Tarisland vs World of Warcraft. Czy chiński "klon" powalczy z królem MMORPG?
Kolejna produkcja próbuje zagarnąć dla siebie kawałek ogromnego rynku MMORPG. Na PC i urządzenia mobilne trafił niedawno Tarisland, który od początku nie krył się z bardzo mocnych inspiracji World of Warcraft.
W opinii wielu weteranów World of Warcraft popularne MMORPG Blizzarda jest teraz w świetnym stanie, a The War Within zapowiada się na początek epickiej sagi i godne zakończenie wieloletniej historii całej gry. Obok Dragonflighta grać możemy teraz w Classica, Vanilla WoW-a, a nawet w Season of Discovery. W połączeniu z projektami pokroju Pandaria Remix czy Plunderstorm trudno wyobrazić sobie, aby jakiś fan MMO nie mógł znaleźć czegoś dla siebie w tak szerokiej ofercie.
Nie da się jednak ukryć, że bariera wejścia do “retaila", czyli rozwijanego już przez ponad 20 lat produkcji Blizzarda, rośnie z każdym rokiem. Mimo regularnych resetów w postaci nowych sezonów i ekspansji trudno jest krótko wytłumaczyć nowym graczom, na czym polega World of Waracraft, jak wygląda “gameplay loop" i od czego w ogóle zacząć, żeby pozyskać chociaż część wiedzy posiadanej przez osoby z tysiącami lub nawet dziesiątkami tysięcy godzin na koncie.
Kiedy po 15 latach owocnej współpracy pomiędzy Blizzardem a NetEase World of Warcraft nagle zniknęło z Chin, deweloperzy dostrzegli potencjał na wypełnienie tej luki. Miliony fanów na całym świecie stracili swoje ulubione MMORPG i zaczęli poszukiwać alternatyw. W odpowiedzi na wysoką barierę wejścia do retaila oraz problemy gry na rynku chińskim powstał Tarisland, mocno inspirowany produkcją Blizzarda.
Nie trzeba długo szukać, aby trafić na pierwsze poszlaki tego, na jakim tytule wzorowali się twórcy Tarisland, rozwijając swoje MMORPG. Podział klas na specjalizacje, trzy role w postaci tanków, healerów i dps-ów, raidy, dungeony, nawet sam system walki “tab target" spopularyzowany właśnie przez World of Warcraft... Próbując zapewnić chińskim graczom godną alternatywę do gry Blizzarda, deweloperzy nie odbiegli mocno od podstawowych założeń swojej głównej inspiracji.
Mimo licznych podobieństw i często skopiowanych wręcz żywcem pomysłów z World of Warcraft, Tarisland ma wiele rzeczy, które odróżniają go od gry Blizzarda. Najważniejszym z nich jest bez wątpienia niższa bariera wejścia i bardziej casualowy charakter całej produkcji. Każda postać ma zaledwie kilka aktywnych umiejętności, jedna z nich zazwyczaj dedykowana jest walce z kilkoma przeciwnikami jednocześnie, a rotacja opiera się na dwóch lub trzech przyciskach. Postaci są bardzo łatwe do zrozumienia, nie wymagają zapoznawania się z toną poradników i pozwalają szybko wejść do gry, nie przejmując się od razu pełną optymalizacją każdej podejmowanej decyzji.
Z drugiej jednak strony Tarisland wyróżniają również liczne zapożyczenia z gier mobilnych, co nie przypadnie do gustu wielu fanom World of Warcraft czy Final Fantasy XIV. Gra ma znany z wielu darmowych tytułów system “energii" wykorzystywanej na różne czynności, jest pełna różnego rodzaju małych okienek, wyskakujących powiadomień i czerwonych znaczników sygnalizujących o jakimś odblokowanym drobiazgu. Nie mamy na szczęście do czynienia z agresywną monetyzacją, chociaż sposobów na wydawanie prawdziwych pieniędzy jest wiele, ale błyskawicznie zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z grą mobilną.
Najbardziej zaskakującym do tej pory aspektem Tarisland jest poziom skomplikowania endgame’owych aktywności i niemałe wymagania względem graczy w najtrudniejszych aktywnościach. Każda z postaci ma swoją specjalizację, drzewko talentów z licznymi decyzjami do podjęcia oraz pasywne umiejętności i buildy, które definiują wybranego bohatera. Mając na pasku zaledwie kilka przycisków, trudno było spodziewać się czegoś więcej niż casualowej gry na smartfony.
Tymczasem niedługo po premierze zauważyć można było, że w Tarisland mocno zaangażowała się scena profesjonalnych graczy World of Warcraft. Zarówno miłośnicy PvP, jak i PvE, pokroju streamera Maximum, najpierw dali grze szansę ze względu na sponsorowane transmisje lub czystą ciekawość, ale potem wsiąknęli w nią na dłużej. Obserwowaliśmy nawet w pewnym momencie wyścigi o jak najszybsze pokonanie najtrudniejszych Raidów pomiędzy członkami gildii Echo i Limit, niczym podczas World’s First w World of Warcraft.
Czy Blizzard ma się czego obawiać? Na pewno nie. World of Warcraft to znana od ponad dwóch dekad marka, która przeżywa teraz drugą młodość, a premiera The War Within może pobić wszelkie rekordy popularności. Zainteresowanie grą dawno nie było tak duże, ekspansja wprowadzi wiele dobrych zmian i zachęci zapewne setki tysięcy nowych graczy. Tarisland jest jednak zaskakująco dopracowaną alternatywą, szczególnie w porównaniu do innych mobilnych MMORPG. Bardziej casualowi gracze, którzy nie mają wiele czasu na liczne zobowiązania World of Warcraft mogą za pomocą Tarisland zaspokoić swój głód MMO, stopniowo rozwijać stworzoną postać i nie czuć się przy tym, jakby grali w banalną produkcję, która nie wymaga żadnego myślenia ani znajomości mechanik.