Kupował gry za państwowe pieniądze – Trump go ułaskawił

​Interesującą tradycją w Stanach Zjednoczonych jest ułaskawianie przeróżnych czarnych charakterów na krótko przed zakończeniem kadencji urzędującego prezydenta. Za rządów Donalda Trumpa takich postaci pojawiło się wyjątkowo wiele, więc ułaskawiający długopis Trumpa ma obecnie dużo pracy.

Wśród kolejnej fali ułaskawień są nie tylko najemnicy z korporacji Blackwater, którzy w 2007 roku zastrzelili w Iraku 17 cywilów, ale także Duncan Hunter, którego gracze mogą pamiętać jako polityka, który wydawał państwowe pieniądze na luksusowy styl życia - w tym na zakupy gier na Steamie.

W sierpniu 2018 roku informowaliśmy, że po ponad dwunastu miesiącach dochodzenia, kongresmen Duncan Hunter z Partii Republikańskiej został uznany za winnego "sprzeniewierzenia środków publicznych". Hunter - na szczęście - był jednym z pierwszych osób wspierających Donalda Trumpa.

Reklama

To - jak widać - przekłada się na pewne przywileje. Nie przeszkadza najwyraźniej nawet skala nadużyć: mężczyzna z Kalifornii razem z żoną wydali łącznie 250 tysięcy dolarów przeznaczonych na kampanię wyborczą. Para wydawała gotówkę nie tylko na gry wideo, ale także na wakacje.

Do tego czesne w prywatnej szkole, a nawet na rachunek u dentysty. Co więcej, aby ukryć proceder, kongresmen fałszował nawet dokumenty. Płacenie firmową (w tym przypadku, kampanijną) kartą kredytową za zakupy bez związku z kampanią wydaje się nie być zbyt mądrym pomysłem.

Dlatego też wiemy, że małżeństwo "wydało 19,99 dolarów z kampanijnych funduszy w celu zapłaty w Steam Games za wydatki związane z grami wideo". Brzmi niewinnie? Być może, jednak polityk w 2015 roku zapłacił podobne sumy w okolicach 20 dolarów aż... 82 razy, na łączną kwotę 1528,68 dol.

W wyniku nadużyć Hunter został skazany na 11 miesięcy więzienia i ogólnie zasłynął z przeróżnych wyskoków tego typu, jak korzystanie z elektronicznego papierosa podczas debaty nad ustawą zakazującą e-papierosów. Jak to śpiewał klasyk, "jedno prawo dla nas, a drugie prawo dla nich".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy