Na początku sierpnia mogliście przeczytać na łamach naszego serwisu wczesną recenzję Baldur's Gate 3. Wczesną, bo uznaliśmy, że gra wymaga zdecydowanie więcej czasu, uwagi i dystansu, aby wystawienie jej sprawiedliwej oceny było w ogóle możliwe. Pierwsze godziny zabawy sugerowały, że możemy mieć do czynienia z tytułem "dziesiątkowym", lecz to tylko wzmożyło moją ostrożność i powściągliwość w ferowaniu wyroków. Jestem już jednak kilkadziesiąt godzin gry później. Sprawdziłem też w międzyczasie wersję na PlayStation 5 (jej poświęcimy osobny, krótki tekst). Czuję się gotowy.
Poniższy tekst to nie typowa recenzja. Pomijam w niej wiele szczegółów, skupiając się na ogólnych odczuciach i wrażeniach. Jeśli chcecie poczytać więcej o poszczególnych częściach składowych nowego Baldura, zapraszamy do (ponownej?) lektury tej poprzedniej, wczesnej recenzji. Tej, w której rozpisywaliśmy się o wszelkich zaletach (bo wady trudno napotkać), ale baliśmy się jeszcze wystawić ocenę. A teraz do rzeczy!
Baldur's Gate 3





























Gdy wkraczamy w świat Baldur's Gate 3, zostajemy porwani natychmiast i bez pytania. Wsysa nas niczym wir niesamowicie bogata mieszanka, zbudowana z fantastycznie wykreowanego świata, fabuły wciągającej po czubek (elfich) uszu czy złożonych, autentycznych postaci niezależnych. A to przecież dopiero pierwsze z wielu zalet, które ma nam do zaoferowania produkcja Larian Studios (twórców znakomitej serii Divinity).
Faerûn to prawdziwy majstersztyk wśród uniwersów w grach wideo. Baldur's Gate 3 prezentuje jedno z najgęstszych i najbardziej dopracowanych środowisk, w jakich miałem okazję się zanurzyć. A swoboda, jaką zostajemy obdarzeni podczas jego eksploracji, wprawia w osłupienie. Autorzy zachęcają nas przekraczania granic, podążania różnymi ścieżkami i eksperymentowania. I nawet po wielu godzinach gry niemal na każdym kroku wciąż można liczyć na niespodzianki.

Fabuła to majstersztyk narracji w grach wideo. Podczas zabawy co i rusz czułem, jakbym uczestniczył w świetnie poprowadzonej sesji papierowego RPG-a. Opowieść, która wciąga w mroczny świat pełen niebezpieczeństw i niewiadomych, jest nie tylko intrygująca, ale i emocjonująca. Z grubsza jest to opowieść o desperackim poszukiwaniu wyzwolenia w obliczu wszechogarniającego zagrożenia, lecz tak bogata w niuanse, zaskakujące zwroty akcji i wątki poboczne, że zasługuje na osobny artykuł.
Postacie niezależne (na pochwałę zasługują przede wszystkim towarzysze naszej przygody, choć nie tylko) to osoby z krwi i kości, z własnymi motywacjami, przewagami i słabostkami. Za jedno dają się po prostu polubić, za co innego chciałoby się w nich wręcz zakochać, ale od czasu do czasu potrafią też rozgniewać czy zirytować. Niezależnie od przebiegu, każda rozmowa została świetnie napisana (i w prawie każdą wpleciono typowo erpegowy mechanizm rzucania kością, aby zdecydować o sukcesie albo porażce danego posunięcia - świetna sprawa!), zagrana i każda może mieć większe znaczenie niż nam się zdaje. Baldur's Gate 3 nie byłby w pełni sobą, gdyby nie...

