Razer Basilisk V3 - test myszy

Razer Basilisk zadebiutował w 2017 roku. W tym do sklepów trafiła już jego trzecia wersja. Jeszcze lepsza niż poprzedniczki.

Basilisk to jedna z najlepszych myszy gamingowych na rynku. Gdy zaczynamy zastanawiać się nad tym, co jeszcze Razer mógłby w niej ulepszyć, i nie przychodzą nam do głowy żadne sensowne pomysły (bo co tu ulepszać), amerykański producent przychodzi z informacją o kolejnej generacji. W tym roku przedstawił już trzecią wersję swojego sztandarowego produktu. Jeszcze bogatszą w funkcje, jeszcze bardziej precyzyjną... ogólnie jeszcze lepszą.

Zacznijmy od scrolla, bo to nim Razer chwali się przede wszystkim w materiałach promocyjnych. W trzeciej generacji działa w aż trzech trybach: Tactile Scrolling Mode (wysoka precyzja, przydatna np. przy wyborze broni czy umiejętności), Free-Spin Scrolling Mode (szybkie, mniej precyzyjne przewijanie) oraz Smart-Reel Mode (opcja, przy której mysz sama wykrywa, czy potrzebujemy w danej chwili precyzji, czy szybkości, na podstawie intensywności ruchu palca). Mysz została także wyposażona w wirtualną akcelerację, która sprawia, że scroll przyspiesza tym bardziej, im szybciej nim kręcimy. Dzięki temu długie dokumenty przewija się jeszcze sprawniej niż dotychczas. Rolka scrolla porusza się nie tylko w górę i w dół, ale także w lewo i w prawo.

Reklama

Razer Basilisk V3 - podobnie jak poprzedniczka - posiada 11 programowalnych przycisków (jeden z nich standardowo służy do zmiany profilu), do których możemy przypisać makra i rozmaite funkcje, takie jak push-to-talk czy ping. Profile można zapisywać i przełączać płynnie pomiędzy grami i aplikacjami (służy do tego wspomniany jedenasty przycisk, zlokalizowany u dołu), a łącznie w pamięci myszy możemy ich zapisać aż pięć. To w zupełności wystarczająca liczba. Same przełączniki działają świetnie - niezwykle precyzyjnie, bez przypadkowych dwuklików, a do tego przyjemnie, wyczuwalnie. Są także bardzo wytrzymałe - według producenta powinny wytrzymać do 70 milionów naciśnięć.

Prawdziwe złoto kryje się we wnętrzu Razer Basilisk V3. To sensor optyczny Razer Focus+ - ten sam, co w poprzedniej generacji, ale teraz z rozdzielczością nawet do 26000 DPI (poprzednio do 20000 DPI). Oczywiście można go w bardzo szerokim zakresie personalizować, wykorzystując autorską aplikację. Możemy ustawić nawet takie szczegóły, jak odległość od podłoża, przy której urządzenie ma zaczynać/przestawać reagować. Sensor dostosowuje się także automatycznie do podłoża, na którym pracuje, więc gryzonia możemy zabrać dosłownie gdziekolwiek, nie martwiąc się kalibrację. Precyzja, płynność, responsywność - wszystkie te cechy w dalszym ciągu są na najwyższym poziomie.

Razer Basilisk V3 nawet wyłączony wygląda rewelacyjnie, a co dopiero, gdy włączymy podświetlenie. To podzielono na kilka niezależnych stref, które możemy konfigurować w oprogramowaniu, wybierając zarówno spośród szerokiej gamy efektów, jak i spośród 16,8 milionów kolorów. Razer przygotował też 150 konfiguracji kolorystycznych pod konkretne, popularne gry.

Razer Basilisk V3 to kolejne wcielenie gryzonia, który zachwyca od samego początku. Niekoniecznie na tyle lepsze od poprzednika, by rozważać jego zakup, mając w domu Basiliska V2 (chyba, że macie bardzo wygórowane wymagania), ale jeżeli korzystacie z pierwszej wersji lub rozglądacie się za pierwszą myszą gamingową wysokiej klasy, trudno będzie wam wybrać lepiej. Bardzo trudno.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Razer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy