Undisputed – recenzja. Symulacja bokserska, na którą czekaliśmy od lat?
Od czasów Fight Night Champion rynek gier bokserskich zamarł. Przez lata fani tego sportu marzyli o tytule, który ponownie zabierze ich na ring i nie pozwoli wyrwać się z niego przez wiele godzin. Steel City Interactive odpowiedziało na te potrzeby, serwując nam Undisputed. Ale czy jest to hit na miarę mistrza świata? Cóż... powiedzmy, że gra wyszła na ring dobrze przygotowana, ale po kilku rundach zaczyna brakować jej sił.
Kreator postaci to prawdziwy raj dla tych, którzy lubią dłubać w detalach. Tatuaże, fryzury, kształt nosa... Decydować można prawie o wszystkim. Możesz stworzyć pięściarza, który wygląda jak wschodząca gwiazda ringu, albo zaszaleć i wybrać styl, który bardziej przypomina cyrkową maskotkę. Zielone afro? Proszę bardzo. Uszy większe niż u Shreka? Śmiało! Można tu naprawdę puścić wodze wyobraźni. I choć wygląda to bardziej na zabawę niż na poważne przygotowanie do walki, to już pierwsza walka uświadamia nam, że Undisputed traktuje boks bardzo serio.
Undisputed nie wybacza przypadkowego naciskania przycisków. Mechanika walki jest złożona. Wymaga cierpliwości, precyzji oraz planowania. Każdy cios - od szybkiego jabu po mocne sierpowe - ma swój ciężar i wyraźny wpływ na wytrzymałość zawodnika. Kilka szybkich uderzeń na początku rundy może wyglądać imponująco, ale nasz pięściarz szybko traci siły i zaczyna poruszać się niczym w zwolnionym tempie. Każdy ruch musi być przemyślany, bo nieumiejętne szarżowanie kończy się zmęczeniem i odsłonięciem na kontrataki. To poniekąd bokserskie szachy.
Sterowanie jest wymagające, ale daje ogromną satysfakcję, kiedy opanujemy podstawy. Gra daje pełną kontrolę nad ruchem ciała zawodnika - możemy balansować na nogach, blokować uderzenia na różnych wysokościach, wykonywać uniki i kontratakować w odpowiednich momentach. Uniki i bloki są kluczowe, ale tu też trzeba uważać - każde odchylenie, każda obrona zużywa energię, przez co nasz zawodnik szybko się męczy. Kluczem jest znalezienie idealnej równowagi między atakiem a obroną, a to nie jest łatwe. Undisputed nagradza graczy, którzy potrafią wyczuć moment, wyczekać na błąd przeciwnika i odpowiedzieć mocnym, dobrze wymierzonym ciosem.
Tryb kariery w Undisputed to prawdziwe zaskoczenie - i to w pozytywnym sensie. Zamiast klasycznego "idź i walcz", mamy tu coś znacznie bardziej rozbudowanego. Każda walka to wynik naszych decyzji, a tych nie brakuje. Możemy wybierać przeciwników (w miarę jak pniemy się po drabinie w rankingu), negocjować warunki kontraktu, decydować o tym, ile czasu poświęcimy na trening, a ile na promowanie walki. Wszystko ma swoje konsekwencje - jeśli za bardzo skupimy się na treningu, zabraknie czasu na regenerację, a jeśli przesadzimy z promocją, będziemy zmęczeni, jeszcze zanim wejdziemy na ring.
Kluczowe jest też odpowiednie zarządzanie zespołem - trener, cutman i menadżer to istotne wsparcie w karierze. Każdy z nich wpływa na statystyki zawodnika, więc dobór teamu może zadecydować o sukcesie albo porażce. Może się zdarzyć, że po pewnym czasie trzeba będzie zrezygnować z dotychczasowych doradców, żeby pozyskać lepszych - a to wiąże się z odpowiedzialnymi wyborami. Taki "życiowy" aspekt dodaje karierze smaczku, bo stawia nas przed prawdziwymi wyzwaniami.
Jednak realizm, którym Undisputed tak się chwali, potrafi czasem obrócić się przeciwko samej grze. Na początku kariery, kiedy statystyki zawodnika są jeszcze niskie, walki toczą się w tempie, które trudno nazwać porywającym (łagodnie rzecz ujmując). Każdy cios męczy zawodnika, więc po kilku wymianach ruchy przypominają nie boks, ale powolny taniec w zwolnionym tempie. Brakuje tej iskry, tego poczucia mocy, które sprawia, że czujemy każdy cios. Zamiast intensywnych starć, mamy więc żmudne wymiany.
System obrażeń na początku robi wrażenie, ale z czasem zaczyna zawodzić. Twarze zawodników reagują na ciosy - pojawiają się obrzęki, siniaki, rozcięcia. Wygląda to efektownie, ale po kilku walkach zaczyna być przewidywalne. Każdy obrzęk jest niemal taki sam, a rozcięcia nie mają większego wpływu na przebieg walki. W klasycznych symulacjach boksu obrażenia były bardziej zróżnicowane i mogły zadecydować o wyniku starcia. Tutaj są raczej wizualnym dodatkiem, który z czasem przestaje robić wrażenie.
Undisputed oferuje również tryb multiplayer, ale niestety nie obyło się bez problemów z balansem. W sieci dominują najsilniejsi bokserzy, przez co wszystkie starcia szybko zaczynają wyglądać tak samo. Jeśli chcesz uniknąć ciągłych pojedynków z tymi samymi twardzielami, najlepszym rozwiązaniem będzie gra w trybie prywatnym ze znajomymi.
Undisputed to gra pełna ambicji, która ma szansę na sukces w swojej niszy. Realistyczna grafika, różnorodne style walki i rozbudowany tryb kariery to mocne atuty, które mogą przyciągnąć fanów boksu. Jednak nadmierny realizm czasem odbiera przyjemność z gry - walki bywają zbyt powolne, a system obrażeń szybko traci na świeżości. Steel City Interactive stworzyło solidne fundamenty, ale by stać się prawdziwym królem gier bokserskich, Undisputed potrzebuje jeszcze kilku poprawek.