Wielowątkowość - każdy bohater ma swoją unikalną historię, która czeka na odkrycie. Tylko od nas zależy, czy i kiedy ją zgłębimy. Kwestie moralne - kontrowersyjność niektórych decyzji tylko podbija grywalność. Większość wyborów jest nieoczywista i prowadzi do ciekawych dylematów. Niesamowita elastyczność w podejściu do wykonywania questów - to, czy wybierzesz drogę dyplomacji, spróbujesz przemknąć się niezauważenie, czy też postawisz na otwarte starcie, to prawie zawsze sprawa otwarta. A skoro padło hasło "otwarte starcie"...
Walka w Baldur's Gate 3 to prawdziwe mistrzostwo. Zastosowanie systemu turowego (czyli jak w serii Divinity, a nie jak w poprzednich częściach Baldur's Gate) umożliwia głęboką analizę sytuacji na polu bitwy i planowanie kolejnych kroków z dużą precyzją. Wykorzystanie terenu, taktyczne umiejscowienie postaci oraz kombinowanie z zaklęciami i umiejętnościami są kluczem do sukcesu. Wygląda to nie tylko efektownie, ale przede wszystkim daje poczucie, że każda decyzja ma znaczenie. Gdy nasze plany działają zgodnie z zamysłem, dawka satysfakcji jest potężna. Warto zaznaczyć, że potyczki w Baldur's Gate 3 bywają naprawdę trudne, więc nie odczuwajcie wstydu, gdy zmienicie w pewnym momencie poziom trudności na "Odkrywca".

System rozwoju postaci jest głęboki, złożony, a jednocześnie intuicyjny. Pozwala na tworzenie unikalnych kombinacji zdolności, które są odpowiedzią na nasze indywidualne potrzeby. Z czystą przyjemnością rozwijałem nie tylko moją postać (której stworzenie na samym początku zajęło mi chyba godzinę), ale także wszystkich kompanów. To wynikało, rzecz jasna, także z tego, o czym wspomnieliśmy wcześniej - że to postacie z krwi i kości, z którymi można się zżyć i zacząć traktować jak prawdziwych towarzyszy, a nie tylko "mięso armatnie".
Baldur's Gate 3 to wizualno-akustyczna symfonia. Grafika jest po prostu oszałamiająca. Szeroka paleta kolorów, detale i efekty świetlne cieszą oko, a każdy zakątek świata został stworzony z dbałością o najmniejszy szczegół. Równie imponujące są projekty postaci - od głównych bohaterów po potwory - które są bogate w detale i pełne życia. Zaimponowało mi chociażby to, że podczas dialogów i cutscenek ruchy, gesty i mimika każdej postaci zostały nagrane stricte pod daną sytuację. Wypada to dużo lepiej niż w takim Starfieldzie, który przecież zapowiadał się na graficzny majstersztyk znacznie większego kalibru.

Ale to nie tylko grafika robi wrażenie. Dźwięk w Baldur's Gate 3 jest równie majestatyczny. Muzyka doskonale podkreśla atmosferę danego miejsca czy sytuacji, a efekty dźwiękowe, od śpiewu ptaków po odgłosy walki, pozwalają rozpłynąć się w świecie gry (szczególnie gdy gramy na słuchawkach). Głosy postaci zostały doskonale dobrane, a aktorzy wykonali pracę na miarę czołowych hollywoodzkich produkcji.
Gdy zagłębimy się w świat Baldur's Gate 3, doświadczamy czegoś więcej niż tylko kolejnej gry. Nie jest to bowiem zwykła gra. To epicka podróż i prawdziwy triumf gatunku wirtualnych RPG-ów. Trudno nie dostrzec genialności i pasji, z jaką twórcy podeszli do tego projektu, czyniąc z niego godnego następcę legendarnych poprzedników. Nowy Baldur będzie miał zagwarantowane miejsce w czołówce zestawień najlepszych erpegów wszech czasów jeszcze przez wiele lat. I jeśli on nie zasługuje na 10/10, to naprawdę nie wiem, kto zasługuje.
- bogaty, rozbudowany świat gry
- wciągająca od pierwszych chwil fabuła
- rozliczne, mające znaczenie wybory
- drobiazgowo wykreowane postacie niezależne
- świetne dialogi z mechaniką rzucania kośćmi
- questy tylko bardzo dobre albo znakomite
- dająca ogrom satysfakcji walka
- duża swoboda w decydowaniu prawie o wszystkim
- bogaty w opcje system rozwoju postaci
- piękna, bogata w szczegóły grafika
- potęgujące immersję udźwiękowienie
- na początku liczba opcji może przytłoczyć
- bardzo sporadyczne problemy techniczne