Crysis 3: Wrażenia z wersji beta

Nie moglibyśmy się nazwać graczami, gdybyśmy ominęli taką okazję i nie przetestowali bety trzeciego Crysisa. Tym bardziej, że można to było zrobić "ot tak, bez zbędnych formalności". Przeczytajcie nasze wrażenia z zabawy.

Electronic Arts, chcąc nakręcić zainteresowanie nowym Crysisem, udostępniło jego wersję beta 29 stycznia. Wszystkim, bez wyjątku. Od tamtej pory, aż do 12 lutego (tydzień przed premierą), będzie można bawić się nią bez ograniczeń. Przez kilka dni biegania, skakania i strzelania na dwóch udostępnionych mapach mogliśmy wyrobić sobie wstępną opinię na temat gry. A przede wszystkim na temat multiplayera.

Te wspomniane dwie planszy, udostępnione w becie, to Airport oraz Museum. Obie dostatecznie duże, by móc na nich wypłynąć na głębokie wody i wykazać się w roli podstępnego zabójcy oraz strzelca wyborowego. Obie także bardzo dobrze zaprojektowane - zarówno jeśli chodzi o możliwości dawane graczom, jak i o stronę wizualną. Ta - jak się pewnie domyślacie (jeśli sami nie widzieliście jej w akcji) - w nowym Crysisie absolutnie "rządzi". Na konsolach może i trudno dostrzec większe różnice w jakości technologii między "trójką" a "dwójką", ale na pecetach gra prezentuje się fe-no-me-na-lnie. Choć oczywiście, jeśli chcemy zobaczyć wszystko, co ma do zaoferowania, powinniśmy uzbroić się w naprawdę mocny sprzęt. I najlepiej duży ekran.

Reklama

Autorzy pozwolili na przetestowanie w becie dwóch trybów rozgrywki. Pierwszy z nich to Crash Site. Jesteśmy w nim punktowani za bronienie obszaru, na którym rozbiła się kapsuła kosmitów. Zabawa jest o tyle ciekawsza, że miejsce wypadku jest za każdym razem losowane. Z kolei w drugim trybie - Hunter - dwóch graczy wciela się w żołnierzy ubranych w nanokombinezony i ma za zadanie przegonić z placu boju pozostałych, standardowo uzbrojonych "zawodników". Każda śmierć rodzi nowego łowcę, a zabawa kończy się w momencie, gdy na placu boju nie pozostanie już nikt. Osobiście zdecydowanie lepiej bawiłem się w znanym już z "dwójki" Crash Site niż w nowym Hunterze, ale możliwe, że to tylko kwestia gustu. Ale w obu przypadkach nie narzekałem na nudę i chętnie będę kontynuował zabawę w pełnej wersji. Zachęcające zasady gry, dynamiczna akcja, dobrze zaprojektowane plansze - tego nowej grze Crytek NIE brakuje.

Crysis 3 wydaje się jeszcze bardziej dynamiczny od poprzednika. Po części zawdzięczamy to na pewno ulepszonemu sterowaniu. Bieganie, skakanie, strzelanie... pod każdym względem interfejs wygląda na bardziej dopieszczony, a dzięki temu rozgrywka płynniejsza. Na pewno dobrym krokiem była rezygnacja z energii, wymaganej w "dwójce" do sprintu. Od teraz możemy biegać w przyspieszonym tempie do woli, co zdecydowanie zwiększa dynamikę zabawy. Jeszcze lepszy niż ostatnio jest HUD, który prezentuje wszystko, co trzeba, w sposób absolutnie niedokuczliwy.

Nie jestem natomiast zadowolony z udostępnionego arsenału. Według mnie, nie różni się on specjalnie od tego, z czego mogliśmy strzelać poprzednim razem. Owszem, pojawiła się zupełnie nowa technologia w postaci supernowoczesnego łuku, pozwalającego na strzelanie różnymi rodzajami strzał, ale jednak oczekiwałem większej liczby nowości. No, ale pamiętajmy, że to dopiero beta - być może więcej niespodzianek czekać będzie na nas w pełnej wersji. A co z łukiem? Na pewno daje wiele możliwości i ma potencjał, by stać się jedną z ulubionych broni w multiplayerze. Zabijanie za jego pomocą może być znacznie bardziej wyrafinowane i widowiskowe niż przy użyciu typowych "pukawek".

Crysis 3 może wydawać się "tylko kolejnym, ładnym shooterem". Po pierwsze - nie jest ładny, jest przepiękny. Po drugie - po zagraniu w betę jestem pewien, że ma szansę zostać jedną z najpopularniejszych multiplayerowych strzelanek na rynku. Jeśli tylko Crytek dopracuje wszystkie techniczne kwestie, przede wszystkim te związane z serwerami, jestem pewien, że spędzimy z nowym Crysisem wiele godzin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Crysis 3 | Electronic Arts | FPS | Strzelanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama