Mortal Kombat 1 - recenzja. Witajcie w nowym wieloświecie
Historia zatacza koło. Seria Mortal Kombat, która towarzyszy nam od ponad trzech dekad, poniekąd rozpoczyna się na nowo. Czy rewolucja wyszła jej na dobre? O ile to w ogóle jest rewolucja?
W erze rebootów, remasterów i kontynuacji zadanie, jakie stanęło przed NetherRealm Studios przy tworzeniu Mortal Kombat 1, można by opisać jako próbę stanięcia na głowie na kamienistej nawierzchni. Autorzy nie dość, że musieli zaspokoić rosnące oczekiwania weteranów serii, to jeszcze mieli za zadanie wnieść powiew świeżości, chcąc przyciągnąć nowych graczy oraz zainteresować ponownie tych, którzy zdążyli znudzić się serią.
Mortal Kombat 1 jako reboot wywraca do góry nogami fabułę. Jedynka przenosi nas do nowego wieloświata, stworzonego przez wyniesionego do rangi boga Liu Kanga (jeśli graliście w poprzednie odsłony, powinniście być w temacie). Zmiany dotykają nie tylko samej narracji, ale również postaci, które dobrze znamy. I tak na przykład poznajemy Raidena i Kung Lao, gdy prowadzą zwyczajne życie w pewnej małej wiosce, a Shang Tsunga jako obwoźnego handlarza, oferującego "cudowne lekarstwa na wszystko". Nie ukrywam, że chociaż nie wszystkie pomysły mi się spodobały, fabułę śledziłem z dużym zainteresowaniem. To zasługa nie tylko samej historii, ale również gry aktorskiej i reżyserii. Fabuła w Mortal Kombat 1 to po prostu świetna rozrywka w growo-filmowej formule.
Powiew świeżości szybko rzuca się w oczy także w gameplayu. Mortal Kombat 1 pozostaje wierny wypracowanym przez dekady fundamentom, ale kładzie na nich także parę istotnych nowinek. Szczególnie interesujące wydają się kombosy powietrzne, które pozwalają na bardziej dynamiczną i efektowną wymianę ciosów. Walki stały się dzięki nim zarówno bardziej widowiskowe, jak i bardziej taktyczne. Od teraz musimy zwracać baczną uwagę na to, co dzieje się nie tylko na ziemi, ale również w powietrzu.
Kolejna ważna i istotna nowość to Kameo System. Jedynka pozwala przyzywać podczas walk do pomocy drugiego wojownika. Co ciekawe, mogą to być nie tylko grywalni wojownicy, ale także zupełnie poboczne postacie, które normalnie nie miałyby szansy pojawić się na liście dostępnych bohaterów. Wsparcie "gościnnych" postaci to świetny sposób na wzbogacenie repertuaru ciosów i kombinacji. Czym prędzej nauczcie się je wykorzystywać, bo i dają dużo możliwości, i spektakularnie wyglądają.
Nowości nowościami, ale w Mortal Kombat 1 nie mogło też zabraknąć klasycznych elementów serii - fatalities i brutalities wracają w pełnej krasie. Nie tylko pozwalają na spektakularne i krwawe zakończenia pojedynków, ale również rozbudowano je o nowe, ciekawe warianty. Jeśli miałeś obawy o to, czy reboot zszarga którąkolwiek ze świętości, możesz być spokojny - Mortal Kombat 1 to dalej pełnokrwisty Mortal Kombat.
Niezależnie od tego, czy wolisz grać w singla, czy preferujesz zabawę online, Mortal Kombat 1 będzie miał ci sporo do zaoferowania. Wśród dostępnych trybów rozgrywki szczególnie wyróżnia się nowość - Inwazja. Moduł ten łączy w sobie kooperację i asynchroniczną rywalizację. Gracze łączą siły, aby stawić czoło inwazji sterowanej przez SI lub przez innych graczy, występujących w roli "bossów". Zadaniem polega na zdobyciu jak największej liczby punktów poprzez wykonywanie zadań, pokonywanie przeciwników i - koniec końców - zgładzenie bossa. Świetna zabawa. Szkoda, że pozostałe tryby - czyli wszystkie poza Inwazją i Fabułą - nie dostarczają już tak dużo przyjemności i satysfakcji.
Nie można jednak przejść obojętnie obok pewnego braku - w pokojach prywatnych nie możemy obserwować pojedynków, co jest pewnym zaskoczeniem i wydaje się być krokiem wstecz w porównaniu z wcześniejszymi edycjami gry. Aż dziw, że zapomnieli (?) o tym tacy weterani gatunku, jak NetherRealm Studios.
Grafika w Mortal Kombat 1 to prawdziwy pokaz mocy. Areny oraz modele postaci wykonano z niesamowitą dbałością o szczegóły. Efekty specjalne, takie jak wybuchy czy efekty krwi, są bardziej realistyczne niż kiedykolwiek. Tekstury są bardzo wysokiej jakości, a światła i cienie znakomicie wieńczą całość. Gra działa także bardzo płynnie i stabilnie - w 60 FPS podczas walk oraz w 30 FPS w trakcie cutscenek (dla bardziej filmowego efektu). Nawet gdy na ekranie dzieje się bardzo dużo, trudno dostrzec, żeby coś chrupało. Przynajmniej na PlayStation 5, na którym to testowałem grę.
Udźwiękowienie wypada równie dobrze, jak grafika. Odgłosy uderzeń czy wybuchów brzmią czysto, basowo, soczyście, podkreślając doskonale atmosferę bijatyki na śmierć i życie. Wzorowo brzmią aktorzy podkładający głosy poszczególnym postaciom. No, może poza jedną, kontrowersyjną postacią. Chodzi o Nitarę, której głos podłożyła Megan Fox. Gracze od początku narzekają, że wykonanie odstaje od reszty... i chyba trudno się z nimi nie zgodzić. No, ale marketing działa.
Mortal Kombat 1 to kolejna bardzo dobra odsłona kultowej bijatyki. Chociaż to reboot, autorzy ani nie odrzucili, ani nie zmodyfikowali przesadnie tego, co od lat stanowi siłę serii. Wciąż jest w niej wszystko, za co pokochaliśmy ją lata temu. A jednocześnie pojawiła się przestrzeń dla paru nowych, ciekawych rozwiązań - zarówno w opowiadanej historii, jak i w rozgrywce. Połączenie starego i nowego wypada tak, że nie da się mu zbyt wiele zarzucić. Miłośnicy Mortal Kombat, kupujcie bez zawahania.