Rogue Legacy

Przed wami jedna z największych niespodzianek tego roku. Niskobudżetowa gra niewielkiego zespołu, która popularnością dorównała między innymi wyczekiwanej od lat Company of Heroes 2.

Jeśliby porównać Rogue Legacy do Company of Heroes 2 pod kątem budżetów na produkcję oraz marketing, pierwsza z gier wyglądałaby przy drugiej jak mrówka przy słoniu. Jednak - jak się po raz kolejny potwierdziło - budżety to nie wszystko. Rogue Legacy popularnością dorównała Company of Heroes 2, a nawet potrafiła ją przebić. Co jest w niej takiego, że odniosła aż taki sukces? Popatrzmy...

Rogue Legacy to platformówka w stylu Castlevanii, w której zajmujemy się eksploracją kolejnych lokacji, skakaniem, zabijaniem przeciwników oraz oczywiście unikaniu śmierci, którą mogą nam zgotować zarówno wrogowie, jak i różnego rodzaju pułapki. Głównym bohaterem jest rycerz, który wkracza dzielnie do zamku po to, by wkrótce... zginąć. To nieuchronny los postaci, którą kierujemy w Rogue Legacy. Jednak po tym, jak żegna się ona ze światem, wracamy do początku, ale nie z nią, tylko z jednym z... trojga jej dzieci. I to my sami możemy wybrać, którym z nich chcemy teraz pokierować. Co więcej, każde z nich cierpi na jakieś dolegliwości (jeden jest krótkowidzem, drugi dalekowidzem, trzeci cierpi na karłowatość, a czwarty nie rozróżnia kolorów), co sprawia, że każdym gra się inaczej.

Reklama

Na szczęście nasz ród możemy rozwijać. Zbierane przez nas podczas eksploracji zamku złoto inwestujemy w rozbudowę rodzinnej posiadłości, co zwiększa siłę kolejnych potomków, jak również odblokowuje nowe klasy postaci (na początku dostępne są tylko trzy: rycerz, barbarzyńca oraz łotr). To nie wszystko, co możemy robić z kolekcjonowanymi skarbami. Da się za nie także zamówić u kowala lepszą broń, a u zaklinaczki runy, dające naszej postaci nowe możliwości. Przestroga dla wszystkich śmiałków - złoto warto regularnie inwestować, gdyż każda śmierć kończy się nie tylko utratą bohatera, ale również wszystkich skumulowanych przez niego skarbów.

Autorzy Rogue Legacy okazali się nie tylko pomysłowi, ale również bardzo wymagający wobec graczy. Produkcja ta jest jedną z najtrudniejszych, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Walki z przeciwnikami są banalne (do dyspozycji mamy tylko dwa rodzaje ataku - podstawowy oraz magiczny), ale mimo to musimy się w nich wykazać przebiegłością. Podobnie jest z pułapkami, których w przemierzanym zamku znalazło się jeszcze więcej niż złota. Śmierć czyha w Rogue Legacy na każdym kroku i aby jej uniknąć, wasz refleks musi wznieść się na wyżyny.

Rogue Legacy wygląda, co tu kryć, paskudnie. Grafika jest monotonna, a animacja postaci toporna (może to nawet za mało napisane). Jednak można się do niej przyzwyczaić. O wiele łatwiej do niej przywyknąć, gdy założymy, że to nie efekt ograniczonego budżetu dewelopera, tylko umyślna stylizacja na 8- i 16-bitowe platformówki sprzed lat. Oczywiście żartuję, ale faktem jest, że Rogue Legacy oryginalną i wciągającą rozgrywką sprawia, że szybko zapomina się o archaicznej oprawie (nie tylko o grafice, ale również o udźwiękowieniu, które dorównuje jej "oldschoolowością").

I to w zasadzie wszystko, co powinniście wiedzieć o Rogue Legacy. To oryginalna i zarazem banalnie prosta gra, przeznaczona przede wszystkim dla graczy lubiących wyzwania (choć przyznam, że gdyby nie pomysł ze zmianą bohatera za każdym razem, gdy zginiemy, zabawa w Rogue Legacy nie cieszyłaby prawdopodobnie nawet największych "hardkorów"). Jeśli uważasz, że jesteś wytrwały i cierpliwy, spróbuj, a gwarantuję ci, że szybko zmienisz zdanie.

Chcesz być na bieżąco z nowinkami ze świata elektronicznej rozrywki? Najważniejsze informacje dnia znajdziesz na naszym nowym profilu w serwisie Facebook. Wystarczy kliknąć - POLUB NAS.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy