Krótka historia konsol przenośnych
Zanim światło słoneczne ujrzał pierwszy smartfon i mobilne granie w dużej mierze przeniosło się właśnie na tak zwane "platformy mobilne", ta część graczy, która lubowała się w graniu poza domem, zmuszona była nosić dedykowane grom urządzenia przenośne.
Te oczywiście nie wymarły z powodu iPhone'ów i Androida, ale nie da się ukryć, że czasy ich świetności wydają się być minionymi. Oto krótka historia konsol przenośnych. Zaczynamy, naturalnie, od Game Boya.
Game Boy
"Ale jak to od Game Boya? Przecież przed nim też były handheldy!" - To prawda. Konsole przenośne pamiętają zamierzchłe czasy lat 70., a większej popularności nabrały w latach 80. za sprawą serii Game & Watch. Ale to dopiero w 1989 roku na świecie ukazał się pierwszy prawdziwy handheldowy hit - Nintendo Game Boy.
Szara cegła z monochromatycznym ekranem wyświetlającym tylko czerń i odcienie zieleni mogła się poszczycić tak bogatą i zróżnicowaną biblioteką gier, że nie dały jej rady bardziej zaawansowane technologicznie sprzęty konkurencji - Sega Game Gear oraz Atari Lynx, obie wyposażone w kolorowy ekran i większą moc przerobową, ale pozbawione takich tytułów jak Super Mario Land, Tetris czy Pokemon Red/Blue/Yellow. Game Boy - razem z wariacjami Color, Pocket oraz rzadkim Light - sprzedał się w oszałamiającej ilości 120 milionów egzemplarzy.
Game Boy Advance
Game Boy Advance był tym skokiem technologicznym, na który czekali wszyscy właściciele Game Boyów. Pierwotna wersja zawierała wygodny układ przycisków, rozstawionych po obu stronach ekranu. Nie posiadała jednak jednego ważnego elementu - podświetlenia.
Nadrobił to Game Boy Advance SP, który tym razem jednak składał się w pół i był zdecydowanie węższy. Choć i ta konsolka wygrała z konkurencją, sprzedało się "tylko" 80 milionów egzemplarzy. Jednak kiedy wszyscy zwiastowali schyłek handheldów od Nintendo, wyszedł...
Nintendo DS. Oraz PlayStation Portable
Te dwie konsolki zawieram w jednym akapicie, bo były swoimi bezpośrednimi rywalami. PSP miało kompletnie pogrążyć Nintendo, zabijając je na starcie specyfikacją sprzętową i licznymi konwersjami z PSX-a czy PS2 i grami wyglądającymi tak, że nie można było uwierzyć, iż naprawdę działają na handheldzie. I faktycznie, PSP poszło całkiem nieźle - sprzedano 80 milionów egzemplarzy. Nintendo DS natomiast... 154 miliony.
Był to największy hit w historii japońskiej firmy - dwa ekrany, znacznie słabszy sprzęt niż to, co drzemało w środku PSP... o zwycięstwie zadecydowały dwa czynniki: cena (przez cały żywot konsoli znacznie niższa niż PSP) oraz biblioteka gier, które ludzie naprawdę chcieli oglądać na handheldzie, czyli po prostu projektowanych z myślą o graniu przenośnym. Poza tym oczywiście marki takie jak Mario, Zelda czy Pokemony. No, ale przejdźmy do czasów współczesnych.
Nintendo 3DS i PlayStation Vita
Ta generacja konsol przenośnych nadal trwa - ze zdecydowaną przewagą 44 do 8 milionów wygrywa ją 3DS, jednak ogromną część rynku przejęły smartfony i tablety i już teraz można śmiało powiedzieć, że tak naprawdę prawdziwych wygranych wśród handheldów nie będzie.
Jasne, 3DS na siebie zarabia (a Vita prawdopodobnie nie bardzo - przegrywa zresztą w dużej mierze z tych samych powodów, z których przegrywało PSP), ale niewiele wskazuje na to, by którykolwiek ze sprzętów miał dobić do poziomu swoich poprzedników zanim pojawi się następca. W przypadku Nintendo nastąpi to zapewne w ciągu najbliższych 3 lat. W przypadku Sony... nie wiadomo, czy nastąpi to w ogóle.