Dlaczego twórcy Left 4 Dead odeszli od Valve? Developerzy wyjaśniają

Studio Turtle Rock pracuje teraz nad swoim nowym projektem - nastawionym na kooperację shooterem Evolve, w którym czwórka graczy mierzy się z kierowanym przez inną osobę potworem.

Jak to się jednak stało, że zespół zrezygnował ze współpracy z Valve, wraz z którym stworzył dwie części Left 4 Dead? Gdy Turtle Rock zajmowało się pierwszą częścią Left 4 Dead, Valve postanowiło przejąć studio i przemianowało je na Valve South.

Nie wszystkim jednak współpraca z gigantem przypadła do gustu - dowodzący ekipą Phil Robb i Chris Ashton odeszli, a w 2010 roku utworzyli własny zespół. Mało tego - udało im się odzyskać od Gabe’a Newella i spółki swoją dawną nazwę, zatrudnili też wielu ludzi z dawnej ekipy.

Reklama

Dlaczego jednak Turtle Rock postanowiło odciąć się od Valve? Wyjaśnia wspomniany wyżej Phil Robb, czyli jeden ze współzałożycieli zespołu.

"Przez sześć lat świetnie nam się współpracowało z Valve, gdy byliśmy niezależnym studiem. Kiedy jednak nas wykupili, sytuacja się zmieniła. Współtworzenie i wspólna praca nad jednym produktem, kiedy dwa zespoły dzieli odległość 800 mil, jest koszmarem. Nie obyło się bez wielu podróży między oboma studiami. Ostatecznie, gdy wydaliśmy Left 4 Dead doszliśmy do wniosku, że nikt nie był z tego zadowolony. Usiedliśmy razem z Gabem i porozmawialiśmy o tym. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie wrócić do tego, co wiedzieliśmy, że działa, a więc bycia znowu niezależnymi" - mówi Robb.

"Dla Chrisa i mnie jest to najlepsze miejsce, w którym kiedykolwiek pracowaliśmy. Pracowaliśmy już w EA i w wielu innych firmach, ale nie chcemy, by obecna sytuacja się skończyła. Turtle Rock było niczym świątynia dla wycieńczonych developerów. Naprawdę - naszymi członkami byli głównie starsi ludzie, którzy pracowali w branży od 10-15 lat" - kontynuuje Robb.

"Stojąc w obliczu perspektywy, że to wszystko może zniknąć, stwierdziliśmy, że nie jesteśmy biznesmenami i możemy nie wiedzieć, co my do cholery właściwie robimy, ale nie chciałem odejść i pracować dla kogoś innego. Valve było na tyle miłe, że oddało nam naszą nazwę, kiedy zrobiliśmy dla nich wszystkie DLC (do dwóch części Left 4 Dead). W końcu ta praca by nas wycisnęła i pomyślałem, że jeśli zamierzamy kiedyś zrobić coś dużego, to jest właśnie ten moment" - dodaje Robb.

Mimo wszystko Robb miło wspomina okres współpracy z Valve, choć nie obyło się bez zgrzytów. Najbardziej irytował go i jego zespół tzw. "czas Valve", czyli brak konkretnych terminów i przeciąganie developingu w nieskończoność.

"Praca z Valve zawsze była szaleństwem. Na stworzenie danej rzeczy potrzebują czasu. I choć czas Valve jest dobrze znaną rzeczą, my chcieliśmy po prostu skończyć daną grę. Kiedy staliśmy się częścią Valve, nasza kultura się zmieniła i nie wszyscy uważali, że to dobra zmiana i nie chcieli w ten sposób pracować. Odzyskaliśmy większość z nich, kiedy przejęliśmy studio" - twierdzi Robb.

No to czekamy na ich nowe, samodzielne dzieło - Evolve.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Evolve
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy