GeForce Now - test usługi Nvidii
Granie streamingu to coraz silniej zarysowujący się trend. Nic w tym dziwnego!
Niedawno miałem okazję przetestować usługę Google Stadia, która za 39 zł miesięcznie pozwala na zabawę w jedną z 33 gier w cenie (tutaj tytuły starsze, choć dobre) lub dowolną kupioną w wewnętrznym sklepie (a tutaj większość najnowszych przebojów, w tym Cyberpunk 2077 czy Assassin's Creed: Valhalla). Wszystko w chmurze, nawet na starym pececie, służbowym laptopie, na Chromecaście czy... smartfonie. Jedyne wymaganie - szybkie, stabilne połączenie z internetem.
Podobnie ma się sprawa z usługą Nvidii - GeForce Now - z którą spędziłem kilka ostatnich dni. Jeśli chcecie grać w najnowsze tytuły w 4K, w 60 klatkach na sekundę i z ray tracingiem, a nie chcecie wydawać kilkunastu tysięcy złotych na stosownego peceta, oto rozwiązanie dla was. W przeciwieństwie do Stadii, GeForce Now nie oferuje żadnej wbudowanej biblioteki gier, ale za to usługa jest tańsza - kosztuje nie 39 zł miesięcznie, tylko 125 zł na pół roku (w obecnej promocji). Można korzystać z niej też za darmo, ale wiąże się to z długim czekaniem w kolejkach, maksymalną rozdzielczością 1080p oraz brakiem ray tracingu. Ponadto czas pojedynczej sesji wynosi wówczas 60 minut.
Tak więc GeForce Now jest tak naprawdę jak dzierżawa potężnego, gamingowego peceta, mieszczącego się gdzieś w Europie (usługa jest też oczywiście dostępna poza Starym Kontynentem), na którym gramy zdalnie, streamując obraz na dowolne urządzenie. Podobnie jak w przypadku Stadii, GeForce Now pozwala grać na wysłużonym komputerze, MacBooku albo na tablecie czy smartfonie. Wszystko odbywa się z poziomu aplikacji. Cyberpunk 2077 na ustawieniach ultra i z włączonym ray tracingiem, odpalony w telefonie? To robi wrażenie!
GeForce Now nie posiada ani wewnętrznej biblioteki gier, ani sklepu, w którym moglibyśmy je kupować. Jak więc działa? Poprzez synchronizację z jedną z trzech platform - Steam, GOG oraz Epic Games. To pierwsze połączenie działa póki co najlepiej, ale z czasem pozostałe także będą rozwijane. Pewnie pojawią się także kolejne. Niestety nie wszystkie tytuły dostępne w powyższych trzech sklepach są kompatybilne. Na przykład spośród przeszło 200 pozycji, które mam na swoim koncie na Steamie, w GeForce Now udało mi się zsynchronizować raptem około czterdziestu.
Jak działa usługa Nvidii? Bardzo dobrze. Ani razu nie miałem problemu z połączeniem, gry włączały się błyskawicznie, a stream odbywał się w 60 klatkach na sekundę, bez większych szarpnięć animacji. GeForce Now przetestowałem w Cyberpunku 2077, w Wiedźminie 3 i w Kingdom Come: Deliverance - i we wszystkie te trzy tytuły grało mi się wzorowo.
No, nie licząc okazjonalnych problemów z połączeniem, które tak naprawdę nie wiem, z czego wynikały. Prawdopodobnie nie miały związku z moim łączem (120 Mb/s, ping poniżej 50 ms, połączenie ethernetowe), tylko z serwerami Nvidii, a w ich efekcie musiałem przymykać oko na rozmycie obrazu. Jednak z dwojga złego lepsze to niż spadki FPS-ów. A tych nie doświadczyłem chyba ani razu. Warto dodać, że problemy z jakością streamu udaje się czasem usunąć poprzez zmianę ustawień aplikacji (np. zejście z 60 do 30 klatek na sekundę albo ręczne ustalenie prędkości transmisji).
GeForce Now to - podobnie jak Google Stadia - doskonała alternatywa dla tradycyjnego grania na pececie czy konsoli. W wielu przypadkach może się okazać lepsza niż zakup nowej karty graficznej czy next-gena. Jak tylko liczba wspieranych gier wzrośnie, a jakość streamu ustabilizuje się tak, by obraz cały czas był perfekcyjnie ostry, stanę się głośnym orędownikiem tej formuły grania.
A jeśli chcielibyście pograć już teraz w Cyberpunka 2077 na ultra i w 60 FPS-ach, a nie posiadacie odpowiednio mocnego peceta ani next-genowej konsoli, nie macie się nad czym zastanawiać - kupujcie abonament.