Hyperbook NV4 - test laptopa
Marka Hyperbook od pewnego czasu udowadnia, że można tworzyć bardzo udane konstrukcje, skupiając się jedynie na zawartości i oddając kwestie designu i obudowy w ręce producentów pokroju Clevo. Czy z NV4 będzie podobnie?
Jeśli podczas wyboru laptopa szukacie stylowego designu i dużej mocy pod maską, to dobrze trafiliście. Model Hyperbook NV4 wydaje się tu idealnym wyborem, bo to połączenie 14-calowego ultrabooka z wyświetlaczem IPS o rozdzielczości Full HD (1920 × 1080 pikseli) i odświeżaniu 60 Hz z podzespołami o gamingowym zacięciu, co w efekcie daje nowoczesne urządzenie do zadań specjalnych. I choć na pierwszy rzut oka dość nietypowe, no bo kto szuka biznesowego sprzętu, który ma wystarczająco dużo mocy, żeby uciągnąć nowe gry, prawda? Ano można się mocno zdziwić, bo jak się okazuje coraz więcej osób. I w sumie ma to dużo sensu, bo za sprawą jednego komputera możemy zarówno pracować, funkcjonować w sieci i oddawać się ulubionemu hobby po godzinach. Wszystko to w cenie 4898 PLN za testowaną przez nas konfigurację z systemem operacyjnym Windows 10 Home w wersji Trial (darmowa wersja testowa), więc wariant z OS to tak naprawdę koszt wyższy o 539 PLN.
A co konkretnie Hyperbook NV4 ma do zaoferowania w zamian? Procesor Intel Core i7-1165G7 o taktowaniu 2,8 GHz i aż 4,7 GHz w trybie Turbo (4-rdzeniowa jednostka ze wsparciem techniki wielowątkowości współbieżnej SMT, ale do wyboru jest również tańsza opcja z Core i5-1135G7), 16 GB pamięci RAM DDR4 (do wyboru mamy mnóstwo opcji od 8 do nawet 64 GB) w dwóch kościach po 8 GB o opóźnieniach wynoszących CL22 i pracujących w konfiguracji dual-channel, kartę graficzną NVIDIA GeForce GTX 1650 Ti, 500 GB dysk SSD PCIe 3.0 NVMe Samsung 980 (na nasze oko trochę za mały do gamingu) oraz kartę sieciową Intel AX201, która zapewnia wsparcie zarówno dla Bluetooth 5.1, jak i Wi-Fi 6 (ax) z prędkością transferów sięgającą 2,4 Gb/s i obsługą techniki MU-MIMO. Co warto jednak podkreślić, za dodatkową opłatą możemy zdecydować się też na lepszej jakości pastę termoprzewodzącą pod CPU, rozszerzoną gwarancję w systemie door-to-door, zaawansowany układ chłodzenia, personalizowane logo BIOS podczas uruchamiania komputera i wiele innych.
Jeśli zaś chodzi o oprogramowanie, to Hyperbook stawia na prostotę i na dysku nie znajdziemy zbędnego oprogramowania - dostajemy tylko Control Center 3.0, czyli niezbyt rozbudowane centrum dowodzenia, gdzie możemy wybrać jeden z kilku dostępnych trybów pracy. Do dyspozycji mamy oszczędzające baterię Power Saving, stawiające na cichą pracę Quiet, przystosowany do multimediów Entertainment oraz najwyższą wydajność w Performance. Znajdziemy tu też opcje podświetlenia klawiatury LED Keyboard, FlexiKey do zarządzania klawiaturą, touchpadem i tworzenia oddzielnych profili, makr czy skrótów klawiszowych, Fan Speed Control do wglądu w prędkości wentylatorów i wyboru jednego z kilku dostępnych trybów.
Tak jak wspominaliśmy, Hyperbook NV4 to mobilna konstrukcja o niedużych wymiarach, które wynoszą konkretnie 325 × 225 × 18 mm i wadze 1,39 kg, dzięki czemu urządzenie można zawsze mieć przy sobie. Jak na ultrabook przystało, sprzęt zamknięty jest w eleganckiej metalowej - wpadającej w błękitny odcień - obudowie o kanciastych krawędziach, a jedyne “ozdobniki" to białe logo Hyperbook w centralnej części pokrywy i na plastikowej ramce pod ekranem, więc na spotkania biznesowe jak znalazł. No chyba, że lubicie się podczas nich wyróżniać, wtedy musicie szukać czegoś innego - tu mamy wysoką jakość wykonania i zastosowanych materiałów, ale w bardzo ascetycznym wydaniu. Klapa jest sztywna i otwiera się w zakresie do 130 stopni na solidnych zawiasach, klawiatura nie ugina się pod naciskiem przy normalnym użytkowaniu, dół konstrukcji jest perforowany dla lepszej wentylacji, a mamy podłużne podkładki antypoślizgowe dobrze spełniające swoje zadanie.
Tu również nie należy się spodziewać fajerwerków, bo notebook wyposażony jest w typową klawiaturę wyspową ze standardowym rozmiarem klawiszy, gdzie jedyną modyfikacją jest umieszczenie PgUp/Home i PGDn/End nad strzałkami kierunkowymi. I niestety nie jest to dobra modyfikacja, bo trzeba się do niej długo przyzwyczajać, a do tego nawet później zdarzają się przypadkowe kliknięcia. Poza tym, klawiatura jest bardzo w porządku, złego słowa nie można powiedzieć o jej 5-stopniowej regulacji podświetlenia, a na dodatkową uwagę zasługuje też usunięcie z niej przycisku zasilania i umieszczenie go na boku urządzenia, dzięki czemu nie ma szans na przypadkowe wyłączenie komputera. Touchpad jest spory, funkcjonalny, zapewnia obsługę wielupunktowych gestów i gwarantuje płynny ślizg, ale jak na nasz gust przyciski mają nieco zbyt płytki skok, a do tego wykonane są z jednego fragmenty tworzywa, co czasem utrudnia klikanie.
