Resident Evil Zero HD - recenzja

Resident Evil przez lata zmienił swoje oblicze. Ci, którym bardziej odpowiadała jego pierwotna forma...

... powinni czym prędzej zainteresować się wydanym właśnie Resident Evil Zero HD. To odświeżona wersja wydanej prawie półtorej dekady temu na GameCube odsłony popularnej serii survival horrorów. Jeżeli nie odpowiada wam kierunek, w jakim Capcom rozwija ten popularny cykl w ostatnich latach (więcej akcji, mniej survivalu i horroru) i zdecydowanie bardziej leżała wam forma znana z jego początków (więcej survivalu i horroru, mniej akcji), to Resident Evil Zero HD wstrzeli się w wasz gust niczym Wilhem Tell w jabłko na głowie swojego syna.

Reklama

Resident Evil Zero HD opowiada o tym, co działo się tuż przed wydarzeniami opowiedzianymi w pierwszej części serii, czyli przed incydentem w Racoon City. W grze wcielamy się w Rebeccę Chambers, młodą członkinię oddziału Bravo, który zostaje wysłany właśnie do powyższego, nieszczęsnego miasta, aby wyjaśnić tajemnicę morderstw, które miały tutaj miejsce. Jednak śmigłowiec rozbija się w lesie, nieopodal pociągu pełnego zombie i innych ohydztw. Na miejscu Rebecca poznaje Billyego Coena, zbiegłego skazańca, któremu nie wiadomo, czy w ogóle można ufać. Jednak para musi współpracować, by przeżyć.

Resident Evil Zero HD to survival horror z prawdziwego zdarzenia, co oznacza, że zamiast akcji w szybkim tempie mamy tutaj więcej eksploracji, szukania przedmiotów, rozwiązywania zagadek, uciekania przed zombiakami... ale też oczywiście strzelania, choć amunicja stanowi w grze towar deficytowy i trzeba ją szanować. Niepokój towarzyszy nam praktycznie przez cały czas. Z głośników/słuchawek dobiegają dziwne odgłosy, a stwory potrafią wyskoczyć na nas w najmniej spodziewanym momencie. Zwolennicy horrorów powinni być w pełni usatysfakcjonowani. Resident Evil Zero po tych wszystkich latach w dalszym ciągu straszy.

Capcom wprowadził w odświeżonej wersji Resident Evil Zero kilka zmian. Największa z nich to możliwość sterowania i przełączania się w dowolnej chwili między dwójką bohaterów. Teraz to do nas należy decyzja, czy wolimy w danym momencie kierować słabszą, ale potrafiącą mieszać rośliny lecznicze Rebeccą, czy wolniejszym, ale silniejszym, potrafiącym przesuwać ciężkie przedmioty Billym. Ponadto twórcy poprawili sterowanie, które teraz wyraźnie lepiej przystaje do współczesnych standardów. Podobny lifting przydałby się ekranowi ekwipunku, który w nowej wersji działa tak jak w starej, czyli... po prostu przestarzale. Fanom serii spodoba się natomiast tryb Wesker, do którego dostęp otrzymujemy po ukończeniu gry. Pozwala on pokierować tytułowym szwarccharakterem.

Od strony wizualnej w Resident Evil Zero oczywiście także musiało dojść do zmian. Capcom podniósł rozdzielczość, wprowadził animację w 60 klatkach na sekundę (w przypadku wersji pecetowej) oraz proporcje 16:9 (jako opcję), podrasował modele postaci, tekstury, oświetlenie, cieniowanie... a jednocześnie pozostawił przerywniki filmowe w jakości SD i archaiczne animacje otwierających się drzwi (oglądamy je, przechodząc między lokacjami). To dziwne, ale i tak trzeba przyznać, że Resident Evil Zero HD wygląda całkiem strawnie. A jak brzmi? Odgłosy otoczenia podrasowano, ale dialogi i muzyka pozostały niezmienione.

Resident Evil Zero HD to udany remaster, który powinien trafić w gusta wszystkich miłośników tej serii oraz survival horrorów w ogóle. Według nas, zabrakło w niej większego powiewu świeżości, ale jeśli patrzeć na ten tytuł po prostu jak na odświeżoną wersję starej gry, to wypada on niemal wzorowo. Capcom wykonał swoją robotę tak, że Resident Evil Zero po 14 latach od premiery w dalszym ciągu wciąga i straszy. Jeśli lubicie horrory z prawdziwego zdarzenia (choć raczej klasy B), zdecydowanie powinniście rozważyć zakup.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy