Nightmares from the Deep: The Siren's Call

Jeśli macie wolny wieczór i chcecie spędzić miło czas, panowie (i panie) z Artifex Mundi mają dla was świetną propozycję. Popłyńcie na tajemniczą wyspę, na której spotkacie pewną syrenę, a dalej... Co będzie dalej, przekonacie się sami!

Nightmares from the Deep: The Siren's Call to już druga odsłona tej miniserii, należącej oczywiście (jak wszystkie gry Artifex Mundi) do podgatunku przygodówek hidden object. Czeka w niej na gracza poznawanie ciekawej historii, zbieranie przedmiotów i rozwiązywanie zagadek. Gra nie jest specjalnie rozbudowana ani długa (w sam raz na długi wieczór, ewentualnie dwa krótsze), ale potrafi wciągnąć raz, a dobrze, i trzymać aż do szczęśliwego (ha, to się dopiero okaże!) finiszu.

W Nightmares from the Deep: The Siren's Call wcielamy się po raz drugi w Sarę Black, panią kurator zatrudnioną w muzeum pełnym wartościowych eksponatów. Zabawę zaczynamy właśnie tam, by chwilę później spotkać się z tajemniczym kurierem, który przynosi dla nas cenny artefakt, a następnie stać się ofiarą rybogłowych bandytów. Ci traktują nas usypiającym gazem, a artefakt zabierają. Niedługo później jesteśmy już na łodzi tajemniczego kuriera (okazuje się, że to rybak) i płyniemy do otoczonego z wszystkich stron morzem miasteczka Kingsmouth.

Reklama

Na miejscu dowiadujemy się, że mieszkańcy padli ofiarą klątwy, a także poznajemy tytułową syrenę, która zostaje porwana, a my udajemy się w pościg. Dotarcie do finału zajmuje 2-3 godziny, a następnie czeka na nas jeszcze drugi scenariusz, poświęcony morskiemu diabłowi, Davyemu Jonesowi.

Gra nie jest trudna, kolejne etapy pokonuje się więc raczej szybko i bez większych komplikacji. W razie "zacięć" możemy korzystać z opcji podpowiedzi, a nawet pominąć łamigłówki, z którymi nie możemy sobie poradzić. Na wyższych poziomach trudności niż standardowy jest nieco trudniej, ale i tak Nightmares from the Deep: The Siren's Call nie można nazwać przesadnie wymagającą. Oczywiście dla jednych będzie to wada, a dla innych zaleta. Jeśli jednak myślicie o relaksie, a nie o wyzwaniu dla szarych komórek, na pewno powinniście traktować tę cechę jako plus.

Z kolei na pewno należy ją nazwać prześliczną. Projekty lokacji robią duże wrażenie od samego początku aż po koniec. Graficy wykonali kawał dobrej roboty. Kingsmouth jest kolorowe i klimatyczne, a do tego autorzy zawarli w grze liczne animacje, niegrzeszące może rozdzielczością, ale jakością i płynnością już tak. Nightmares from the Deep: The Siren's Call wyróżnia się także niezłym (szczególnie jak na budżet, jakim dysponowało Artifex Mundi) dubbingiem.

Nightmares from the Deep: The Siren's Call to kolejna bardzo udana propozycja od zespołu Artifex Mundi. Ciekawa, z dobrze pomyślanymi łamigłówkami i jeszcze ładniejsza od poprzedniczki. Szkoda tylko, że taka krótka. Na ukończenie obu scenariuszy potrzeba około pięciu godzin, co nie jest może wynikiem złym, ale bardzo dobrym też nie. Za przyjemność tę trzeba zapłacić nieco ponad 50 złotych. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy warto. Moim zdaniem, jak najbardziej tak!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Artifex Mundi | przygodowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy