World War 3: Kontrowersyjna decyzja polskiego studia
Rosyjski przemysł gamingowy coraz mocniej odczuwa sankcje wobec swojego kraju za atak Putina na Ukrainę. Rykoszetem dostała również polska firma produkująca grę "World War 3". Jakie konsekwencje poniosą twórcy z rodzimego studia?
Mnóstwo firm z krajów należących do Unii Europejskiej czy Paktu Północnoatlantyckiego zrywa stosunki biznesowe z firmami z Rosji. To efekt sankcji nałożonych przez zachód na skutek rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Wojna tocząca się za naszą wschodnią granicą zbiera coraz większe żniwa w ludziach i sprzęcie wojskowym.
Nic nie wskazuje na to, by dramat odbywający się na Ukrainie miał zbliżać się ku rozejmowi. Państwa zachodnie próbują wywrzeć presję na Putinie, lecz to jak na razie nie przynosi skutku.
Kilka dni temu ukraiński wicepremier zaapelował do firm związanych z branżą gamingową. Wezwał on do bojkotu Rosji i zawieszenia dostarczania usług. Taki ruch na pewno rozwścieczyłby duże grono społeczeństwa. Rosjanie tworzą jeden z największych ośrodków graczy na świecie i pozbawienie obywateli tego kraju rozgrywki byłoby z pewnością odczuwalne.
Wobec narastających sankcji, bardzo kontrowersyjną decyzję podjęło gliwickie studio The Farm 51, tworzące gry wideo. Ich jednym z najbardziej znanych produktów jest "World War 3", czyli gra z gatunku strzelanek, w której przedstawiona jest wizja trzeciej wojny światowej. Polska produkcja nazywana jest nadwiślańską odpowiedzią na Battlefielda i Call of Duty.
Walki toczą się na kilku dobrze odwzorowanych mapach prawdziwych miast, w tym m.in. w Warszawie (obok Pałacu Kultury), Berlinie, Moskwie czy Smoleńsku, a więc nasza najbliższa okolica. Z prawdziwego świata twórcy czerpią także uzbrojenie, podzielone na części, dodatki, skórki, wzory kamuflażu i malowania. Jak można się domyślać, poszczególne elementy dobieramy samodzielnie, także w przypadku pojazdów czy umundurowania.
World War 3 w październiku 2018 roku został przedstawiony graczom w ramach wczesnego dostępu. Gra w pierwszych dniach cieszyła się sporą popularnością, wypracowując w 2019 roku ponad 12 milionów złotych, ale błyskawicznie ją straciła po tym, jak okazało się, że jest pełna błędów i technicznych niedoróbek. Jednak od tamtej pory autorzy mieli mnóstwo czasu na poprawę wszystkich istotnych aspektów.
Wydawcą tytułu jest rosyjski gigant My.Games. Polacy zabrali głos w tej sprawie. Okazuje się, że firma zarejestrowana jest w Amsterdamie i z tego względu polski deweloper nie widzi przeciwwskazań, by kontynuować współpracę między podmiotami.
Rynek jednak nie do końca pozytywnie odbiera ten tytuł w obecnej sytuacji. Od początku roku wartość akcji spadła aż o 45 procent. Jak na razie nie wiadomo, czy decyzja polskiej firmy ulegnie zmianie. Póki co, nic na to nie wskazuje.
-------------------------------------------------------------------------------