Resident Evil Village: Shadows of Rose - recenzja - dwór Dimitrescu nie przestaje straszyć
Zakończenie Resident Evil Village w sposób niepozostawiający wątpliwości sugerowało, że możemy spodziewać się ciągu dalszego.
Historia kontynuuje swój bieg w dodatku zatytułowanym Shadows of Rose, wydanym w ramach DLC o nazwie Winters' Expansions (dostrzegacie grę słów, prawda?). Jeśli mieliście wątpliwości co do niektórych elementów opowieści z podstawki, tutaj prawdopodobnie znajdziecie pożądane wyjaśnienie. Większość rozpoczętych w niej wątków fabularnych w Shadows of Rose znajduje swoje zakończenie. Wydaje się, że właśnie tego oczekiwali fani.
Jeśli graliście w Resident Evil Village, wiecie, jak skończył jej główny bohater - Ethan Winters. Naturalną koleją rzeczy jest więc to, że tym razem poznajemy losy innej postaci. Jest nią Rose, córka Ethana. Akcja dodatku rozpoczyna się szesnaście lat po zakończeniu podstawki. Dzieciątko, które poznaliśmy poprzednio, jest już dojrzałą nastolatką, wkraczającą powoli w dorosłe, samodzielne życie.
Niestety, nadprzyrodzone moce, którymi dysponuje, zamieniają jej szkolne życie w koszmar. Aby go zakończyć, Rose podejmuje współpracę z tajemniczym jegomościem i wyrusza - śladami ojca - do Zamku Dimitrescu. Na miejscu zastaje jednak kreatury rodem z koszmarów, kontrolowane przez złowrogą postać, przypominającą do złudzenia kupca z podstawki. Na szczęście może liczyć na pomoc niewidzialnego bytu imieniem Michael. Duch komunikuje się z nami, prezentując słowa na elementach otoczenia.
Capcom wprowadził w dodatku parę gameplayowych nowinek. Przede wszystkim akcję śledzimy teraz (jak we wcześniejszych odsłonach serii) z perspektywy trzecioosobowej. Ponadto Rose dysponuje umiejętnościami, których nie znał jej ojciec. Od pewnego momentu potrafi na przykład "zamrażać" przeciwników na parę chwil, choćby po to, by dać sobie dodatkowy czas na ucieczkę. Warto jednak oszczędzać tę zdolność, bo jej użycie jest ograniczone.
Shadows of Rose osadzono w dobrze już znanej lokacji, przez co trudno wyzbyć się wrażenia recyklingu. Niektóre miejsca skopiowano toczka w toczkę z podstawki. Nie zdziwiłbym się, gdyby głównym powodem, dla którego w DLC wprowadzono perspektywę trzecioosobową, była chęć oszukania percepcji graczy. W końcu to samo, ale pokazane z dwóch różnych perspektyw, może już nie wyglądać tak samo. Niestety, często wygląda.
Atmosfera jest w porządku. Twórcom parę razy udało się mnie nastraszyć, ale głównie za pomocą jump scare'ów. Potyczki z wrogami były umiarkowanie emocjonujące (może to już efekt przesytu?), a łamigłówki nie wyszły ani poza schematy, ani poza poziom skomplikowania znane z podstawki. Generalnie jest przyzwoicie. Po prostu przyzwoicie. I krótko. Przejście dodatku zajmie wam prawdopodobnie nie więcej niż trzy godziny.
Jednak to powinno wam wystarczyć, jeśli polubiliście podstawkę. Tym bardziej że, kupując Winters' Expansion, otrzymujecie też możliwość przejścia głównej historii w TPP, a także trzy nowe postacie do gry w Resident Evil Mercenaries (w tym posągową Lady Dimitrescu). A i cena rozszerzenia jest przyzwoita - wynosi 89 złotych.