Time Mysteries: The Final Enigma
Styczniowa posucha zmusiła nas do poszukiwań gier mniej znanych i głośnych niż Call of Duty czy FIFA, ale na tyle dobrych, że można przy nich zabić czas w oczekiwaniu na pierwsze tegoroczne przeboje. W ten oto sposób wpadliśmy na Time Mysteries: The Final Enigma.
Artifex Mundi to studio specjalizujące się między innymi w grach z podgatunku HOPA (Hidden Object-Puzzle-Adventure), a więc łączących w sobie elementy trzech różnych gatunków - poszukiwanie ukrytych przedmiotów, rozwiązywanie łamigłówek czy dialogi z napotkanymi postaciami. Należy do niego także Time Mysteries: The Final Enigma, trzecia już propozycja z tej serii, w której poznajemy dalszy ciąg historii Esther Ambrose. Jej pra-pra-pra(...)dziadek Merlin pokonał dawno temu wiedźmę imieniem Viviana, która teraz powraca, by siać niepokój za pomocą swoich złych mocy.
Na szczęście sytuacja nie jest bez wyjścia. Zamieszkująca w wiktoriańskim Londynie Esther ma tutaj wujka, który zbudował swego czasu podręczny wehikuł czasu. Za jego pomocą będziemy mogli przenieść się wstecz, aby między innymi wziąć udział we wspomnianym spotkaniu Merlina z Vivianą. Ba, przyjdzie nam także udać się w podróż do przyszłości. A co najlepsze, to, co zrobimy w przeszłości, ma wpływ na przyszłość. Na brak różnorodności i nudę na pewno nie będziecie w Time Mysteries: The Final Enigma narzekać.
Tyle na temat fabuły. A co z rozgrywkę? Nie spodziewajcie się żadnych rewolucji. Nastawcie się raczej na to, co znacie i lubicie (bo lubicie, prawda?), czyli na wspomniane już przeszukiwanie lokacji, zdobywanie przedmiotów, wykorzystywanie ich w określonych miejscach, rozmawianie z napotkanymi postaciami, oglądanie cutscenek, rozwiązywanie łamigłówek czy zabawę mini-grą typu "dopasuj trzy". Wszystko to doskonale pamiętamy z poprzednich gier panów z Artifex Mundi, którzy po raz kolejny - minimalnym nakładem finansowym - stworzyli ciekawą przygodę.
Szkoda tylko, że tak szybko się ona kończy. Time Mysteries: The Final Enigma da się ukończyć w zaledwie dwie godziny. Jeśli nie utkniecie na dłużej przy żadnej z łamigłówek, nie powinniście spędzić przy tej grze więcej czasu. A na pewno nie utkniecie, ponieważ: a) autorzy przygotowali system podpowiedzi, b) zagadki można zwyczajnie pomijać (po co w ogóle grać?!). Chyba że zdecydujecie się na zabawę w trybie "ekspert", w którym z pomocy już nie skorzystacie. W ten sposób powinniście wydłużyć rozgrywkę o 20-30%. A później czekają na was jeszcze bonus w postaci gry, w której kierujemy przybyszem z przyszłości. Ot, dodatkowe kilkadziesiąt minut zabawy.
W każdym razie zagadki rozwiązuje się z przyjemnością, a zabawa w dopasowywanie elementów w mini-grze stanowi miłą alternatywę. Artifex Mundi dobrze wie, jak zapewnić przyjemne dwie-trzy godziny, spędzone przed komputerem. I to w zasadzie każdemu - Time Mysteries: The Final Enigma powinna spodobać się każdemu, niezależnie od wieku i płci.
Niskobudżetowość Time Mysteries: The Final Enigma raczej nie przeszkadza. Wizualnie gra prezentuje się całkiem nieźle. Autorzy przygotowali wszystkie lokacje starannie, w miłej dla oka kolorystyce. Przyczepić się można tylko do głosów postaci, które brzmią równie sztucznie, co świąteczne życzenia składane przez polityków.
Jeśli tak jak my czekasz na pierwsze prawdziwe hity tego roku (na razie do sklepów trafił tylko jeden - DMC: Devil May Cry), a chciałbyś spędzić miłe kilka godzin przed komputerem (albo przed iPadem/iPhonem), niekoniecznie biegając i strzelając, pomyśl nad Time Mysteries: The Final Enigma. Gra nie jest długa, ale i kosztuje nie tak wiele, bo raptem kilkanaście dolarów.