Pierwsza runda dla pisarzy
Sprawa ruszyła z kopyta, gdy sędzia okręgowy USA, Sidney Stein, odrzucił wniosek OpenAI o oddalenie pozwu. Firma przekonywała, że treści tworzone przez AI nie są na tyle podobne do oryginałów, by można było mówić o plagiacie. Sędzia miał jednak inne zdanie, zwłaszcza gdy zobaczył dowody przedstawione przez autorów. Kluczowym argumentem okazała się zdolność ChatGPT do generowania materiałów, które wprost czerpią z dzieł chronionych prawem autorskim.
W swoim orzeczeniu sędzia Stein stwierdził, że "rozsądna ława przysięgłych mogłaby uznać, że rzekomo naruszające prawo dzieła są w znacznym stopniu podobne do prac powodów". To niezwykle ważna decyzja. Co prawda nie jest to jeszcze ostateczny wyrok, ale sąd oficjalnie uznał, że sprawa ma solidne podstawy i musi trafić na salę sądową. Teraz OpenAI (i ich opłacani z bajońskich sum prawnicy) musi przygotować się do pełnoprawnego procesu, w którym pisarze zarzucają firmie trenowanie modeli językowych na ich książkach bez zgody i wynagrodzenia.
Dowód w sprawie: nowa Pieśń Lodu i Ognia
Co tak poruszyło sędziego? Prawnicy autorów pokazali mu, co się stanie, gdy wyda się ChatGPT proste polecenie: napisz propozycję kontynuacji drugiej książki z cyklu, "Starcia Królów", ale poprowadź fabułę w zupełnie innym kierunku. Sztuczna inteligencja bez wahania wygenerowała zarys książki o tytule "A Tide of Shadows". Zawierała ona rozwinięcie wątków postaci, a nawet ostatnie zdanie (brzmiące, delikatnie mówiąc, pretensjonalnie): "W zimnym sercu nocy Mur zaśpiewał - a jego pieśń pękała".

I co najciekawsze, OpenAI najwyraźniej nic z tym nie zrobiło, mimo że proces już trwa. Jeden z dziennikarzy powtórzył to samo polecenie i bez problemu dostał podobny rezultat. Na dokładkę ChatGPT zaproponowało nawet stworzenie szczegółowego opisu każdego rozdziału w stylu przypominającym notatki samego George'a R.R. Martina (co jest raczej słabym argumentem dla obrony). Sprytne, ale chyba nie do końca przemyślane.
Gra o wysoką stawkę
Jeśli autorzy wygrają, będzie to potężny cios dla firm rozwijających generatywną sztuczną inteligencję (i nie tylko dla nich). Taki wyrok stworzy precedens, który zmusi technologicznych gigantów do wzięcia odpowiedzialności za treści produkowane przez ich narzędzia. Już teraz firmy te czują presję ze strony związków zawodowych scenarzystów i aktorów, którzy boją się o swoją przyszłość. Ale to właśnie prawa autorskie mogą okazać się gwoździem do trumny dla obecnego, dość swobodnego modelu rozwoju AI.
Sprawa Martina i pozostałych pisarzy jest jednym z pierwszych tak poważnych testów dla prawa w kontekście sztucznej inteligencji. Jej wynik może na stałe zmienić zasady gry na rynku technologicznym, zmuszając firmy do dokładnej weryfikacji danych, na których trenują swoje algorytmy. Dla OpenAI stawka jest ogromna. Przegrana oznacza nie tylko gigantyczne odszkodowania, ale też konieczność przebudowy fundamentów, na których stoi ich flagowy produkt (a pozwów w kolejce jest coraz więcej).
Czy wiesz, że...
George R.R. Martin ma na koncie współpracę przy tworzeniu jednej z najgłośniejszych gier ostatnich lat. Pisarz był odpowiedzialny za stworzenie mitologii i tła fabularnego dla świata Elden Ring, hitu od studia FromSoftware. Jego wkład dotyczył wydarzeń, które miały miejsce na długo przed rozpoczęciem właściwej akcji w grze.










