Detroit: Become Human (PC) - recenzja
Detroit: Become Human po około półtora roku trafił na pecety. Czy konwersja z konsol wypadła... po ludzku?
Ostatnią grę studia Quantic Dream, twórców świetnie przyjętego Heavy Rain, oceniliśmy bardzo pozytywnie. W naszej recenzji otrzymała ona notę 8,5/10. Chwaliliśmy ją za świetną historię, postacie głównych bohaterów, autentyczną wizję przyszłości, klimat czy oprawę audiowizualną. Pecetowcy mieli czego żałować, nie mogąc uruchomić Detroit: Become Human na swoich sprzętach. Na szczęście Sony postanowiło dać im szansę nadrobienia zaległości. Co prawda musieli na nią czekać półtora roku, ale chyba było warto. Dlaczego chyba? Ponieważ w konwersji nie wszystko się udało. Co konkretnie, dowiecie się z poniższej recenzji.
Zacznijmy od tego, że samą grę w dalszym ciągu uważamy za bardzo udaną, filmową przygodówkę, która zachwyca nie tylko historią, ale także tym, jak bardzo gracz może na nią wpływać swoimi decyzjami. Warto przejść ją więcej niż raz, aby poznać alternatywne wersje wydarzeń i dodatkowe zakończenia. A przynajmniej do niektórych scen podejść po co najmniej dwa razy, dokonując różnych wyborów i obserwując, do czego prowadzą. To świetna rozrywka, której nie zagwarantuje wam żadna hollywodzka superprodukcja (Netflix próbował ze swoim "Bandersnatchem", ale w porównaniu do Detroit: Become Human to tylko nieśmiała przymiarka do nieliniowego, filmowego doświadczenia). Jeśli nie graliście w nią w wersji na PlayStation 4 i myślicie o tym, by nadrobić zaległości, kupując port na pecety, prawdopodobnie będziecie (bardzo) zadowoleni, ale musicie się przygotować na pewne niedogodności. Niestety nie jest to przykładna konwersja.
Nie będę się już rozpisywał o tym, jaką grą jest Detroit: Become Human - skupię się już wyłącznie na jakości samego portu. Cierpi on na kilka bolączek, z których największą są chyba te związane z optymalizacją. Prawdopodobnie nawet na bardzo mocnym sprzęcie doświadczycie przycięć, które zwyczajnie nie powinny mieć miejsca, szczególnie w produkcji o tak filmowym charakterze. Co więcej, grze zdarzają się wyjścia do pulpitu. Mnie jedynie raz, więc dało się to przeżyć, ale w sieci można natrafić na relacje graczy, którzy zetknęli się z tym problemem kilkukrotnie.
"No, ale może pecetowa wersja wynagradza to jakością grafiki?" - możecie się teraz zastanawiać. Nic z tego. Grałem w Detroit: Become Human na PS4 i muszę przyznać, że różnice - jeśli w ogóle jakieś są - trudno dostrzec. Nawet na najwyższych ustawieniach gra nie wznosi się ponad poziom konsolowego pierwowzoru. W dalszym ciągu można narzekać na zbyt rozmyty obraz tła czy nie najlepszej jakości tekstury. No, ale pomimo tego Detroit: Become Human wciąż prezentuje się ślicznie i na większość scen patrzy się z rozdziawionymi ustami. To przede wszystkim zasługa modeli postaci, ich mimiki, gry świateł i cieni czy widowiskowej reżyserii.
Zawiedzeni będą także ci z was, którzy zainwestowali w stanowiska do grania grube pieniądze, bo w Detroit: Become Human nie wykorzystacie ich potencjału. Chodzi mi na przykład o ultraszerokie monitory. Port nie wspiera coraz popularniejszego formatu 21:9, więc jeśli gracie na ekranie o takiej proporcji, po bokach zobaczycie czarne paski. Jeśli wasz monitor posiada odświeżanie 120 Hz lub wyższe, także nie skorzystacie z tego dobrodziejstwa, bo konwersja posiada limit płynności obrazu do 60 klatek na sekundę (które i tak trudno utrzymać na stałe).
Nie można natomiast narzekać na sterowanie. Detroit: Become Human na PC jest grywalny zarówno na padzie, jak i na klawiaturze z myszką. Niezależnie od tego, na czym zechcesz grać, powinieneś być w pełni zadowolony z poziomu komfortu.
Sprawa wygląda następująco. Jeśli po prostu chcesz zagrać w Detroit: Become Human na pececie, nie powinieneś narzekać. Oczywiście delikatne przycięcia, na które narzekałem w recenzji, to pewien problem, ale da się na niego przymknąć oko. Jeżeli jednak miałeś nadzieję, że pecetowa wersja wyniesie tę grę na nowy poziom (mam na myśli jedynie technikalia, bo nie oczekiwałem żadnych zmian w gameplayu), będziesz zawiedziony. Niestety, mamy tutaj do czynienia z przeciętnej klasy portem. I poniższa ocena odnosi się tylko do tego faktu.