Niebezpieczny grzyb zaatakował pierwszego człowieka
Niebezpieczny i zabójczy grzyb zaraził pierwszego człowieka. Brzmi znajomo? Niestety, chcielibyśmy, żeby chodziło po raz kolejny o The Last of Us, ale nie tym razem...
61-latek stał się pierwszą w dziejach, odnotowaną ofiarą zakażenia przez szczep zabójczych grzybów, atakujących głównie rośliny - ale teraz jakimś cudem grzyb "przeskoczył" z rośliny na człowieka. To brzmi znajomo... oczywiście, jak fragment fabuły The Last of Us.
Gra (a teraz także serial) opowiada o świecie po apokalipsie wywołanej przez grzyb kordyceps, który zaczyna atakować ludzi. W prawdziwym świecie kordyceps atakuje jedynie owady (głównie mrówki), wykorzystując ich ciała jako nośniki zarodników i sposób na rozmnażanie. Dzięki serialowej adaptacji gry, nawet naukowcy zaczęli się zastanawiać czy byłoby możliwe powtórzenie się tej historii w naszych warunkach.
Na szczęście w omawianym przypadku nie mamy do czynienia z kordycepsem, a grzyb, który zaatakował 61-letni, Hinduski naukowiec, nie jest aż tak niebezpieczny jak ten z gier czy serialu. Mężczyzna przez dłuższy czas odczuwał objawy podobne do grypy, miał też problemy z przełykaniem.
Lekarze wykonali w końcu gruntowne badania i wykryli sporych rozmiarów ropień w jego przełyku. Pobrano z niego próbki, które po analizie wykazały, że mężczyznę zaatakował grzyb chondrostereum purpureum. U roślin powoduje on chorobę, która sprawia, że ich liście robią się srebrne, a sam przenosi się poprzez unoszące się w powietrzu zarodniki. Zaatakowana nim roślina po jakimś czasie usycha.
Ofiara grzyba była w trakcie jego badań i w ten sposób sama wchłonęła zarodniki. Prawdopodobnie naukowiec miał z nimi kontakt przez bardzo długi czas, zanim stał się ich ofiarą. O ile jednak może to powodować pewne pytania o bezpieczeństwo ludzi w otoczeniu chorych roślin, scenariusz z The Last of Us nam jednak na szczęście (póki co) nie grozi - grzyby nie planują zawładnąć ludzkością.