Minęło już półtora roku od premiery Final Fantasy VII Rebirth, a Square Enix bardzo oszczędnie dawkowało informacje o zwieńczeniu trylogii. Fani, przyzwyczajeni do długich cykli produkcyjnych, z niepokojem czekali na jakiekolwiek wieści. Jednak najnowsze informacje prosto od reżysera gry, Naokiego Hamaguchiego, napawają optymizmem. Okazuje się, że kluczowy element produkcji jest już na ostatniej prostej, co może oznaczać, że na premierę poczekamy krócej, niż się spodziewaliśmy.
Rozgrywka prawie gotowa
W wywiadzie dla francuskiego youtubera Juliena Chièze Naoki Hamaguchi przekazał bardzo konkretną wiadomość. "Na tym etapie rozgrywka jest już prawie ukończona, a my wchodzimy w fazę dopracowywania i szlifowania" - powiedział reżyser.
To jak dotąd najbardziej jednoznaczne potwierdzenie, że szkielet gry jest gotowy. Zespół może teraz skupić się na usuwaniu błędów, balansowaniu mechanik i ogólnym podnoszeniu jakości (czyli tej najmniej ekscytującej, ale kluczowej pracy). Hamaguchi dodał, że jako reżyser ma już bardzo wyraźny obraz finalnej gry.
"Szczerze mówiąc, naprawdę chcę, żeby wszyscy zagrali w nią tak szybko, jak to możliwe, ale oczywiście, ponieważ jest to gra, musi zostać starannie dopracowana, zanim trafi w ręce graczy" - kontynuował. "Gdy tylko przejdziemy przez ten etap, będziemy mogli zaprezentować ją w formie, z której będziemy zadowoleni. Proszę więc wszystkich o jeszcze odrobinę cierpliwości..."
Hasło kluczowe - High-End
Reżyser zdradził również, że ważnym słowem kluczowym dla trzeciej odsłony jest "High-End". Co to oznacza w praktyce? Hamaguchi wyjaśnił, że zespół od początku zakładał, że każda część trylogii będzie inna pod względem skali i wrażeń z gry. Twórcy nigdy nie chcieli, żeby wszystkie trzy części sprawiały wrażenie tej samej gry. Pierwsza część zdefiniowała na nowo formułę oryginału w zamkniętych lokacjach. Druga, Rebirth, rozwinęła ją w kierunku otwartego świata.
I to właśnie kryje się za hasłem "High-End". Finałowa odsłona ma pójść o krok dalej, wprowadzając nowe elementy rozgrywki i nową skalę. Studio chce, aby zwieńczenie sagi było czymś więcej niż tylko kontynuacją i podniosło poprzeczkę zarówno pod względem technicznym, jak i projektowym.
Co to oznacza dla graczy
Wejście w fazę "szlifowania" to dla graczy fantastyczna wiadomość. Oznacza to, że rdzeń rozgrywki, wszystkie systemy i mechaniki są już na swoim miejscu. Ten etap potrafi trwać wiele miesięcy (czasem nawet ponad rok), ale to już ostatni duży przystanek przed metą. To sygnał, że prace idą zgodnie z planem, a ryzyko poważnych opóźnień maleje. Można więc ostrożnie zakładać, że pierwsze konkretne materiały z gry zobaczymy w przyszłym roku, tak jak wcześniej obiecywano.
W połączeniu z zapowiedzią skali "High-End" rysuje się obraz finału, który ma być najbardziej ambitną częścią trylogii. Square Enix wyraźnie chce, aby pożegnanie z nową wersją przygód Clouda i jego drużyny było spektakularne i zapadło w pamięć na długo.
Czy wiesz, że...
Oryginalne Final Fantasy VII z 1997 roku było tak ogromnym projektem, że zespół deweloperski liczył od 100 do 150 osób, co w tamtych czasach było liczbą wprost gigantyczną. Budżet gry, wliczając w to marketing, szacowano na około 80 milionów dolarów. To czyniło ją jedną z najdroższych produkcji w historii gier wideo w momencie premiery.











