Dishwasher: Vampire Smile w szarej strefie PC
Jak wiadomo, gry na wyłączność platform to nie tylko duże, pudełkowe produkcje, ale też perełki z dystrybucji cyfrowej.
Rosyjski haker o pseudonimie Barabus bardzo chciał pograć w Dishwasher: Vampire Smile, ale nie miał Xboksa 360. Co zatem zrobił? Złamał grę, stworzył swoją wersję PC i... uważa, że nie popełnił piractwa, lecz wymierzył sprawiedliwość. Ciekawa historia. Barabus stworzył pecetowy port Dishwasher: Vampire Smile, o którym - a jakże - twórcy ze Ska Studios nie mieli pojęcia. Wydali wszak grę jedynie na X360. Tymczasem z wypowiedzi Barabusa, który w świetle prawa postąpił nielegalnie, bije niespotykana mieszanka arogancji i pokory.
"Mając szacunek do twórców, sądzę, że wydanie gry na PC nie jest zbyt miłe. Muszę jednak zaznaczyć, że tak samo niemiłe jest udostępnienie gry jedynie posiadaczom konsoli Xbox 360, uniemożliwiając posiadanie tak świetnej gry właścicielom PC" - czytamy w oświadczeniu "winowajcy".
"Piractwo - tak, jest złe. Z drugiej strony, nie ukradliśmy gry na Xboksie 360 - wypuściliśmy ją w wersji PC. Mając na uwadze fakt, że twórcy zignorowali PC, mowa o jakiejkolwiek stracie finansowej jest bezcelowa. Jeśli chcieliby zarobić, wydaliby grę na wszystkich możliwych platformach. Jeśli wyszłaby ona na PC, temat ten by nie zaistniał" - czytamy dalej.
"Mam mieszane odczucia. To bardzo budujące, że Vampire Smile cieszy się takim zainteresowaniem pecetowców. Nie wściekam się na złamanie gry samo w sobie, przyznam nawet, że mi zaimponowało. Wkurzają mnie jednak próby hakera, mające na celu usprawiedliwienie moralne tego, co zrobił. Snuje wiele domysłów na temat nieobecności Vampire Smile na PC i mógł je wyjaśnić po prostu wysyłając mi maila. Rozumiem, że piractwo jest związane z nierównym dostępem do usług, ale jest konsekwencją tego zjawiska, a nie jego usprawiedliwieniem" - komentuje całą sprawę jeden z członków ekipy Ska Studios - James Silva.
"Mówicie - 'jest wielu ludzi, którzy grają zarówno na Xboksie, jak i na PC! Teraz mogą wybierać między płatną konsolową i darmową pecetową wersją'. Muszę zaprotestować. Użytkownicy zawsze mają możliwość wyboru, czy zapłacić za grę. Dotyczy to także Xboksa 360, który może uruchamiać pirackie gry. To po pierwsze. Po drugie. Wersja PC ma wiele ograniczeń. Nie można grać w kooperacji, tryb sieciowy nie działa, achievementy też... Oryginalna wersja na Xboksa 360 jest bardziej atrakcyjna dla piratów. Ja tylko dałem możliwość rozgrywki tym, którzy konsoli nie mają. To nie jest piractwo. To przywrócenie sprawiedliwości" - odpowiada haker.
"Może James wypuści swoje gry na PC oficjalnie? Wtedy nie musiałbym niczego portować, a wszyscy mogliby kupić te gry na Steamie. Powinienem przeprosić Jamesa Silvę, że nie powiadomiłem go przed portowaniem. Wybacz, James. Nie chciałem zrobić niczego złego. Chciałem jedynie dać pecetowcom szansę na zagranie w tę grę. Do wszystkich - jesteście źli. Zostawiam was" - kończy swoją wypowiedź Barabus.
Barabus dorzucił więc kolejny kamień do wiecznie istniejącego ogródka, w którym o byt walczą obrońcy praw autorskich z ludźmi je łamiącymi. Swoją bezczelnością jednak coś osiągnął: twórcy ze Ska Studios zapowiedzieli oficjalny pecetowy port produkcji. Na razie wielu informacji nie mamy, bo nawet ludzie ze Ska przyznają, że są dopiero w trakcie bardzo wczesnych rozmów z Microsoftem na temat przeniesienia swojej gry na komputery. Niemniej działania Barabusa prawdopodobnie znacznie przyspieszą ten proces.
"To nie jest zły chłopak i wydaje mi się, że nie chciał powiedzieć dokładnie tego, co powiedział. Naprawdę pochlebia mi to, że poświęcił tyle czasu, by przeportować naszą grę na PC. Słyszę i widzę twój entuzjazm, Barabusie (tylko po prostu przestań nazywać to sprawiedliwością)" - stwierdził James Silva, założyciel Ska Studios.
I co myślicie? "Po ptokach, trzeba było reagować wcześniej", czy może dobrze się stało?