Sonic Frontiers ma być punktem zwrotnym dla serii gier z niebieskim jeżem
Takashi Iizuka, szef zespołu pracującego nad Sonic Frontiers, chwali się, że gra odmieni serię. Jednocześnie wychwala podejście scenarzystów pracujących nad grą.
Sonic Frontiers zadebiutowało kilka tygodni temu i od tamtej pory cieszy się zarówno dośc wysokimi ocenami w recenzjach jak i ciepłym przyjęciem wśród graczy. W Wielkiej Brytanii gra wskoczyła na czwarte miejsce jeśli chodzi o sprzedaż kopii fizycznych, a do tego wersja PC cieszy się aż 95% pozytywnych recenzji.
Gra w radykalny sposób zmienia podejście w serii, głównie poprzez wykorzystanie mechaniki "otwartych stref". Jest to niemalże umieszczenie Sonica w otwartym świecie, pełnym wyzwań, walk z bossami, zagadek i innego rodzaju zadań - wszystko to dostępne w ogromnych regionach. Zdaniem szefa zespołu tworzącego grę, Takashi Iizuki jest to "kamień węgielny" dla przyszłych tytułów w tej serii.
Iizuki dodał, że tworząc grę, jego zespół chciał rozwinąć linearną rozgrywkę, którą zapoczątkowało Sonic Adventure w 1998 roku, w nową, wypełnioną akcją przygodę, w której gracze mają swobodę eksploracji otoczenia. Wielu graczy uwielbia badać ogromne światy, nie będąc ściąganymi na z góry ustaloną ścieżkę i to samo przyświecało autorom w czasie realizacji nowego pomysłu.
Iizuka wypowiedział się również na temat tego, gdzie w osi czasowej świata Sonica trafia Sonic Frontiers. Przytoczył tutaj wypowiedź scenarzysty gry, Iana Flynna, który stwierdził, że Sonic Frontiers dzieje się po Sonic Forces i Team Sonic Racing. Pod adresem scenarzysty gry padło też nieco komplementów - zdaniem Iizuki, praca Flynnem była przyjemnością, bo doskonale zna on postaci i w świetny sposób rozwinął ich emocje i wzajemne interakcje. Możemy być więc niemal pewni, że przy kolejnych tytułach w serii Ian Flynn powróci, szczególnie, jeśli nadal będą one miały format gier w otwartym świecie.
Sonic Frontiers jest dostępne na Xboxa One, Xboxy obecnej generacji, PlayStation 4 i 5, PC oraz Nintendo Switch.