Steam Link: Przystawka do telewizora od Valve trafi do Europy
Steam Link takie niewielkie czarne pudełeczko, które z jednej strony podłącza się do zasilania, z drugiej do telewizora, z trzeciej do sieci lokalnej, z czwartej zaś do pada i już można grać w pecetowe tytuły leżąc na kanapie w salonie. Albo gdziekolwiek. A gdzie kruczki?
W zasadzie ich nie ma. Valve przez Steama promuje wprawdzie Steam Linka w zestawie z kontrolerem, ale oba te urządzenia można również kupić osobno. Cena za sztukę to 55 euro, czyli jakieś 230 złotych - drogo w przypadku pada (zwłaszcza, że jeśli wierzyć testerom, wersja przedpremierowa nie ze wszystkimi tytułami chce działać), ale w przypadku skrzyneczki to obecnie najtańszy sposób na streamowanie pecetowych gier w sieci lokalnej.
Oczywiście jakiś kontroler i tak do Steam Linka podłączyć trzeba, ale może to być na przykład ten z X360 lub XBO. Albo klawiatura i mysz - pudełeczko ma w sumie trzy złącza USB 2.0 (a także Bluetootha, jeśli komuś lagi niestraszne), więc możliwości jest sporo. Z siecią lokalną łączy się natomiast przy pomocy WiFi (w standardzie ac) lub Ethernet (100 Mbit/s), przy czym zalecany jest ten drugi sposób.
Po co? Podstawy wyjaśnia Valve na fajnym filmiku (poniżej), ale to jeszcze nie wszystko. Dzięki Steam Linkowi można grać na pececie zdalnie, w rozdzielczości maksymalnie Full HD przy 60 fpsach (dostępne jest również HD), choć oczywiście zależy to zarówno od przepustowości sieci lokalnej jak i wydajności kompa - bo to na nim, a nie na małej skrzyneczce, będą fizycznie uruchamiane gry. Streaming działać ma ze wszystkimi tytułami dostępnymi na Steamie, dokładnie tak samo jak obecnie w przypadku, gdy "odbiorcą" jest inny pecet, co niestety oznacza, że do włączenia sprzętowego kodowanie obrazu wymaga sprzętu Intela lub Nvidii (można to zrzucić na procesor, ale powoduje to zarówno spadek jakości obrazu jak i liczby fpsów).
I jeszcze data - 10 listopada. Czyli za trzy tygodnie. Hm... 230 zł to wcale nie tak dużo...