Suicide Squad: Kill the Justice League nie radzi sobie dobrze
Niewiele wskazuje na to, żeby Suicide Squad: Kill the Justice League miało podnieść się niedługo z podłogi i przyciągnąć do siebie więcej graczy. Rocksteady zwalnia w rezultacie coraz więcej deweloperów.
Nie trzeba chyba nikomu przypominać, że premiera Suicide Squad: Kill the Justice League oraz odbiór całej gry daleki był od ideału. Nie tylko nie udało się przyciągnąć do tego tytułu większej liczby graczy, ale ci, którzy podjęli ryzyko i spróbowali swoich sił w produkcji Rocksteady, nie byli zadowoleni. Krytykowano zarówno sam fakt robienia kolejnej gry live-service, jak i gameplay czy powtarzalny, nużący grind.
Suicide Squad: Kill the Justice League zadebiutowało w styczniu 2024 roku, szybko straciło większość swojej niewielkiej społeczności i od tego czasu niestety nic się w tej kwestii nie zmieniło. W momencie pisania tego artykułu online w grze na Steamie jest 67 osób, a rekord z ostatnich 24 godzin wynosi 144 osoby. Nawet jeżeli więcej graczy jest na konsolach, wciąż jest to dramatycznie niski wynik.
Nowy raport Eurogamera rzuca więcej światła na kulisy rozwoju Suicide Squad: Kill the Justice League. Artykuł mówi chociażby o zwolnieniu ponad połowy pracowników QA (z 33 osób do 15) oraz o licznych zwolnieniach spoza tego działu. Jako powód podawana jest premiera nowej gry Rocksteady oraz chęć "restrukturyzacji".
Wiele deweloperów, którzy pożegnali się ostatnio z Rocksteady nie byli z firmą długo, ale niektórzy zostali zwolnieni po ponad pięciu latach w studiu. Jeden z nich dowiedział się nawet o swoim zwolnieniu podczas urlopu ojcowskiego. Można śmiało założyć więc, że za kulisami Suicide Squad: Kill the Justice League nie dzieje się najlepiej, a w studiu panuje ciężka atmosfera. Na pewno nie są do warunki do kreatywnej pracy nad nowymi projektami.
W końcu Rocksteady będzie jednak musiało pomyśleć o przyszłości. Suicide Squad może jeszcze przetrwać parę sezonów, a potem ma szansę przejścia na model free-to-play i pokazania graczom, co zmieniło się na przestrzeni całego roku czy dwóch. Jeżeli decyzja ta nie odwróci nic na korzyść deweloperów, projekt live-service będzie raczej trzeba uznać za porażkę i zadecydować, nad czym tak utalentowane studio powinno pracować dalej.