Square Enix: Final Fantasy do końca świata i o jeden dzień dłużej
To powinno ucieszyć miłośników marek dostarczanych przez kultową firmę Square Enix. W szczególności tych, którzy dopiero niedawno odkryli ich produkcje i nie mieli okazji spróbować poprzednich tytułów.
Kilka dni temu informowaliśmy, że EA nie spogląda na odświeżenia przychylnym okiem, a ich architektów oskarża (ustami Petera Moore'a) o "twórcze wypalenie". Square Enix takich rozterek nie ma.
Podczas tegorocznych E3 wydawca skradł show zapowiadając najbardziej oczekiwany rimejk wszech czasów (gdyby ktoś mimo wszystko się zastanawiał: Final Fantasy VII, nie ma za co). (Nie)stety, wygląda na to, że Sephiroth i spółka otworzyli puszkę Pandory.
W opublikowanym właśnie, corocznym raporcie spółki znajduje się następujący ustęp: "Rewitalizacja istniejących IP. Będziemy rewitalizować niektóre z naszych silnych marek w sposób, jaki odpowiada wymogom nowoczesnego rynku. Przykładowo zabierzemy się za markę stworzoną na nowej generacji i odtworzymy ją na aktualnej, równolegle tworząc wersje na urządzenia mobilne".
"Dodatkowo będziemy eksplorować zastosowanie VR (virtual reality) i innych nowych platform. Chcemy, aby nasi wierni fani posmakowali odświeżeń minionych doświadczeń ze świeżością, jaką mogą zapewnić najnowsze technologie, podczas gdy nowi gracze cieszą się naszymi markami tak, jakby były zupełnie nowe" - czytamy dalej.
Znaczy to tyle, że Square niejednokrotnie pokusi się o twórczy recykling, choć cieszy, że podejdzie do sprawy kompleksowo. Swoją drogą - którą z gier z katalogu wydawcy najchętniej przywitalibyście na dyskach raz jeszcze?