Czy japońskie gry wrócą do łask na konsolach next-gen?
Spójrzmy prawdziwe w oczy - w przeważającej części przypadków japońskie studia deweloperskie są opóźnione w stosunku do swoich zachodnich odpowiedników.
Spora część japońskich producentów gier (mowa tu o szefach największych studiów - m.in Hideo Kojima czy Keiji Inafune) od jakiegoś czasu zauważa problem, zdaje sobie sprawę z jego skali i, bijąc się w pierś, przyznaje się do błędów, jednocześnie obiecując poprawę.
Niestety, jak na razie słowa te pozostają tylko słowami, a zadowalających wyników brak. Chociaż nadal chcemy wierzyć w to, że najlepsi japońscy projektanci dostarczą nam jeszcze jakieś arcydzieła (pokroju kolejnej, wciągającej odsłony serii Metal Gear Solid), to tak naprawdę czas, kiedy to właśnie oni dyktowali trendy na rynku i rządzili nim, już dawno przeminął.
Ponowne zdominowanie elektronicznej rozrywki przez Azjatów jest raczej wątpliwe. Ich aktualna sytuacja raczej przypomina próby adaptacji do panujących warunków i walkę o przetrwanie. Czy w związku ze zbliżającą się dużymi krokami następną generacją konsol, autorzy gier ze wschodu powrócą w glorii i chwale? Czy znani producenci przy okazji wydawania kolejnych części popularnych marek, jak choćby Final Fantasy czy Resident Evil, przestaną wprowadzać do nich niepotrzebne i kontrowersyjne zmiany, a po prostu skupią się na tym, czego najbardziej oczekują od nich miłośnicy ich tytułów?
Głównym problemem Japończyków często bywa poziom wykonania ich produkcji. Pod względem technicznym zachodnie studia pozostawiają Azjatów daleko w tyle (zwłaszcza patrząc na ostatnie produkcje, jak choćby Metal Gears Rising: Revengeance). Zatem, czy zaawansowane technologicznie sprzęty następnej generacji (PlayStation 4, Xbox 720), nawet pomimo uproszczonej architektury (w przypadku nowej konsoli Sony), mogą zadziałać na korzyść Japończyków? Nawet jeżeli przypuścimy, że tak, to pozostaje jeszcze jedna kwestia - mianowicie, jak dotrzeć i przekonać do swojego produktu przyzwyczajonych do zachodniego stylu graczy? W tym wypadku jednym z wielu przewidywanych rozwiązań mogłoby być łączenie teamów deweloperskich lub ścisła współpraca pomiędzy wschodem a zachodem. Trudno jednak powiedzieć, jak by to wyglądało w rzeczywistości.
A wy co o tym sądzicie? Czy japońskie produkcje mogą według was być atrakcyjne dla użytkowników na całym świecie? Chcielibyście, aby na naszym rynku pojawiało się więcej gier, tworzonych przez tamtejsze studia? Dajcie znać w komentarzach.