Spis treści:
- Otwarty świat dodany na siłę
- Kiedy opada Maska(rada)
- Krew, kły i znużenie
- Gotycki neon i problemy z płynnością
- Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 - werdykt
- Dla kogo jest Vampire The Masquerade: Bloodlines 2?
- Dla kogo nie jest Vampire The Masquerade: Bloodlines 2?
W skrócie
- Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 oferuje świetny thriller wampiryczny z angażującą fabułą i ciekawymi postaciami, ale rozczarowuje niefortunnie zaprojektowanym otwartym światem.
- Mimo klimatycznej oprawy graficznej i wierności uniwersum, mechaniki rozgrywki, takie jak rozwój postaci i powtarzalne zadania, potrafią zniechęcić i nużyć.
- Gra szczególnie przypadnie do gustu fanom Świata Mroku i miłośnikom fabularnych gier RPG, którzy potrafią przymknąć oko na niedociągnięcia gameplayowe.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wyobraźcie sobie istotę zrodzoną z nocy i legendy. 400-letniego wampira, który stąpał wśród królów, a którego szept mógł burzyć imperia. A teraz wyobraźcie sobie, że jest on proszony o zostanie chłopcem na posyłki. To nie jest żart. To esencja rozgrywki w Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 - gry zbudowanej na fundamentalnym paradoksie, gdzie epicka fantazja o byciu nieśmiertelnym drapieżnikiem zderza się z prozą życia na nocnej zmianie. Niezłe upokorzenie dla legendarnego wampira.
Otwarty świat dodany na siłę
Największym grzechem Bloodlines 2 jest jego otwarty świat, ewidentnie dodany po to, by wpisać się w rynkowe trendy, a nie dlatego, że twórcy mieli na niego dobry pomysł. Nocne, ośnieżone Seattle miało być naszą piaskownicą, a okazało się klatką. Co prawda mapa jest niewielka, ale szybko staje się areną nieustannego backtrackingu. Dzielnica ma skromne rozmiary, ale liczba kursów z jednego jej końca na drugi szybko staje się męcząca, a twórcy nie zaimplementowali żadnej formy szybkiej podróży. Co gorsza, wypełnili ją aktywnościami równie rozczarowującymi, co typowe znajdźki i zadania poboczne tak proste, że sprowadzają się do wspomnianej roli kuriera.
Problem pogłębia system rozwoju postaci. Aby odblokować nowe umiejętności, musimy polować na ludzi przejawiających określone emocje i pić ich krew. To zmusza do powtarzalnego i żmudnego wabienia dziesiątek postaci w ustronne miejsca, co jest procesem nie tylko nużącym, ale i irytującym z powodu wad systemu Maskarady. Pomimo ujemnych temperatur, ciemne zaułki są pełne przechodniów, a system wykrywania świadków działa fatalnie. Naruszenie zasad działa podobnie do gwiazdek w serii GTA, a osiągnięcie maksymalnego poziomu poszukiwań kończy się natychmiastową egzekucją. Można ignorować te aktywności, ale wtedy tracimy dostęp do nowych mocy i interakcji z nauczycielami z innych klanów.

Kiedy opada Maska(rada)
I właśnie wtedy, gdy mamy już dość schematycznej, powtarzalnej rozgrywki, gra pokazuje swoje drugie oblicze. Wystarczy bowiem wejść do lokacji związanej z głównym wątkiem fabularnym, by otwarty świat zniknął, a Bloodlines 2 przeistoczyło się w znakomity, liniowy thriller narracyjny. To tutaj poznajemy Phyre - naszą postać, która w odróżnieniu od pierwowzoru nie jest świeżo przemienionym żółtodziobem, a legendą półświatka, Starszym liczącym sobie 400 lat. Budzimy się nagle w Seattle po trwającej stulecie drzemce w metalowej skrzyni. Nie wiemy, jak się tu znaleźliśmy, dlaczego nasze moce ogranicza dziwny znak na dłoni ani skąd w naszej głowie wziął się gadatliwy wampir-detektyw Fabien.
Fabuła rzuca nas w sam środek politycznych intryg, walki o władzę i mrocznych sekretów. The Chinese Room - studio, które przejęło projekt po Hardsuit Labs - udowadnia, że doskonale rozumie materiał źródłowy. Studio zadbało o wierność uniwersum i uwzględniło wydarzenia z najnowszej, piątej edycji papierowego RPG. Nowicjusze mogą poczuć się początkowo zagubieni, pomimo obszernego kodeksu w grze, ale fani marki odnajdą się tu jak w domu.

