"Zabiedzony" wiedźmin. Zobacz bezczelny plagiat polskiej produkcji

Jeśli uważnie śledzicie nowości, które pojawiają się na Reddicie, waszą uwagę mogła przykuć pewna grafika. Mocno kojarzy się ona z naszym Wiedźminem i sugeruje powstawanie jakiejś nowej gry mobilnej na jego motywach. To jednak nie do końca tak...

Według informacji na grafice, gra nazywa się Rise of the Kings i jest już dostępna w sklepach Google i Apple. Jednak dokładniejsze wczytanie się w informacje zawarte w wątku odziera nas ze złudzeń - to nie żaden mobilny Wiedźmin, tylko bezczelna kradzież czyjejś pracy. Artwork, wykorzystany do reklamy tej produkcji, to - delikatnie mówiąc - nie taka znowu luźna interpretacja artów z Wiedźmina 3, z tym, że postać Geralta jest tutaj odziana w zbroję z serialu Netflixa. Jeśli się uważniej przyjrzeć twarzy, to w sumie postać na grafice również dość mocno przypomina Henry'ego Cavilla. Natomiast poza postaci, wzniesiony miecz, iskry na dole i stylizowane "III" w logo - to już elementy wyraźnie budzące skojarzenia z produkcją CD Projekt RED.

Reklama

Gra jednak nie ma nic wspólnego z polską produkcją, a jest jedynie reklamą aktualizacji do mobilnej Rise of the Kings, który to update jest dostępny już od kilku miesięcy (o czym za moment), ale jakimś cudem dopiero teraz grafika przykuła uwagę użytkowników Reddita. Komentujący w wątku na forum nie mogli się powstrzymać od kilku dodatkowych złośliwych żartów, nawiązujących - w sposób równie luźny co sama grafika - do zawartości gry CD Projekt RED.

Szemrana praktyka, na którą wszyscy się godzą?

Niestety, takie mobilne "klony" dużych gier to codzienność w branży, do tego stopnia, że zdaniem niektórych, najlepszym podejściem jest albo wyśmiać albo po prostu zignorować. Oczywiście nadal nie można się godzić na tak bezczelne zarabianie pieniędzy przez ich twórców, którzy otwarcie żerują na czyjejś pracy. Zarówno sklep Apple, jak i Google chwalą się, że dogłębnie weryfikują gry i aplikacje, które do nich trafiają - a jednak ciągle pojawiają się nowe klony i są dostępne przez miesiące, a nawet lata. Wspomniana tutaj aktualizacja, reklamowana niby-Wiedźminem, pojawiła się w sklepach w marcu tego roku, a gra (podstawka) ma ponad 10 milionów pobrań w samym tylko sklepie Google. Ciekawostka - statystyka ta pochodzi ze strony tego tytułu w sklepie, gdzie oprócz informacji o grze, możemy zobaczyć "zwiastun" - oczywiście z podrabianym Geraltem w roli głównej.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi...

Miło byłoby się doczekać momentu, kiedy tego typu "gry spod ciemnej gwiazdy" znikną ze stron sklepów, ale biorąc pod uwagę, że oba markety otrzymują dość dużą prowizję od każdej sprzedanej gry oraz przedmiotu, raczej nie ma co liczyć na specjalnie porządki. Również sam CD Projekt nie wydaje się być szczególnie zainteresowany ściganiem autorów takich praktyk, albo podobieństwo - choć uderzające - nie jest na tyle mocne i dokładne, by łamać faktyczne prawo. Tylko dlaczego w takim razie podobne gry nie trafiają na duże sklepy, takie jak Steam czy Epic Games Store? Procedura publikacji gry na platformie Steam leży na tyle w gestii dewelopera, że wrzucenie tam plagiatu powinno być dziecinnie proste. W końcu ciągle ktoś skarży się na niską jakość nowych produkcji, które trafiają na Steam. Jednak nawet jeśli już coś podejrzanego tam trafi, nie przyciąga milionów graczy i po jakimś czasie znika w otchłani kolejnych produkcji, a nie wykręca milionowych wyników jak gry mobilne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wiedźmin 3: Dziki Gon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy