Twórca serialu The Last of Us przyznał, że inspirował się Breaking Bad
Okazuje się, że seriale The Last of Us i Breaking Bad mają sporo wspólnego, pomimo tego, że są to zupełnie dwie odrębne produkcje opowiadające o innych historiach.
Uwaga! Materiał zawiera spoilery!
Jeśli oglądaliście kultowe już seriale Breaking Bad i Better Call Saul, to z całą pewnością kojarzycie intro sceny wprowadzające widza do konkretnego odcinka. Były to niekiedy z pozoru wyrwane z kontekstu ujęcia, które dla sprawnego widza mogły rodzić sporo skojarzeń z pewnymi innymi scenami z całego uniwersum.
Podobną drogą kroczą też producenci serialu The Last of Us. W pierwszych dwóch odcinkach nowego dzieła HBO mieliśmy do czynienia z pewnymi wprowadzającymi scenami. "Kiedy zgubisz się w ciemności" rozpoczęło się fragmentem wywiadu z akcją, która przeniosła nas do roku 1968. W rozmowie uczestniczyło trzech mężczyzn. Omawiany był temat grzyba kordycepsa, który w przeciwieństwie do wirusów jest w stanie doprowadzić do zarażenia miliardów ludzi i unicestwienia całego gatunku.
W drugim odcinku "Infected" twórcy również zaserwowali nam wstępną intrygującą scenę. Akcja przeniosła się do Dżakarty, stolicy Indonezji. Profesor mykologii konsumowała swój posiłek w restauracji, gdy nagle do obiektu wtargnęli umundurowani żołnierze i zabrali ją do miejsca, w której przebywała zarażona kobieta. Profesor zbadała i przeanalizowała zakażoną, po czym doszła do zatrważających wniosków: zagłada ludzkości jest bliżej, niż może się wydawać.
Wstępne sceny dwóch pierwszych odcinków The Last of Us to celowy zabieg zaprojektowany przez twórców serialu, Craiga Mazina i Neila Druckmanna, więc nic dziwnego, że fanom takie intro sceny na myśl przywodzą niemal natychmiastowo kultowe Breaking Bad i Better Call Saul.
Okazuje się, że Craig Mazin był gigantycznym fanem twórczości Vince’a Gilligana, reżysera, scenarzysty, a można nawet i pokusić się o stwierdzenie, że ojca dwóch wymienionych seriali. Gilligan potrafił jak mało kto w branży grać na zmysłach swoich odbiorców, a początkowe sceny idealnie wprowadzały do dalszej, właściwej akcji.
Oprócz ingerencji w umysły swoich widzów producent The Last of Us chciał także odgórnie narzucić odbiorcom perspektywę tego, że pandemia ma charakter globalny, może wystąpić w każdym zakątku świata, a nie tylko na terenie Ameryki.
Inspiracja zabiegami realizowanymi przez Gilligana nie wydaje się złym pomysłem. Charakterystyczne wejścia w Breaking Bad i Better Call Saul bardzo podobały się fanom tych produkcji. The Last of Us, jak już wspomnieliśmy, opowiada zupełnie inną historię, ale ze względu na charakter i tematykę serialu, ciągle nadającą się na granie na emocjach odbiorców.