The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles

Kto lubi przygodówki, na pewno grał w The Book of Unwritten Tales (a przynajmniej o niej słyszał). A jeśli nie, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości. Zacząć może na przykład od The Critter Chronicles.

The Critter Chronicles to prequel The Book of Unwritten Tales, wydany jako samodzielny dodatek. Co oznacza, że nie musicie posiadać części pierwszej, aby go odpalić. Nie musicie także znać wydarzeń opowiedzianych w "jedynce", aby czerpać pełnię przyjemności i satysfakcji z zabawy. Oczywiście z całego serca polecamy zapoznanie się także z poprzedniczką (bodaj jedna z najlepszych przygodówek ostatnich lat), ale dziś skupimy się na kontynuacji. Co tym razem przygotowali panowie z niewielkiego studia KING Art Games?

Scenarzyści The Critter Chronicles skupili się na dwójce z czterech poznanych w pierwowzorze bohaterów. Gra opowiada o typowym awanturniku i poszukiwaczu przygód imieniem Nate oraz o jego futrzastym, przesympatycznym przyjacielu, tytułowym Critterze. Podczas zabawy dowiadujemy się między innymi, jak w ogóle doszło do spotkania tej dwójki. Przygodę rozpoczynamy w chwili, gdy Nate podróżuje swoim statkiem powietrznym. Niewiele później zostaje on zaatakowany przez łowczynię nagród Ma'Zaz (orczycę, swoją drogą) i zmuszony do awaryjnego lądowania w śnieżnej krainie Northland. To tu wnet skrzyżują się drogi jego i Crittera. Ale tyle na temat fabuły, by nie popsuć wam zabawy.

Reklama

The Critter Chronicles została podzielona na pięć rozdziałów. Wszystkie z nich rozgrywają się wśród śniegów Northlandu, co jest może i nieco monotonne, ale pamiętajmy, że mówimy o samodzielnym dodatku, sprzedawanym za "śmieszne pieniądze", a nie o pełnoprawnej kontynuacji. Nie zmienia to jednak faktu, że twórcy przyłożyli się do projektu każdej pojedynczej lokacji, naprawdę dbając o szczegóły. Na wszystkich planszach pełno elementów, z którymi nic nie da się zrobić, ale które dodają im uroku. Czy to na statku Nate'a, czy w jaskini Yeti, czy w sanktuarium - wszędzie jest na czym zawiesić oko.

W pierwszym rozdziale The Critter Chronicles kierujemy Nate'em, w drugiej - Critterem, zaś w pozostałych trzech możemy swobodnie przełączać się pomiędzy dwoma bohaterami. A nawet nie tyle możemy, co musimy, by przejść kolejne etapy. Nate i Critter mogą się także wymieniać przedmiotami. Z tej możliwości również trzeba wielokrotnie korzystać, by pokonać następne, ustawione przez twórców bariery.

Te nie należą do najtrudniejszych do pokonania w historii przygodówek i powinni sobie z nimi poradzić także młodsi, mniej doświadczeni gracze. Ale raczej na poziomie normalnym, na którym zagadki są mniej wymagające, po wciśnięciu spacji podświetlane są wszystkie elementy, z którymi możemy podjąć interakcję, a kursor zmienia kolor, gdy jednym przedmiotem wskażemy drugi, z którym można go połączyć. Na poziomie trudnym sytuacja ulega zmianie - podpowiedzi znikają, a łamigłówki rozwiązuje się nieco inaczej. Jeśli zdecydujecie się na tę bardziej wymagającą formę zabawy, możecie spokojnie liczyć na przeszło 10 godzin spędzonych w Northlandzie.

Jednym z największych atutów The Unwritten Tales był humor oraz dialogi. The Critter Chronicles pod tym względem również plasuje się w ścisłej czołówce. Scenarzyści napisali wyśmienite, zabawne dialogi, których słucha się z wielką przyjemnością, niczym ulubionego sitcomu. Oczywiście szczególnie śmieszny jest Critter, który nie potrafi porozumiewać się w ludzkim języku i który - chcąc cokolwiek przekazać - używa swoistego, niezrozumiałego dla gracza (ale zrozumiałego dla wszystkich postaci ze świata gry) bełkotu oraz różnorakich gestów. Zabawne są także wszelkie nawiązania do popkultury, których autorzy zawarli w The Critter Chronicles - podobnie jak w pierwowzorze - całe mnóstwo. W grze nie zabrakło odniesień do "Gwiezdnych wojen" (sami główni bohaterowie jako żywo przypominają Hana Solo i Chewbaccę), "Star Treka", "Władcy pierścieni" czy "Harry'ego Pottera". Krótko rzecz ujmując - boki zrywać!

Co najważniejsze dla osób nieznających za dobrze języka angielskiego, The Critter Chronicles doczekała się - za sprawą IQ Publishing - polskiego, przetłumaczonego wydania, dzięki czemu nic śmiesznego im nie umknie. Chyba, że się nie oglądało "Gwiezdnych wojen", nie czytało "Władcy pierścieni" i w ogóle lata dziewięćdziesiąte ubiegłego i początek tego wieku przespało, to wtedy można trochę stracić. Ale pomimo tego i tak warto byłoby spróbować, tym bardziej, że cenę The Critter Chronicles ustalono na poziomie 49,90 zł. Przygodówkowicze (i nie tylko), aż żal nie spróbować!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama