Samsung Odyssey G7 - świetny do pracy, jeszcze lepszy do gier

Podczas poszukiwań tego jedynego urządzenia zazwyczaj ciężko znaleźć model, który będzie odpowiadał dosłownie wszystkim wymaganiom. Jednak problem ten zdaje się nie dotyczyć monitorów, w szczególności z serii Odyssey G7 marki Samsung, które powinny być promowane hasłem w stylu "dosyć kompromisów".

Wygląda na to, że południowokoreańska firma poświęciła wystarczająco dużo czasu na dopracowanie niemal każdego aspektu G7. Wydany w połowie 2020 roku 27-calowy Samsung Odyssey G7 może pochwalić się zakrzywionym panelem do gier WQHD z częstotliwością odświeżania na poziomie 240 Hz i czasem reakcji 1 ms, a w dodatku obsługuje zarówno G-Sync, jak i FreeSync Premium Pro.

Jeżeli wydaje ci się, że to wszystko, co ma do zaoferowania, to jesteś w błędzie - tak naprawdę do wierzchołek góry lodowej wszystkich możliwości sprzętu. Czy w 2023 roku nadal może być dobrym wyborem dla fana elektronicznej rozrywki? Sprawdzamy!

Reklama

Nowocześnie i elegancko

Philips Odyssey G7 dostępny jest w dwóch rozmiarach - 27’ i 32’ cali. Na potrzeby testu wybrany został mniejszy model. Sprzęt dostarczany jest w dobrze zabezpieczonym pudełku kartonowym, który wypełniony został wyprofilowanymi wkładkami ze styropianu. Wewnątrz umiejscowiono monitor, podstawę oraz potrzebne do uruchomienia akcesoria - w tym zasilacz, przewód DisplayPort, instrukcję.

Montaż nie jest skomplikowany - wystarczy umiejscowić okrągłe zakończenie statywu w slocie z tyłu obudowy monitora i dokręcić cztery śrubki. Dla pewności lepiej wykonać ten manewr przed wyciągnięciem go  z pudełka, łącząc przedtem stopę i uchwyt poprzez dokręcenie jednej śruby w postawie. Po tym zabiegu można swobodnie zamontować transparentną maskownicę z tworzywa sztucznego, wyciągnąć całość z opakowania, umiejscowić na biurku i zacząć dostosowywać wysokość oraz kąt nachylenia do własnych potrzeb.

Ergonomia stoi na wysokim poziomie. Mechanizm regulacji działa sprawnie, chociaż do przesuwania góra-dół trzeba włożyć nieco siły szczególnie podczas opuszczania. Zakres odchylenia i odstęp między najwyższym, a najniższym punktem położenia wynoszą odpowiednio -9 do 13 stopni oraz 120 mm (wysokość). Dzięki temu można swobodnie dopasować położenie, by zapewnić odpowiednią pozycję.

Wizualnie Samsung Odyssey G7 27’ zachwyca nowoczesnym designem, a gamingowe akcenty w postaci lamp LED z podświetleniem RGB zlokalizowanych w dolnej części obudowy oraz z tyłu lampkach dodają futurystycznego charakteru.

Pomimo tego Samsung Odyssey G7 świetnie wkomponowuje się w otoczenie i powinien pasować do większości wystrojów pomieszczeń. Do produkcji użyto głównie matowy plastik z tłoczeniami. Zakrzywiony ekran Odyssey, pomimo rozmiarów wyświetlacza, tylko wydaje się zgrabniejszy w porównaniu do tradycyjnych monitorów, bo w rzeczywistości przez solidną, ale szeroko rozstawioną podstawę zmieści się na wystarczająco głębokich biurkach. Można go "zainstalować" na dwa sposoby - wykorzystując podstawę w kształcie litery "V" lub zawiesić na ścianie na uchwycie VESA 100 x 100 mm.

Będzie gracz zadowolony?

Panel z gniazdami w Odyssey G7 ukryty został z tyłu, w dolnej części obudowy, do którego dostęp chroni plastikowa zaślepka. Pod osłoną umiejscowiono następujące porty: gniazdo zasilania, USB 3.0 x2, DisplayPort 1.4 x2, HDMI 2.0 x1,  słuchawkowe mini-jack. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zestaw posiada wystarczającą ilość potrzebnych złącz, ale szybko okazuje się, że dodatkowy port HDMI mógłby okazać się przydatną opcją. Z drugiej strony łatwo temu zaradzić, łącząc komputer via złączę DisplayPort, a konsolę do gier lub inne urządzenie przez wolne HDMI.

Konstrukcja Odyssey G7 27’ została zorientowana na użytkownika - twórcy wyposażyli ją w cienkie ramki z trzech stron oraz nieco szerszą dolną, na froncie której w środkowej części znalazło się logo marki, a centralnie pod nim czterokierunkowy kontroler do obsługi menu.

Obsługa ustawień za jego pomocą jest przyjemna i intuicyjna, ale próby nieco szybszego poruszania po systemie kończą się wprowadzeniem obudowy w stan zauważalnych drgań. Pod dolną oprawą, na bokach umiejscowiono również wspomniane wcześniej skrzydła LED-owe. To nie jedyne podświetlane elementy w całym monitorze - z tyłu, w miejscu łączenia statywu z panelem zlokalizowano dodatkowy pierścień LED.

Całym oświetleniem można zarządzać z poziomu menu monitora - np. wybierając, które konkretnie części powinny być używane w danym momencie. Świateł niestety, nie da się zsynchronizować z innymi urządzeniami peryferyjnymi, ani ustawić, by reagowały na wydarzenia na ekranie, jak w przypadku systemu Philips Hue, ale zastosowane wciąż potrafią stworzyć przyjemny nastrój.

Sercem gamingowe monitora Samsunga jest 27-calowy panel o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli i standardowych proporcjach 16:9. Twórcy Odyssey G7 27’ wykorzystali sprawdzoną matrycę LCD VA o poziomie zakrzywienia 1000R, częstotliwości 250Hz oraz czasie reakcji 1ms, dodatkowo wspierane przez funkcję Overdrive, która umożliwia eliminację migotania przy jednoczesnym zachowaniu płynnej animacji na odpowiednim poziomie, niwelując efekt rozmycia na statycznych obiektach podczas rozgrywki.

Ponadto monitor Samsunga jest kompatybilny zarówno z Nvidia G-Sync jak i AMD FreeSync oraz zapewnia obsługę technologię HDR600. Może nie na tak wysokim poziomie jak telewizory marki Samsung, ale wciąż radzi sobie zauważalnie dobrze.

Statyczny kontrast na poziomie 2500:1, szerokie spektrum kolorów i wysoką jasność wspierają właściwe odwzorowanie i wygodną pracę niezależnie od oświetlenia zewnętrznego i wymagającej produkcji. Kąty widzenia są ogólnie dobre i typowe dla tego rodzaju panelu, świetnie sprawdzają się w grach czy innych aktywnościach, jak oglądanie filmów czy codzienne praca.

Podsumowanie

Samsung Odyssey G7, pomimo upływu lat, jest nadal ciekawym i wartym uwagi zakrzywionym monitorem do gier dla użytkowników, którym zależy na wysokich częstotliwościach odświeżania i rozdzielczości - 240 Hz w połączeniu z 1440p wystarczy, by usprawnić rozgrywkę w ulubionych produkcjach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy