wciąga od pierwszej sceny. Zdecydowanie warto dać mu szansę