Jeśli chodzi o porty, to po lewej stronie znajdziemy zamek Kensington, złącze ethernetowe RJ45, jedno USB 3.2 typu A Gen.2, czytnik kart pamięci 3 w 1 (SD/SDHC/SDXC) oraz USB typu C z obsługą Thunderbolt 4 z funkcją Power Delivery. Po prawej umieszczono LED wskaźnik baterii, złącze zasilające, diodę zasilania, przycisk Power, pełnowymiarowe HDMI 2.0 z HDCP (pozwala na przesyłanie sygnału 4K o częstotliwości 60 Hz), kolejne USB 3.2 typu A Gen.2 i USB 3.2 Gen 2 oraz pojedynczy audio jack (słuchawki/mikrofon).
Mamy też zestaw głośnikowy składający się z dwóch jednostek o mocy 2 W, niestety bez subwoofera, co w połączeniu z umieszczeniem ich na podwoziu daje spodziewany efekt. Mówiąc konkretniej, brzmienie jest stłumione, niezbyt głośne i płaskie, więc do grania i multimediów słuchawki będą obowiązkowe. O kamerce internetowej napiszemy zaś tylko tyle, że jest, bo jej jakość wypada poniżej przeciętnej - niemniej wspiera Windows Hello do rozpoznawania użytkownika. Kilka zdań należy się też baterii, po której spodziewaliśmy się wiele, bo mamy przecież do czynienia z ultrabookiem, oczywiście w czasie grania zasilacz jest obowiązkowy, ale podczas pracy akumulator w tego typu konstrukcji powinien starczać na długie godzony. Niestety tu Hyperbook się nie popisał, bo bateria o pojemności 49 Wh przy profilu energooszczędnym i 50-procentowej jasności ekranu pozwala dosłownie na 4,5 godziny.
Zastosowany tu wyświetlacz to 14-calowy IPS o rozdzielczości Full HD (1920 × 1080 pikseli) i odświeżaniu 60 Hz, który jest fabrycznie kalibrowany i charakteryzuje się na papierze 90% pokryciem przestrzeni sRGB. Mamy więc szerokie kąty widzenia, matową antyodblaskową powierzchnię i przyzwoitą jasność maksymalną, co gwarantuje komfort pracy w każdych warunkach. I choć matryca nie jest demonem szybkości, to wszędzie poza kompetytywnymi strzelankami powinna dawać radę, a poza tym weryfikacja kolorymetrem potwierdza nieco niższe niż deklarowane przez producenta, ale wciąż dobre pokrycie sRGB na poziomie 80,7% przy objętości 93,6% dla tego gamutu. Możemy też liczyć na niski średni błąd Delta E na poziomie 1,07 i kontrast 1047,6:1, a przebieg gammy lokalnej jest praktycznie wzorcowy, więc na nieco zbyt ciepłą temperaturę barwową (6094) możemy przymknąć oko.
Były zalety, to teraz czas na pewne mankamenty - Hyperbook NV4 ma bowiem pewne problemy z kulturą pracy. I tak, obudowa potrafi się nagrzewać do ok. 55°C, a maksymalnie rozpędzone wentylatory generują hałas dochodzący do 52 dBa, który na dodatek jest mało przyjemny dla ucha. Oczywiście, w codziennej pracy żadna z tych wartości nie dobije do takie poziomu, ale przy rozgrywce konieczne będą słuchawki i laptop odstawiony na biurko, bo w kolana z pewnością będzie za gorąco.
Pozostał nam tylko jeden, ale niezmiernie ważny dla każdego sprzętu z gamingowym zacięciem aspekt, a mianowicie wydajność w grach. Czy podzespoły faktycznie są tak mocne, że możemy sobie pozwolić na komfortowe granie nawet w nowe tytuły? Szczególnie zamknięte w tak niekorzystnych warunkach, czyli małej obudowie? Tak! Co prawda za najwyższą jakość oprawy musimy tu zapłacić 30 klatkami na sekundę, ale jeśli tylko zejdziemy nieco z ustawień, to 60 klatek jest jak najbardziej w zasięgu ręki - bez śledzenia promieni czy DLSS, ale chyba nikt nie oczekuje takich fajerwerków w ultrabooku za niecałe 5000 PLN, prawda?
Podsumowując, chociaż Hyperbook NV4 ma swoje słabsze strony, to po wnikliwych testach możemy powiedzieć, że to naprawdę udana konstrukcja. Okazuje się, że połączenie ultrabooka i gamingowych podzespołów ma sens i można je zrealizować w taki sposób, by czerpać oczywiste zalety z obu tych elementów. Jeśli więc szukacie notebooka, który na co dzień nadaje się do pracy, ale jednocześnie pozwala cieszyć się ulubionym hobby i to bez większych kompromisów, to może być dobry adres. Polecamy!
Zapraszamy do sprawdzenia rozszerzonej wersji recenzji na wortalu ITHardware.pl, gdzie znajdziecie więcej wyników, a także bardziej zaawansowane podejście do tematu, którym rozwiejemy (mamy nadzieję) wszelkie potencjalne wątpliwości. Zapraszamy również do komentowania, nasi redaktorzy z chęcią podejmą dyskusję i pomogą w wypadku pytań.