Krew, kły i znużenie
Szkoda tylko, że gdy opowieść schodzi na dalszy plan, rozgrywka ujawnia swoje braki. Na starcie wybieramy jeden z sześciu dostępnych klanów dla naszej postaci. Decyzja ta określa początkowy zestaw umiejętności i wpływa na niektóre opcje dialogowe, ale nie zmienia fundamentalnie ścieżki fabularnej.
Sama gra to w gruncie rzeczy prosta akcja z widokiem z pierwszej osoby. Jako Starszy Wampir Phyre jest potężną istotą. Jednym ciosem posyłamy ludzi na drugi koniec ulicy, kule z karabinów automatycznych ledwo nas drapią, a wspinaczka po wieżowcach i szybowanie między nimi to chleb powszedni. To satysfakcjonujące wrażenie, zwłaszcza na początku.

Walka w zwarciu sprowadza się do kilku wariantów ciosów, a kluczową rolę odgrywają odblokowywane stopniowo nadnaturalne dyscypliny. Użycie mocy zużywa punkty krwi, które odnawiamy, pijąc ją od osłabionych wrogów. Twórcy wprowadzili tu ważną modyfikację - podczas animacji karmienia się jesteśmy w pełni podatni na ataki, co wymusza taktyczne myślenie. Niestety, systemowi brakuje złożoności, a większość starć, w tym z bossami, staje się banalna po znalezieniu odpowiedniej kombinacji umiejętności.
Twórcy potraktowali elementy skradankowe jeszcze bardziej po macoszemu. Najbardziej rozczarowuje jednak całkowity brak możliwości wykorzystywania wampirzych mocy podczas dialogów, jak w pierwowzorze. Te mechaniki zarezerwowano wyłącznie dla oskryptowanych retrospekcji.

Gotycki neon i problemy z płynnością
Mimo gameplayowych niedociągnięć, grze nie można odmówić zjawiskowej oprawy. Kierunek artystyczny zasługuje na pochwałę. Klimat nocnego, ośnieżonego Seattle jest fantastyczny, a projekt wnętrz lokacji to absolutna pierwsza liga. Gra świateł, dbałość o detale i gotycko-nowoczesny styl tworzą spójną i zapadającą w pamięć wizję. Postacie są dobrze animowane, a voice acting stoi na bardzo wysokim poziomie. Gorzej z optymalizacją, przez którą nawet na dobrej klasy sprzęcie będziecie narażeni na odczuwalne skoki liczby klatek na sekundę. Pozostaje czekać na aktualizacje.
Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 - werdykt
Biorąc pod uwagę burzliwą historię produkcji, Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 jest grą zaskakująco dobrą. Daleko jej do pełnego wykorzystania swojego potencjału, zwłaszcza w kontekście fatalnie zrealizowanego otwartego świata. Mimo to dostaliśmy solidny thriller narracyjny z wciągającą historią, świetnie napisanymi postaciami i dialogami. Prosty, ale skuteczny system walki dobrze uzupełnia fabułę, a całość opakowano w bardzo klimatyczną i estetyczną oprawę. Gdyby twórcy skupili się na liniowej, zwartej narracji, byłaby to gra znacznie krótsza, ale intensywniejsza i po prostu lepsza.

Dla kogo jest Vampire The Masquerade: Bloodlines 2?
To gra przede wszystkim dla fanów uniwersum Świata Mroku, którzy pragną zanurzyć się w gęstej atmosferze wampirzych intryg i docenią wierność materiałowi źródłowemu. Spodoba się także graczom, którzy szukają produkcji z silnym naciskiem na fabułę i postacie, gotowym przymknąć oko na niedociągnięcia w rozgrywce.
Dla kogo nie jest Vampire The Masquerade: Bloodlines 2?
Jeśli oczekujesz rozbudowanego, swobodnego RPG na miarę pierwszego Bloodlines lub dopracowanego sandboksa w stylu najlepszych gier z otwartym światem, srogo się zawiedziesz. Gracze wrażliwi na powtarzalność, backtracking i płytkie mechaniki poboczne szybko poczują znużenie.
- wierna i klimatyczna adaptacja uniwersum Wampira: Maskarady
- świetnie napisane postacie i wciągające dialogi
- interesująca fabuła z nieoczekiwanymi zwrotami akcji
- dopracowany projekt artystyczny, zwłaszcza wnętrz
- prosta, ale satysfakcjonująca walka
- pusty i nieciekawy otwarty świat z masą powtarzalnych aktywności
- frustrujący i żmudny system pozyskiwania krwi do rozwoju postaci
- niewielka różnorodność przeciwników
- nużący backtracking i brak szybkiej podróży
- problemy techniczne i słaba optymalizacja na premierę










